No i mamy! Oglądam, pauza i komentarz. Lubię bajki. Zawsze je lubiłem i myślę, że fascynacja licznymi światami wykreowanymi przez wspaniałych autorów na pewno swój początek miała w bajkach. Nic więc dziwnego, że jako stary koń sięgam ponownie do znanych opowieści, tym bardziej, że mam dobre alibi i nie muszę się chwalić, że czytam/oglądam dla siebie.
Odpaliłem więc trailer Kopciuszka, w którym zawsze najbardziej interesowało mnie "przycinanie stóp" przy okazji przymierzania pantofelków, oraz oczywiście magiczne zaklęcie, które odmieniło tak wiele prozaicznych spraw.
Zapowiedź zaczynają kolorowe, wręcz sielankowe obrazy i oczywiście jest jak najbardziej słuszne. Bohaterowie są mdli do wyrzygania i to pewnie też dobrze, jeśli mówimy o bajce dla dzieci. Pokazany zostaje nam zwrot akcji i okoliczności odmiany losu Kopciuszka, który o zgrozo nawet umorusany wygląda tak czysto i pusto, że musiałem zatrzymać się na chwilę by ochłonąć. Lecimy dalej by zobaczyć spotkanie podczas konnej gonitwy. Chodzi o rodzącą się miłość, główny temat tej przepięknej bajki. Są wreszcie myszy o nad wyraz sztucznie inteligentnych oczach. Dochodzimy do kulminacyjnego momentu, w którym jest przemiana myszy w mini koniki i ich wzrost do naturalnych rozmiarów. Wróżka zajmuje się dynią i wreszcie samym Kopciuchem, tworząc najpiękniejszą pod słońcem kreację. Wreszcie jest bal, tykanie zegara, gonitwa do domu i zamknięcie na strychu. Macocha zabiera pantofelek i... właściwie nie widzimy tylko momentu przymiarki.
Szalony plus za brak większej ingerencji w oryginalną opowieść. Nie widać specjalnych udziwnień, ot po prostu klasyczna bajka. Tylko... Tylko, że zobaczyliśmy ją praktycznie całą w trailerze. Prawie wszystkie najważniejsze elementy i ok, zna ją chyba każdy, ale Disney powinien podsycić ciekawość, a nie na wstępie podawać najlepsze kąski na talerzu. Cóż, co prawda wiadomo, że można z dziećmi lecieć do kina bez żadnych oporów, ale trochę denerwuje, że to co oczekiwane (choć znane) straciło nieco na swym smaku tajemniczości.
Jeśli chodzi o aktorów, to na pewno zwraca na siebie uwagę Cate Blanchett w roli Macochy. Reszta jest nijaka. Przypomnijmy, że zobaczymy w filmie: Lily James, Richard Madden, Helena Bonham Carter, Cate Blanchett, Holliday Grainger, Stellan Skarsgård, Sophie McShera, Eloise Webb. Reżyser nazywa się Kenneth Branagh.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz