SUPERMAN.PL

Witamy po przerwie. Dzisiaj mam przyjemność przedstawić dwie zupełnie rożne historie. Obie pokazują nam morderców, ale z totalnie różnych biegunów. O ile pierwszy jest mistrzem w usuwaniu bliźniego, choć sam niezbyt często brudzi sobie rączki, o tyle drugi jest niezrównoważonym biedakiem, który wyszedł na miasto coś zakomunikować. Jednak nie uprzedzajmy faktów.
Mam bardzo sprzeczne uczucia co do pierwszej opowieści, ale nie mogę wychylić się z wywodem na początku, bo wszystko zepsuję. Lex Luthor to złożona postać i myślę, że mimo wszystko dobrze ją autorzy zobrazowali. Bloodsport to nowy wymysł i wrzucony w wir propagandy „make love, not war” jest swoistą bakaliom wśród tłuczenia się postaci o super mocach i powszechnemu pragnieniu zniszczenia ze strony łotrów.

Choć jeszcze tego nie wiecie, to koniec „Odkrytej Tajemnicy” już znacie, choć bez rozwinięcia. Czyja to tajemnica? Jeśli się domyślacie, to zadajecie sobie teraz pytanie: „jak do cholery pozostało to bez wpływu na dalsze losy?”. To też nie do końca racja, bo konsekwencje będą tragiczne, przynajmniej dla niektórych.


Superman 4/1991: "Odkryta tajemnica!" "Bloodsport!"


Scenariusz: John Byrne
Rysunki: John Byrne
Tusz: Terry Austin, Keith Williams, Karl Kesel
Kolor: Tom Ziuko, Anthony Tollin
Okładka: John Byrne

„Oto ona” - rudowłosa dziewczyna, która ma informacje na temat Supermana. Lex Luthor na początku opowieści wysłuchuje raportu na temat Supermana. Nad zaprezentowanym wynikiem pracował super komputer, fachowcy i Amanda McCoy. Po zestawieniu wszystkich danych, sztuczna inteligencja wyświetliła na ekranie twarz, która w systemach była określona jako... Właściwie była nikim, nikim zwyczajnym, na pewno nie liczącym się w dużym świecie. Jednak to właśnie ta rudowłosa pojawiała się często tam gdzie superbohater. Lex zawsze wiedział czego chce, także wydanie dyspozycji jest czystą formalnością, choć poszukiwanej nie można było zlokalizować od kilku miesięcy. Okazuje się, że także Clark Kent jest obserwowany przez ludzi biznesmena o wątpliwej moralności. O tym ostatnim fakcie, Amanda zapomniała, odmawiając szefowi zjedzenia wspólnej kolacji. Ten jednak szybko przypomina o swojej bezwzględnej racji, mocnym uściskiem dłoni.


Laboratoria Lexcorp nie mają chyba końca. W innej części, wizyty właściciela doczekał się Happersen. Ten naukowiec pracuje nad znajomym czytelnikowi obiektem. Jeśli zastanawialiście się, co stało się z Metallo, który omal nie zabił Człowieka ze Stali, oto jest odpowiedź. Za zniknięciem cybernetycznego mordercy stoi oczywiście Luthor, który zresztą stoi prawie za każdą zbrodnią w Metropolis. Lex otrzymuje informację o ludzkim pochodzeniu metalowego siłacza, oraz, co najważniejsze o jego źródle napędu. Kryptonit, który jednocześnie jest najlepszą bronią przeciwko Supermanowi. Jednak zielony kamień podtrzymuje przy życiu Corbena. Przeszkoda? Nie dla każdego, na pewno. Szkarłatna bryła zostaje wyrwana z piersi Metallo przez uradowanego Lexa.

Tymczasem na farmie Kentów pojawia się dwóch niespodziewanych gości, którzy na polecenie wspomnianego wyżej łobuza, szukają czegoś na Clarka. Strzelają do staruszków usypiającymi nabojami i szabrują w domu. Jedyne co udaje im się znaleźć to album prowadzony przez Marthę. Pierwsza część, mieści wycinki z niesamowitych wypadków, których udało się cudownie uniknąć, a druga dotyczy w całości Supermana. Wychodząc, wpadają na poszukiwaną rudowłosą (choć sami o tym jeszcze nie wiedzą), którą mogę wyjawić, jest Lana Lang. Panna Lang zostaje uśpiona, a ponieważ widziała napastników, to bandyci postanawiają zabrać ją ze sobą.


Pozbawiona wyboru Amanda spędza wieczór w towarzystwie Lexa, który nie skąpi pieniędzy, choćby na "frywolną" suknię, która ma stworzyć idealne warunki. Jak dobrze wiemy, dla tego osobnika wszystko musi być na najwyższym poziomie. Nie dziwi fakt, że niepokojący telefon wyprowadza Luthora z równowagi. W tym momencie widzimy jakim człowiekiem jest bogaty dyktator. Nie waha się, by za niepowodzenie ukarać śmiercią. Coś go jednak powstrzymuje, coś na tyle ważnego, by przerwać kolację. Powodem jest Lana, poszukiwana nieznajoma, którą wreszcie ma w swoich łapskach. Niestety występuje problem z wyciągnięciem informacji bo rudowłosa uczulona jest na niektóre substancje zawarte w serum prawdy, o czym informuje doktor Kelly. To nie stanowi problemu dla Lexa, są bowiem inne metody uzyskiwania informacji.

Swobodny lot Supermana przerywa mechaniczne „latające oko”. Szpiegująca kamera nie odpuszcza bohatera ani na krok. Ten używa podstępu, wypuszczając kolorowe balony by ukryć swoją obecność i błyskawicznie chwyta tajemniczy mechanizm, który pod wpływem dotyku eksploduje, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Jako Clark Kent wpada na korytarz w budynku gdzie aktualnie mieszka i natychmiast zauważa krwawe ślady na podłodze. Czerwone odciski stóp prowadzą pod drzwi mieszkania Clarka, a następnie kierują się do schowka z narzędziami. Za zamkniętymi drzwiami odnaleziona zostaje pobita Lana Lang. W mieszkaniu opowiada o torturach trwających dwa dni, a które miały na celu wydobycie informacji na temat Supermana. Nie mniejszą wagę ma informacja o tym, że w te same tarapaty wpadli Kentowie.


Lex dopiął swego, na co wskazuje ubiór jego i Amandy (szlafroki), ale nie chodzi jedynie o łóżkowe podboje. Wściekły superbohater pędzi na poszukiwanie swoich rodziców. Wpada do opuszczonego miejsca gdzie przebywają porywacze Breen i Jenner. Kiedy Superman zadaje pierwsze pytanie na temat uprowadzonych, Lex jednym guzikiem wysadza wszystko w powietrze. Rozwścieczony Es wpada do Luthorcorpu, gdzie przyjmuje go nad wyraz spokojny właściciel. Cyniczny chłód uargumentowany jest kryptonitem umieszczonym w pierścieniu na ręce Luthora. Clark jest w rękach Lexa, ale ten nie wykańcza znienawidzonego wroga. Wyjawia, że jego pragnieniem jest dręczenie herosa, a ułatwi mu to fakt, iż nikt nie wie o jego kryminalistycznych zapędach. Z uśmiechem na ustach wyrzuca Supka ze swojego biura.


Clark z Laną wracają na farmę w Smallville, gdzie ku swemu zdumieniu znajdują Jonathana i Marthę Kent, których wcześniej uważali za martwych.

Tymczasem Amanda dokonuje analizy, w której zestawia wszystkie zdobyte dane na temat Supermana i Clarka Kenta. Porównane zostają warunki fizyczne obu mężczyzn. Interesującym jest także fakt z kartoteki medycznej w szkole Kenta. Wygląda na to, że Clark nie opuścił żadnego dnia ze względów chorobowych, nie miał nawet kataru. Kolejna podejrzana poszlaka, to czteroletnia nieobecność Kenta, która czasowo pokrywa się z wycinkami z gazet, umieszczonymi w albumie Marthy Kent. Luthor widzi, że to niezwykle intrygujące, ale pragnie poznać rzeczywiste powiązania, które odpowiedzą na pytanie kim panowie są dla siebie. Przyjaciółmi? Braćmi? Krewnymi? Na tak zadane pytanie odpowiada komputer: „Clark Kent to Superman”! Amanda jest zdumiona, zachwycona i jednocześnie zaskoczona, że nie wpadła wcześniej na coś tak oczywistego. Luthor jest wściekły, ale nie z tego powodu co by się mogło wydawać. Jego złość nie uderza w to, że odpowiedź miał pod samym nosem, ale spowodowana jest tym, że ta odpowiedź jest kompletną bzdurą. „Żaden człowiek o potędze Supermana nie grałby zwykłego człowieka! Z takiej potęgi się korzysta. Używa się jej”. Lex wyrzuca Amandę z pracy i każe wykasować fałszywe dane z komputera.


Druga opowieść umieszczona jest w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Jimmy Olsen pracując nad tematem dla „Daily Planet” usiłuje wyciągnąć informacje od Lucy Lane na temat linii lotniczych Intercontinental, gdzie dziewczyna jest zatrudniona. W tym momencie padają strzały masakrując zebranych w restauracji ludzi. Autorem terrorystycznego ataku jest człowiek przedstawiający się jako Bloodsport. Wykrzykuje hasła wzywające mieszkańców Metropolis do oczyszczenia. Wspomina też, że on i ktoś o imieniu Mickey walczyli za leniwy motłoch w Wietnamie, nie dla ich obecnej wygodnej postawy. Szaleniec ucieka na motorze, a Jimmy wzywa Supermana za pomocą sygnału, który wydobywa się z zegarka. Jest to umówiony znak, słyszalny tylko dla niezwykłego przyjaciela fotografa. Superman przybywa na miejsce, gdzie znajduje się już oddział specjalny kapitan Sawyer. Masakra jaką zastają w restauracji szokuje swoim rozmiarem. Do tej pory około dwudziestu pięciu osób zabitych, a liczenie wciąż trwa. Nie oszczędzono nikogo, nawet dzieci. Superman rusza w pościg za mężczyzną, który pozostawił za sobą obraz cieplny widziany za pomocą wzroku na podczerwień. Także Jimmy rusza w pogoń za materiałem, ale auto odmawia mu posłuszeństwa i jest zmuszony łapać taksówkę.


Bloodsport szaleje w sali kręglarskiej Kenmoore. Kiedy przybywa Superman, nie waha się wziąć zakładnika, ale przy szybkości jaką dysponuje superbohater nie na wiele mu się to przydaje. To jednak nie koniec terrorysty, bo dysponuje on niesamowitym arsenałem, jak na zwykłego człowieka. W jego ręku materializuje się broń, która zawiera pociski z... kryptonitu. Jeden z nich trafia Supermana w bark. Na ratunek przybywa Olsen, który podnosi wcześniejszą broń Bloodsporta. Bandyta ucieka, maskując swój odwrót świecą dymną. Superman udaje się do szpitala, w którym oczywiście wbrew opinii lekarskiej nie pozostaje zbyt długo.


Jak się można było spodziewać, kryptonitowy trop prowadzi do Luthora. Ten jednak nie jest zadowolony z terrorystycznych poczynań pupilka. Robert Dubois jest niestabilny psychicznie i kontrola, którą do tej pory zespół Lexa sprawował nad osobnikiem, uległa przedawnieniu. Luthor jest może niebezpiecznym bandytą, ale Metropolis i jego mieszkańcy należą do niego. Rozkazuje usunąć zabawkę, która wyrwała się spod kontroli.

Tymczasem starcie Supermana z Robertem Dubois trwa na dobre. Bloodsport ma do dyspozycji dowolną broń z militarnego światowego arsenału, która pojawia się w jego ręku na zawołanie. Wszystko wskazuje, że nie potrzebuje kryptonitu by poradzić sobie z potężnym Supermanem. Kiedy „niebieski” leży prawie na łopatkach, z odsieczą przybywa doborowy oddział z Luthorcorp. Biznesmen ponownie postanowił wykreować się na bohatera swojego miasta. Ta akcja niezbyt się udaje, bo Bloodsport bezlitośnie wykańcza przeciwników. 


Jest to drogocenny czas dla Supermana, który łapie drugi oddech i wpada na prosty, ale zarazem genialny pomysł. W momencie materializowania się broni w rękach terrorysty, natychmiast używa swoich promieni termicznych by niszczyć każdą śmiercionośną zabawkę. Na końcu powala Roberta na ziemię, ale to nie koniec... Dubois chwyta za pas przewieszony przez pierś, zawierający olbrzymią ilość materiału wybuchowego. Grozi, że wysadzi najbliższy obszar o powierzchni piętnastu kilometrów kwadratowych. Straszenie zostaje przerwane przez mężczyznę na wózku inwalidzkim, pozbawionego kończyn, którym okazuje się być Mickey z początku opowieści. Został on przyprowadzony przez Jimmy'ego Olsena. Okazuje się, że Michael Dubois jest młodszym bratem Roberta i to właśnie on był w Wietnamie, gdzie stracił nogi i ręce. Kiedy Robert, znany oszust czekowy, dostał powołanie, uciekł ze strachu do Kanady. Zamiast niego, do Wietnamu trafił Mickey, z którego losem Robert nie mógł się pogodzić. Targany wyrzutami sumienia trafiał przez dwanaście lat do różnych szpitali psychiatrycznych. Niespełna sześć tygodni temu zniknął, a w Metropolis pojawił się Bloodsport.


Ufffff... Najbardziej rozwleczony w czasie opis komiksu jaki robiłem. Pisanie na raty nie sprzyja ani pisaniu, ani wysnuwaniu wniosków, ani konkluzji, której nie można zrobić na gorąco. Podejmę się jednak i spróbuję uczciwie ocenić ten numer, choć dwie historie są totalnie różne od siebie.

To Lex Luthor, a nie Superman, tak naprawdę jest głównym bohaterem historii „Odkryta tajemnica!”. Poznajemy go jako bezlitosnego człowieka, pozbawionego sumienia i gotowego na wszystko by osiągnąć cel. To bezwzględny szef, który napotykając porażkę, niesubordynację może niedawnego współpracownika skazać na śmierć. Bezwzględność pokazuje pozbawiając życia Metallo, by pozyskać wymarzoną broń przeciwko Supermanowi. Kolejny krok to tortury na Lanie Lang (daleko jest ta historia od losów opisywanych w serialu "Tajemnice Smallville"). Na koniec uśmiercenie drabów, których wcześniej nasłał na Kentów. Jego działania wydają się często nielogiczne i dla przeciętnego odbiorcy (czy też Amandy) wypadają blado i stawiają w marnym świetle. Mamy tutaj do czynienia z dosyć częstym zjawiskiem w komiksach, filmach itp. czyli „mam swojego wroga w rękach, ale muszę się tym jeszcze nacieszyć”. Czym to się zwykle kończy? Tym, że bohater daje łupnia swojemu dotychczasowemu ciemiężycielowi. W przypadku Lexa chodzi jednak o coś bardziej wysublimowanego. Wiedząc, że znalazł bata na wstrętnego harcerzyka, decyduje się by zamienić życie Supermana w piekło. Los jednak bywa przewrotny... Nie mniej nielogiczna wydaje się końcówka, w której komputer zdradza największą tajemnicę Clarka Kenta. Wnioski tak oczywiste dla maszyny, dla czytelnika i Amandy okazują się niewystarczające dla umysłu Luthora. Co powoduje, że Lex nie przyjmuje do wiadomości takiej rewelacji? Patrząc na osobę napuszonego łysola wydaje się, że to pycha. Strach przed porażką, bo rozwiązanie jest banalne i tuż pod nosem. Niebagatelne jest również na pewno niezrozumienie postawy pełnej pokory (prosto z farmy Kentów) względem siebie i własnych możliwości. To niemożliwe by nie korzystać z takiej potęgi! Złość przebija się ponad logiczne rozwiązania. Choć to w pewien sposób tłumaczy postawę Lexa Luthora, nie jest dla mnie wystarczające by usprawiedliwić brak jakichkolwiek dalszych ruchów ze strony, jakby nie było geniusza. Nie chce mi się wierzyć, że ktoś taki nigdy nie powrócił do tematu „Clark Kent jest Supermanem” i nie próbował na gorąco potwierdzić, sprawdzić, czy informacja nie jest aby na pewno prawdziwa. Nie zmienia to mojej oceny i przyznaję, że sam pomysł jest interesujący. Wątek Amandy nie został zakończony w tym numerze i jeszcze się z nią spotkamy...

Bloodsport to na pierwszy rzut oka kolejne patetyczne spojrzenie na rozliczenie się Amerykanów z tematem wojny w Wietnamie. To chyba trochę oklepane określenie, bo w sumie nie ma tu super uniesienia i nie słychać łopotu sztandaru z gwiazdami. To smutna historia człowieka, którego przerósł strach i na końcu doprowadził do roli bezwzględnego mordercy. Choć w pewnym sensie szkoda nam Roberta to nie zapominajmy, że własne słabości sprawiły, że zamordował niewinnych ludzi. Interesująca jest również postać Mickey'a, który w kilku kadrach w ładny sposób pokazuje nam, ze możliwym jest pogodzenie się z własną historią i akceptacja tego co przyniesie nam los. Można przyjąć nie tylko wydarzenie, fakt, na który nie mamy specjalnie wpływu, ale też cierpienie, które jest bezpośrednią kontynuacją, konsekwencją zaistniałego wypadku.

Ponownie odkrywamy Luthora, który pomijając swoje szaleństwo, ma jakąś wizję na rządzenie miastem i nie do końca akceptuje gdy ktoś działa przeciw niemu.

Superman to tak naprawdę tło i dziwić może, że tak łatwo obrywa od zawodnika z drugiej ligi. W końcu gdyby nie Jimmy Olsen to mógłby zostać wykończony przez Bloodsporta.

Na koniec rarytas autorstwa samego Willa Eisnera!




Choć komiks nie jest specjalną rewelacją to daję mu 4kę, bo zawiera coś więcej niż walenie się po głowach i mamy sporo informacji i znaków zapytania. Lubię treść, która skłania do refleksji, nawet jeśli przekazuje ją komiks z facetem w czerwonych majtkach.




Czasem jest tak, że coś przykuwa naszą uwagę. Właśnie przed chwilą skończyłem opisywanie Punishera i za ciosem sięgnąłem po Supermana, by przybliżyć Wam kolejny (przez wielu wyczekiwany bardzo) numer. Okładka! To właśnie jako pierwsze przyciąga naszą uwagę. Kiedy spojrzycie na tą poniżej, to ugną się Wam kolana. Oczywiście jeśli jesteście wrażliwi, bo w innym wypadku takie reakcje wyciśnie na Was zakończenie historii z Doomsday'em za parę ładnych odcinków. Ledwie zaczęliśmy przygodę z Supermanem, a już widzimy uśmiechniętego Lexa Luthora, przed którym na ekranie widnieje pół oblicza Clarka Kenta, połączone z połówką Kryptończyka. Napis poniżej: „Clark Kent to Superman”. Czyżby największy wróg Kal-Ela poznał jego największą tajemnicę? Spokojnie... Ta okładka nie ma nic wspólnego z zawartością. Ale, ale! Uwaga! Ten numer wcale nie jest przez to gorszy. Poza prześladującym hologramem Jor-Ela i wizjami Kryptonu, nasz wesoły i miły superbohater ociera się o śmierć (dokładnie tak jak piszę) w starciu z Metallo! Jeśli śledzicie plotki dotyczące drugiej części Man of Steel (jest wśród nich też wiele kontrowersyjnych propozycji) to wśród nich jest ta o pojawieniu się wymienionego złoczyńcy. W tym numerze widzimy nie tylko origin postaci, ale też jak spuszcza manto najpotężniejszemu z herosów świata DC. Wszystko za sprawą zielonego kamyka, którego premierowe działanie także na łamach poniższego opisu.

Superman 3/1991: "Nawiedzenie" "Serce z kamienia"




Scenariusz: John Byrne
Rysunki: John Byrne
Tusz: Dick Giordano, Terry Austin
Kolor: Tom Ziuko
Okładka: John Byrne

Nic nie zwiastuje nadchodzących wydarzeń gdy w słoneczny dzień Superman przylatuje do Smallville. Szybka przebieranka i Clark Kent wśród tłumu pasażerów wychodzących z autobusu wychodzi na spotkanie uradowanych rodziców. Wesołym pogaduszkom towarzyszy tajemnica, która wprost wyrywa się z ust taty Clarka. Na straży stoi Martha, która co rusz „kopie pod stołem” Jonathana.



Konszachty zostają zauważone przez super szybko myślącego Clarka i niestety nie pozwalają mu spokojnie zasnąć. Nie ma nic lepszego na bezsenność jak szabrowanie lodówki, szczególnie dla kogoś kto nie przytyje po jedzeniu wieczorową porą. Najpyszniejszy placek w galaktyce ląduje na ziemi, bo przed rozespanym synem Kryptonu pojawia się holograficzna projekcja Jor-Ela mówiącego do swojego dziecka w ojczystym języku. Jedno dotknięcie i Clark w stroju Supermana pojawia się w towarzystwie prawdziwych rodziców na zimnym Kryptonie. Słowa zapisywane na kartach komiksu za pomocą dziwacznych znaczków pojawiają się w głowie zdezorientowanego Kal-Ela. Kiedy podchodzi do niego biologiczna matka i rozpoznaje w dorosłym mężczyźnie swoje dziecko, obraz rozmywa się.




Twarz matki zastępuje oblicze przyjaciółki z lat młodzieńczych Lany Lang. Koleżanka zobaczyła Clarka jak pędzi oszalały przez pole jej ojca. Spotkanie jest co najmniej krępujące. Wyrzuty wypływają z ust dziewczyny, która wyjechała ze Smallville w poszukiwaniu szczęścia. 

Cofamy się w czasie o dziesięć lat, kiedy to Lana przygotowywała się na świętowania po zwycięskim meczu ich drużyny. Nie muszę chyba wspominać, że wygrał praktycznie sam Clark. Bohater rozgrywek sportowych przybył po swoją przyjaciółkę i zabrał ją na spacer przy świetle księżyca. Idealna sceneria do oświadczyn nie była jednak tym, na co wyglądała, albo czego pragnęła dziewczyna. Zamiast amorów pojawiło się coś nieoczekiwanego. Farmer Kent rozprawiał o swoich marzeniach, o planach i roli jaką chciał odegrać w świecie. Od słów do czynów. Clark by udowodnić, że ma możliwości ku temu by ratować świat, zaprezentował Lanie swoje moce. Romantyczny lot zakończył się rozstaniem i opuszczeniem Smallville przez ukochanego chłopca. Szczere, przyjacielskie wyznanie złamało tak naprawdę przyjaciółce serce. Potem był gniew, wręcz nienawiść, szczególnie gdy na świecie pojawił się Superman, a dopiero później przyszło zrozumienie i wdzięczność za tak ogromne okazanie zaufania.




Słowa Lany wywołały jeszcze większe zamieszanie w sercu zagubionego superbohatera. Rozmyślania na temat swojego życia doprowadziły Supermana na pole, gdzie ukryta była rakieta, w której przybył na Ziemię. Niestety po pojeździe pozostała tylko dziura w ziemi i ślady po kołach dużego samochodu. Podjęcie tropu przerywa ponowne pojawienie się Jor-Ela. Dotyk biologicznego ojca powala Esa na kolana. Taki obrazek zastają Martha i Jonathan Kentowie, którzy przybyli w ślad za swoim dzieckiem. Jonathan chwyta za łopatę i uderza w projekcję kosmity. Łopata eksploduje a hologram niknie w chmurze różowego dymu. 




Clark ponownie ucieka przed wydarzeniami ale tylko po to, by pomyśleć w chmurach. Clark zyskuje większą wiedzę na temat swojego pochodzenia. Zna już nie tylko imiona i wygląd rodziców. Zobaczył Krypton, jego historię i upadek. Wie nie tylko jakie powstały poematy, ale i przekazano mu wiedzę o wierzeniach jakie mieli jego przodkowie. Na koniec Kal-El dochodzi do ostatecznego wniosku: „to Krypton stworzył Supermana, ale Ziemia uczyniła go człowiekiem”.


Po przygodzie z hologramami, czyli opisanej wyżej archaicznej historii o tożsamości, Superman przestaje bujać w obłokach i rozpoczyna poszukiwania rakiety. Wkracza do budynku, którego ściany obłożone są ołowiem, a jak wiadomo, przez ołów heros nie widzi. Pomieszczenia wypełnione są elektronicznymi gadżetami, a w jednym z pokoi odnajduje mnóstwo danych na swój temat, łącznie ze zdjęciami. Wreszcie wpada na zwłoki mężczyzny, martwego od kilku tygodni. Badając ciało dowiaduje się, że coś, lub ktoś strzaskał denatowi kark, używając do tego ogromnej siły. Kolejna zagadką jest pojemnik z kwasem, w którym pływają rozpuszczone szczątki ludzkiego szkieletu. Źródło informacji o naszym bohaterze nie może się dostać w niepowołane ręce. Superman topi powierzchnię pod budynkiem, wyrywa z ziemi cały plac i unosi go w kosmos. Laboratorium zostaje umieszczone w Punkcie Lagrange'a gdzie równoważą się grawitacje Ziemi i Księżyca.




Po powrocie na niebieską planetę Clark spotyka się z Lois Lane na bieganie po parku. Dziennikarka wypomina jak zwykle swojemu redakcyjnemu koledze podłe ubiegnięcie w napisaniu artykułu z początków ich znajomości. Sportowe wyczyny przerywa alarm z pobliskiego banku. Taka gratka nie trafia się codziennie, także wścibska pani reporter wkracza do akcji, a za nią podąża fajtłapowaty towarzysz.

Drzwi wejściowe do banku są całe powyginane i wyrwane z framugi, a jak wszyscy wiedzą takie drzwi są nie byle jakie. W środku znajduje się pyszałkowaty siwowłosy osiłek, bezceremonialnie chwytający pannę Lane za rękę. Dzielny Kent próbuje jej pomóc i natychmiast dostaje cios, który wykorzystuje by wylecieć za biurka, gdzie może szybciutko przebrać się w swoje „robocze ciuszki”. Drab przedstawia się jako Metallo i obwieszcza, że zamierza zabić Supermana. 





Widzimy jeden kadr pokazujący nam obraz z przeszłości. Jest na nim starszy mężczyzna zwracający się do kogoś imieniem Metallo i mówiący o nim jak o swoim triumfie. Jest to obraz z pamięci napastnika. Kiedy do banku przybywa Superman, Metallo wypuszcza Lois ze swoich obleśnych łapsk. Kal-El łapie przeciwnika za kamizelkę, a wtedy oczy Metallo zaczynają świecić na zielono. Cios jest okrutny i wyrzuca superbohatera przez ścianę budynku na ulicę. To pierwsze takie uderzenie, jakie Superman musiał przyjąć w swojej karierze. Dalej następuje regularny łomot, w którym obserwujemy jak łatwo upada ikona DC. Pojawiają się też ponownie wizje przeszłości. Metallo nie do końca jest człowiekiem. Staruszek uratował mu życie i da się zauważyć, że ręce złoczyńcy to wysoce zaawansowana technicznie broń. Wybawca dokładnie precyzuje cel swojego tworu, a jest nim rzecz jasna zabicie Supermana.

To już prawie koniec naszego harcerzyka... Z odsieczą przybywa policja, strzelając do bandyty powala go na posadzkę. Nie na długo. Retrospekcje prezentują nam możliwości jakimi twórca obdarzył swoje dzieło. Kryptonit, fragment ojczystej planety przybysza z kosmosu, mający niszczycielski wpływ na Supermana. Dowiadujemy się także, że to ten właśnie staruszek odpowiada za kradzież rakiety/macicy. To on umieścił zielony kamień w piersi Metallo, przez którego na końcu został zamordowany. Lejąc Supermana, potężna hybryda z kryptonitowym sercem opowiada, że ze zniszczonego w wypadku samochodowym ciała, ocalał jedynie mózg, umieszczony aktualnie w niezniszczalnym korpusie. 




Walka transmitowana jest w telewizji, a przekaz dociera do samego Lexa Luthora. Nie jest on zadowolony z obrotu spraw, bowiem sam miał być odpowiedzialny za śmierć Supermana, a jak wiemy Luthor słowa dotrzymuje. 




Budynek banku zawala się pod serią potężnych ciosów. Spod gruzów wychodzi cybernetyczny twór z ludzkim mózgiem trzymający w ręku podartą czerwoną pelerynę. To jeszcze nie koniec. Kiedy Clark wypełza z rumowiska Metallo otwiera klapy na piersi odsłaniając skałę podtrzymującą go przy życiu, a śmiertelną dla sparing partnera.




 Kiedy sekundy dzielą Człowieka ze Stali od niechybnego końca, czarny cień przysłania niebo, a Metallo znika. Nikt nie wie co naprawdę się stało, ale Clark ma przeczucie, że to jeszcze nie koniec i wie kto może stać za dziwnym wydarzeniem. Za sprawą Metallo, któremu nie zamykała się jadaczka, cały świat dowiaduje się o obcym pochodzeniu Supermana.




Smaczku dodaje dwustronicowa galeria z rysunkami Supermana. Wykonanie Moebius i Jim Steranko. Jest jeszcze niewyraźna fotografia z filmu.





Dużo interesujących faktów odsłania nam ten komiks. Co więcej, wiele z elementów zostanie wykorzystanych w przyszłości i zaważy na życiu nie tylko głównego bohatera. Komiks jest o tyle fajny, że zawiera dwie zupełnie różne historie. Pierwsza przegadana, ale wcale nie nudna wprowadza nas w sferę głębokich wątpliwości prawie wszechmocnego kosmity. Kim jest człowiek bez przeszłości? Jednak ta tożsamość zostaje odnaleziona. Dowiadujemy się też, że Superman jest w głębi serca człowiekiem i jako taki popełnia błędy i zachowuje się zwyczajnie, choćby w kontaktach z płcią przeciwną.
Druga historia zaburza mit niezniszczalnego superbohatera. Przyszła kryska na matyska i jest nią zwykły kawałek kamienia. Fragment planety rozkładający Supka na łopatki to potężna broń w rękach niepowołanych ludzi.
Wreszcie Metallo, który nigdy chyba nie będzie bliższy wykończenia syna Kryptonu. Niesamowite starcie mogłoby bardzo ładnie wpasować się w filmową serię. Mamy też przyczajonego w cieniu Luthora, którego zachowanie jest być może na pierwszy rzut oka nielogiczne, ale tak naprawdę idealnie charakteryzujące najgroźniejszego wroga Supermana.

Strony ze stali otrzymują dzisiaj 4kę.






Hej, hej, czuwaj!!! Witam na obozie specjalnym najlepszego harcerza w galaktyce. Nasz wspaniały bohater rozwija się z dnia na dzień i zyskuje na sławie. Jego gorsze okularowe ja, rozwija za to relacje z Lois Lane. Tutaj jako ciekawostkę podam, że mam błąd w druku i w jednym miejscu przedstawiona jest jako Lois Lang. Nazwisko to przywołują zupełnie inną osobę. Kto tak naprawdę jest bohaterem tego odcinka? Jest dwóch bohaterów. Trudno właściwie bohaterami ich nazwać, ale bez jednego z nich świat Supermana byłby bardzo ubogi. Drugi to sztuczny twór, do którego sam nie jestem pewien swoich uczuć. Panie i panowie, chłopcy i dziewczęta, oraz zwierzęta przed nami Lex Luthor ze swoją unikalną rudą czuprynką i wykrzywiona wersja ostatniego syna Kryptonu, którą kiedyś nazwiemy Bizzaro. Jednak nie. Nie zacznę jeszcze opisu przygód wspaniałego Clarka Kenta. Zanim to zrobię muszę jeszcze raz wspomnieć, że to właśnie Clark jest dużo sympatyczniejszą postacią niż zarozumiały Es. Czasami trudno dziwić się Luthorowi. Sam Luthor ma fantastyczną fryzurkę także do wszystkich tych, co dyskutują na temat najbliższej produkcji apeluję o rozwagę w typowaniu wyłącznie łysoli do roli Lexa. Oczywiście jego łysa głowa to najpopularniejsza wersja niedobrego bogacza. Nikt nie powiedział, że do takiej zmiany nie dojdzie w filmie na naszych oczach. Komiks zawiera galerię Supermana – całe dwie ilustracje, oraz zdjęcie, na którym jest twórca nowego Człowieka ze Stali (wtedy był nowy) John Byrne. Nie ma co trzymać was w napięciu, startujemy z ponad dźwiękową prędkością!!!

Superman 2/1991:" Wróg mój..." "...i mój dubler"

http://img28.imageshack.us/img28/968/2ign.jpg

Scenariusz: John Byrne
Rysunki: John Byrne
Tusz: Dick Giordano
Kolor: Tom Ziuko
Okładka: John Byrne


Kojarzycie Lois Lane? Taka dziennikarka co to wskakuje samochodem do wody by zdobyć materiał. Praca dziennikarza sprawia, że trzeba mieć wygodne ciuchy i szybkie nogi, oraz oczywiście bystry umysł. Tego wieczoru możecie poszukać swojej szczęki obok stalowej żuchwy Clarka Kenta. W progu jego mieszkania stanęła miss dziennikarek, Lois w wieczorowej sukni. Od wydarzeń z poprzedniego odcinka minęło siedemnaście miesięcy, dwa tygodnie, cztery dni i kilka godzin. Skąd takie wiadomości? Panna Lane wypomina Clarkowi brzydki numer z artykułem o Supermanie. W tej krótkiej scenie poznajemy schludną kawalerkę Kenta, dowiadujemy się, że jego kariera rozwija się fenomenalnie, oraz widzimy zarost naszego sympatycznego farmera. Jak goli się super twardą brodę? Wystarczy kawałek blachy ze statku, którym kosmita przybył na Ziemię. Odbite promienie cieplne działają jak najostrzejsza maszynka do golenia, którą dla podtrzymania wiarygodności należy włączyć. Jeszcze tylko przywdzianie garnituru i pan elegancik jest gotowy do wyjścia. Do wyjścia, jak się okazuje na dach. Tam czeka helikopter wysłany przez Lexa Luthora. Jak się domyślacie lądowanie na nieprzystosowanym dachu nie jest legalne, ale czy to dotyczy właściciela Lexcorp, jednego z najbogatszych ludzi na świecie? 

http://img834.imageshack.us/img834/2765/e7jd.jpg

Helikopter dostarcza parę na olbrzymi statek, przewyższający rozmiarem królewski jacht „Brittania”. Przed balem rozpoczynającym się już niedługo, ma dojść do spotkania dziennikarzy z właścicielem olbrzyma. „Wielki człowiek” okazuje się być łysiejącym, rudym gościem z wydętym brzuszkiem. Lex czaruje przybyłych gości, ale to Lois jest jego głównym obiektem zainteresowania. Amory podpiera wieczorową sukienką za pięć tysięcy dolarów, którą chce podarować w prezencie. Lois odrzuca zaloty i wściekła zdejmuje prezent, narzucając na siebie marynarkę potężnego Clarka. Nie poprzestaje tylko na tym. Na odchodne określa dosadnie jak Lex wygląda i wysyła go do fryzjera.

http://img703.imageshack.us/img703/6559/d0jp.jpg

Po wyjściu od osłupiałego mężczyzny, wpada wprost na karabin wycelowany w twarz. Wtedy do akcji wkracza Kent, który pojawia się trochę zbyt szybko pomiędzy Lois a grupą uzbrojonych po zęby terrorystów. Clark dostaje w głowę i zostaje wyrzucony za burtę. Pewna śmierć dla zwykłego człowieka. Wszyscy na pokładzie stają się zakładnikami, łącznie z merem i jego żoną. Tylko organizatora imprezy nie ma wśród zebranych na pokładzie pasażerów. Czytelnik dostrzeże cień obserwujący wszystko zza przysłoniętych rolet. Usłyszymy nawet myśli ukrytego w mroku Luthora. Wyrażają zadowolenie.

Długo to nie potrwa. Pokład zaczyna się kiwać wskutek nienaturalnego ruchu całego statku. Kolos unosi się w powietrze za sprawą nieograniczonych możliwości Supermana. Lois nie pozostaje w tyle. Odbiera broń zaskoczonemu bandziorowi i wali serią w zemście za zamordowanego kolegę. Niestety jednego z terrorystów nie zauważa, co skończyłoby się tragicznie, gdyby nie pojawienie się Supermana. 

Na scenie pojawia się Lex Luthor. Z uśmiechem na twarzy wręcza bohaterowi czek na dwadzieścia pięć tysięcy dolarów. Oczywiście pieniądze nie zostają przyjęte. Zadufany i pewny siebie właściciel Lexcorpu sam wpada we własne sidła. Okazuje się, ze wiedział o możliwości pojawienia się terrorystów. Przygotował nawet ochronę na ich przybycie, ale nie reagował bo czekał na pojawienie się osławionego Supermana. Lois oskarża go o współwinę w zamordowaniu Clarka Kenta, jednak Superman informuje, że ocalił wyrzuconego przez burtę dziennikarza. Ten fakt nie likwiduje winy Lexa. Mer mianuje Supermana zastępcą i i nakazuje mu aresztować Luthora za narażanie ludzkiego życia. Najpotężniejszy człowiek z Metropolis trafia za kraty.

http://img689.imageshack.us/img689/3494/akn2.jpg

Trzy dni później Supek wypełnia swoje obowiązki i np. pomaga ciężarnej kobiecie uwięzionej w niedziałającym pociągu. Po wyjściu ze szpitala orientuje się, że ktoś zrobił mu zdjęcie. Nie może dostrzec fotografa. Kiedy szykuje się do lotu znajomy głos krzyczy zza pleców. Luthor korzystający z dwóch godzin wolności wywalczonych przez adwokatów postanowił poświęcić czas obecnemu najpotężniejszemu człowiekowi w Metropolis. Przyszedł by przekazać wiadomość. Jest to groźba śmierci skierowana do Supermana.

http://img163.imageshack.us/img163/6572/rnuv.jpg

Od słów do czynów. Drugą część otwiera Superman trzymający wysłannika Luthora zakutego w zbroję. Wszystkie ślady, które prowadzą do Lexcorp zostają zatuszowane. Właściciel informuje wściekłego Supermana o kradzieży części , nawet człowiek wewnątrz zbroi do niczego się nie przyda. Skafander, którego używał był wadliwy i po pewnym czasie zamienia noszącego go człowieka w roślinę. Kolejna zbrodnia uchodzi na sucho. 

Chciałbym zauważyć, że fryzura Lexa przechodzi metamorfozę i jego łysina powiększa się, ale jeszcze troszkę włosów z tyłu głowy pozostało.

http://img600.imageshack.us/img600/9348/3lbm.jpg

To nie koniec knowań mistrza zemsty. Wykorzystuje swoje pieniądze na sprzęt i fachowców. Doktor Teng w czasie rozmowy korzystał z czujników rozmieszczonych w biurze. Zbadał strukturę komórkową i cząsteczkową Supermana. Dane te zostały przekazane do matrycy, ale nie do końca zadowoliło to naukowca. Uruchomiony proces kopiowania nastawiony był na człowieka, a nie kosmitę niewiadomego pochodzenia. Wiadomość o pozaziemskim pochodzeniu szokuje Luthora. Matryca otwiera się uwalniając klona Supermana, który po kilku krokach pada na ziemię. Luthor jest wściekły, każe wyrzucić nieprzydatnego stwora.

W jednym z wieżowców Metropolis poznajemy siostrę Lois. Lucy Lane niedawno straciła wzrok wskutek działania chemikaliów. Młodsza siostra dziennikarki nie jest w stanie poradzić sobie z ułomnością. Tymczasem pędząca karetka łapie gumę. Człowiek w niebiesko czerwonym stroju unosi ją do góry i dostarcza do szpitala. Zachwyceni lekarze dziękują Supermanowi. Okazuje się, że to nie on. Spanikowani mężczyźni chowają się przed potworem. Lucy załamana swoim losem (utratą pracy kontrolera lotów) i brakiem perspektyw na przyszłość, rzuca się z okna. Podszywający się pod Supermana osobnik, którego twarzy jeszcze nie poznaliśmy, ratuje zdesperowaną samobójczynię. Ciało dublera wytwarza pewnego rodzaju pył. 

http://img199.imageshack.us/img199/8340/07vu.jpg

W redakcji Daily Planet dzień jak co dzień. Redaktorzy przekomarzają się i dyskutują na temat różnych wiadomości. Młody rudowłosy chłopak, Jim Olsen przekazuje Lois informacje o nietypowej kradzieży. Ktoś wybił szybę za kupę kasy (tysiące dolarów według Jima), tylko po to by ukraść ubranie za stówkę. Tymczasem super czuły słuch wychwycił zamieszanie w holu na dole. Clark super szybko zbiega na schodach, zmieniając ubranie i wpada na swoją karykaturę. Super Frankenstein ubrany jest jednocześnie jak Clark Kent i Superman. Ten ostatni dostaje lewym sierpowym i wylatuje z budynku wbijając się w autobus. Dochodzi do pojedynku, w którym szanse są wyrównane. Prawdziwy Clark niszy wierzchnie odzienie stwora, by wychodząca z budynku Lois nie skojarzyła dwóch osobowości jednego mężczyzny. 

http://img689.imageshack.us/img689/8316/hnsh.jpg

Gdzie diabeł nie może tam babę pośle, dlatego Lois wpada w łapy potwora. Super dubler unosi w górę kobietę i namiętnie całuje. Okazuje się, że nie tylko wygląd i moce zbliżają go do Supermana, także uczucia są odbiciem w krzywym zwierciadle. Stwór zabiera Lois do Lucy, która dzięki jego obecności zaczęła rozróżniać kształty. Przybywa Superman i od razu przechodzi do rzeczy. Oryginał swoim wzrokiem dostrzega w pyle otaczającym przeciwnika sztuczne komórki imitujące organiczne. Wrogowie lecą pełną prędkością wprost na siebie. Tylko jeden przetrwał to starcie. Drobinki pyłu fruwają po całej okolicy Wpadają także na balkon, na którym stoją panny Lane. Dzięki neutralizującym właściwością sztucznych komórek Lucy odzyskuje wzrok. Superman uważa, że tuż przed starciem duplikat cofnął się w pobliże okien, jakby wiedział do czego dojdzie i jaki będzie to miało skutek.

http://img854.imageshack.us/img854/551/2s4d.jpg

Jest lepiej niż w poprzednim odcinku, ale daleko do pierwszego numeru. Wreszcie poznajemy prawdziwe oblicze Lexa Luthora. Faceta stać na wszystko, a jego bogactwo czyni go potężnym przeciwnikiem. Choć nie ma super siły, potrafi jak nikt uprzykrzyć życie Supermana, nie zważając na koszty. Bezwzględny i żądny władzy człowiek nie może znieść, że na jego podwórku pojawiła się siła jakiej dotąd nie poznał. Sama reakcja na pochodzenie Supermana pokazuje, że chociaż w tym fakcie znajduje pocieszenie. Pozostaje bowiem najpotężniejszym człowiekiem na Ziemi. 

Historia o nieudanym eksperymencie Luthora jest przeciętna. Imponują możliwości techniczne jakimi dysponuje przedsiębiorczy przestępca. Stworzenie tak potężnego duplikatu jest niepokojące i źle wróży na przyszłość. Cóż bowiem niemożliwego będzie w stanie pohamować ogromną żądze zemsty? Dubler choć zniszczony powróci jeszcze w przyszłości kiedy odkryty zostanie przed nami cały tragizm tej postaci.

3,5 to nota wystarczająca.

http://img809.imageshack.us/img809/8898/9w7.gif


Po debiucie o wysokich notach przychodzi czas na zapoznanie się z drugim numerem. Czy jest w stanie przebić lub utrzymać poziom poprzednika? Pisałem, że nie jest to mój ulubiony bohater, potem dałem wysokie noty, zgłupieć idzie. W tym numerze przedstawione są dwie historie. Pierwsza to bezpośrednia kontynuacja poprzedniego odcinka i coś co można nazwać koniecznym początkiem. Wszyscy go znamy, lubimy i niestety przez to będę miał trudności z oceną. Druga część to mogłoby się wydawać akcja rewelacja. Szczególnie w odniesieniu do ostatnich nowinek o wspólnym filmie dwóch największych herosów DC. Tak, tak, macie rację. Superman współpracuje z Batmanem. Warto zapoznać się z tą opowieścią, bo kto wie, może scenarzysta zaczerpnie z dawnych źródeł komiksowych. Zachęcam do zapoznania się z dalszymi losami Clarka ze stali, ale nie jestem pewien czy porwie Was ten Superman...

Superman 1/1991: "Temat stulecia" "Pewnej nocy w mieście Gotham"

http://img28.imageshack.us/img28/3041/ixpe.jpg

Scenariusz: John Byrne
Rysunki: John Byrne
Tusz: Dick Giordano
Kolor: Tom Ziuko
Okładka: John Byrne


Perry White wylewa kawę. Oczywiście pod wrażeniem, które sprawia na nim przelatujący w niebiesko czerwonym stroju człowiek. Superman to temat wart wszystkiego. Dobrze zdaje sobie z tego sprawę towarzysząca mu Lois Lane. Reporterka o skłonnościach do bezmyślnego ryzyka podejmuje trop. W pogoni za artykułem nie zatrzymuje jej nawet zaparkowana w pobliżu limuzyna i jej tajemniczy pan L. Dokładnie. Chodzi o najpotężniejszego człowieka w Metropolis Lexa Luthora. Kierowca bogacza zapowiada, że jego szef wyjeżdża i następna okazja trafi się dopiero za rok. Niestety kasa przegrywa z latającym cudakiem. Lodowaty wzrok pierwszego adoratora spogląda zza opuszczonej szyby. Ten człowiek nie należy do najmilszych. Lois w pogoni za tematem chwyta się wszystkich sposobów, tym razem jest to załatwienie sobie helikoptera. Gdzież lepiej szukać latającego bohatera jak nie w powietrzu?

http://img22.imageshack.us/img22/1609/stxe.jpg

Superman potrafi walczyć ze zbrodnią każdego kalibru i w każdych warunkach. Poszukiwania panny Lane będą bezowocne, bo nasz zaginiony znajduje się na dole. Super szybko powstrzymuje łobuza, który kradnie torebkę młodej damie z fioletowymi włosami. Po udanym przedstawieniu poucza poszkodowaną o zachowaniu na ulicy wśród społeczeństwa. Wskazuje, że chodzenie z radiem na ramieniu i podkręcanie muzyki na full może po prostu przeszkadzać. To do Was gnojki słuchające muzyki z telefonu w tramwajach: „W końcu w mieście tej wielkości życie może być znośne tylko jeśli szanujemy innych”.

Z akcji do akcji. Taki los czeka samotnego super herosa. Tym razem przeciwnikiem jest grupa terrorystów. Jak się okazuje reputacja Specjalnej Jednostki Antyterrorystycznej pod przewodem kapitana Reagana nie wystarcza by bandyci opuścili broń i wypuścili zakładników. Pojawienie się Supermana zaskakuje tak samo policję, jak i morderców. „Cyrkowy akrobata” podchodzi do jednego z tych ostatnich nie zważając na groźby. Cóż może zrobić nieuzbrojony klaun? Może wiele. Zaczyna od wygięcia UZI, by po chwili przyjąć serię na klatę od pozostałej trójki. Drugi krok to rozbrojenie przez rozgrzanie spluw swoim wzrokiem. Po chwili obezwładnia kolejną dwójkę. Pozostaje kobieta, która swoją płcią próbuje ugrać ocalenie. Niestety dla niej, rentgenowski wzrok odkrywa gotową do użycia bombę. Drobny ruch palcem i terrorystka pada na ziemię.

http://img62.imageshack.us/img62/4553/rp99.jpg

Lois Lane przybywa na miejsce ostatnich wydarzeń. Niestety Supermana już nie ma, podobnie jak w kolejnych punktach, gdzie dochodziło do akcji ratunkowych. Zawsze przybywa za późno. Wszystkie gazety zadają jedno pytanie: kim jest Superman? Wtedy nieodrodna córeczka Sama Lane'a wpada na genialny pomysł. Można też nazwać go głupim pomysłem – jak kto woli.

Beztroskiego Supermana ze spokojnego przelotu wyrywa krzyk wzywający pomocy. Jedno spojrzenie cudownie przybliżającym wzrokiem pokazuje nam uwięzioną w tonącym samochodzie Lois. Superman rusza na ratunek natychmiast wyławiając pojazd z wodnych odmętów. Ta kobita jest szalona. Uszczęśliwiona dziennikarka zostaje dostarczona do domu, bowiem superbohater zna adresy każdego z Metropolis. Tam wymusza na swoim gościu udzielenia informacji o nim samym. Szybko zbiera dane do wywiadu, ale przybysz zapowiada, że na pewno jej się nie przydadzą. Kiedy Lois zabiera się do pisania artykułu, Superman powraca do roli Clarka Kenta. Clark Kent porzuca swoją rolę superbohatera i udaje się do Daily Planet na spotkanie z Perry'm White'm.

http://img842.imageshack.us/img842/6813/2wje.jpg

Dwie godziny później do redakcji dociera podniecona swoim osiągnięciem Lois Lane. Była na tyle zaaferowana, ze nie odsłuchała wiadomości na sekretarce, którą pozostawił jej szef. Niestety jej cała praca poszła na marne. Wyprzedził ją nowy nabytek Daily Planet - Clark Kent. Amator...

Opuszczamy podwoje redakcji bo za chwilę zatrzęsie się w posadach. Przenosimy się za to do znajomego niektórym czytelnikom miasta, do Gotham. Ciemne uliczki maskują ucieczkę potężnego mężczyzny. W takim mieście są dwie możliwości. Zbieg jest ofiarą lub przerażonym bandziorem. W tym przypadku nie ma wątpliwości, Byk jest przestępcą, którego ściga mroczny mściciel. Batman przerywa szaleńczą ucieczkę i od razu przechodzi do pytań. Chodzi o kobietę, która najprawdopodobniej jest szefową zbiega, a której ten obawia się nawet bardziej niż obecnego prześladowcy. Byk ciska śmieciami prosto w twarz zamaskowanego detektywa, ale ten nie zraża się tym i ponawia pościg. Dochodzi do niespodziewanego wydarzenia. Lina, dzięki której przemierza większe odległości, zostaje porwana do góry. Sprawcą zamieszania jest nie kto inny jak nowy wzorowy uczeń z Metropolis – Superman. Harcerzyk poznając okrutne metody Batmana przybył do Gotham by oddać go w ręce policji. Oczywiście informuje o tym długouchego. Batman nie należy do tych, którzy łatwo się poddają. Natychmiast puszcza linę i znika. To co Superman tłumaczy sobie nieznanymi mocami okazuje się być sprytem i znajomością miasta. Dwa razy nie chce popełnić tego samego błędu i tym razem postanawia pochwycić nie linę, a jej właściciela. Batman jest na to za sprytny i dowiadując się o istnieniu takiego herosa, przygotował się na ewentualne spotkanie. Wzrok na podczerwień ukazuje pole siłowe otaczające Mrocznego Rycerza. Nastawione na Supermana ma sprawić, że pod jego dotykiem eksploduje bomba ukryta w gdzieś w mieście i tym samym zabije niewinnego człowieka. 1 do 0 dla Nietoperza, który od razu wypomina Supermanowi, że ochrona planety to nie to samo co ochrona miasta, szczególnie takiego jak Gotham. W ciągu ostatnich kilku dni doszło do brutalnych kradzieży u jubilerów, w sklepie z rzadkimi okazami i antykwariacie. Każda ze skradzionych rzeczy została zastąpiona zabójczym odpowiednikiem. Lista ofiar rośnie z dnia na dzień. Za wszystkimi zbrodniami stoi kobieta nazywana przez innych Sroką.

http://img541.imageshack.us/img541/9712/1df5.jpg

Sroka nie jest zadowolona z Byka. (Zwierzyniec cały...byk, sroka, nietoperz...) Zła przede wszystkim na to, że nie wykorzystał okazji i nie wywiódł w pole Batmana. Tylko łowca stoi między nią a jej pragnieniem, nieokiełznanym pociągiem do wszystkiego co piękne. Kara może być tylko jedna, a nazywa się „życzenia urodzinowe”. Sroka wysuwa szpikulec z rękawiczki, który po wbiciu się w szyję Byka wpuszcza do krwi jad paraliżujący. Kolejnym krokiem jest włożenie laski dynamitu do ust swojego podwładnego. Wystarczy podpalić...

http://img23.imageshack.us/img23/306/lqwf.jpg

Dwóch superbohaterów z dyskusji wybija wybuch, który oczywiście można było usłyszeć dzięki super słuchowi. Wybuch i śmiech kobiety. Dawne Miejskie Muzeum Starożytności kryje straszliwą zbrodnię. Na podłodze leżą zwłoki Byka, nad którym tryumfuje Sroka. Euforię przerywa Superman wkraczający do środka ze ścianą. Szczyt subtelności. Jeden zbir widząc taką potęgę ucieka, ale niedaleko bo na posterunku pojawił się Batman. Drugiego bez problemu rozbroił gość z Metropolis. Sroka nie poddaje się i wypuszcza w mężczyzn gaz o właściwościach kwasu. Clark wciąga go w płuca i wzlatuje w kosmos by rozpylić w bezpiecznym miejscu. Morderczyni zbiegła, ale detektyw jest już na tropie. Supek zastaje Batmana przy samochodzie kryjącym w sobie podręczne laboratorium jakiego krajanie nie doczekamy się we współczesnym świecie, w zaawansowanym polskim szpitalu. Detektyw Wayne wpada swoim wprawnym zmysłem kryminologa na drobniutki kawałek tkaniny, który przylgnął do jednej z fiolek umieszczonych w torbie przestępczyni. Okazuje się, że włókno ma co najmniej pięć tysięcy lat, a w Gotham jest tylko jedno miejsce gdzie można zetknąć się z takim starociem.

http://img203.imageshack.us/img203/9478/wiwv.jpg

Sroka skryła się w muzeum i daje upust swojej złości. Nie długo pocieszyła się samotnym wyładowywaniem frustracji. Pojawiają się Superman i Batman. Szybko odkryli, że jedna z pracownic muzeum nazywa się Margaret Pie, a połączenie dwóch członów tworzy Magpie=Sroka. Małgorzatka dostaje załamania nerwowego. Obu mężczyznom jest żal niezrównoważonej kobiety.

Dochodzi do pożegnania obu bohaterów. Obaj mężczyźni walczą ze złem, ale posługują się odmiennymi metodami. Trzeba przyznać, że specyfika miasta Gotham sprawia, iż pozbawiony cudownych mocy Batman musi używać wszelkich dostępnych środków. Bomba? Superman nie popuścił i musiał zapytać o ukryty ładunek. Niewinnym człowiekiem narażonym na śmierć był sam Batman, który trzymał ładunek umieszczony w swoim pasie. Obaj dżentelmeni życzą sobie szczęścia. Nawet ponury Wayne zauważa, że w innej rzeczywistości mógłby pewnie nazwać nowego znajomego przyjacielem.

Koniec części drugiej. Bla bla bla. Pierwsza historia to super chamskie wejście nowego reportera Clarka Kenta. Toż to po prostu bydle. Cwaniak napisał o sobie i to super szybko i podstępem wkradł się w łaski Perry'ego. Dostał pracę i owszem, ale kosztem gotowej na poświęcenia Lois. Co mu szkodziło powiedzieć podczas spotkania, że udzielił już komuś wywiadu. Przynajmniej duma panny Lane by nie ucierpiała i nie zrobiłaby z siebie kretynki przed szefem. Sama Lois to wariatka. Pomysł ze skokiem samochodem do wody, nawet z butlą tlenową był idiotyczny. Jak zauważył sam Superman, butla była za mała i gdyby był gdzieś indziej to sprawa mogła zakończyć się śmiercią. Nie czepiajmy się jednak bo to cała Lois, którą znamy i kochamy. W cieniu czai się pan L i jego nienawistny wzrok, ciekawe co zapowiada?

Druga historia choć bez fajerwerków, to jednak trochę ciekawsza. Mamy okazję uczestniczyć w pierwszej wspólnej akcji Supermana i Batmana. Jak się okazuje nie musi to od razu być Joker i Luthor. Sama Sroka to także żaden cud świata, ale swoją rolę odegrała. Co do głównych cwaniaków... Trzeba przyznać, że Gacek wypada zdecydowanie lepiej. Jest postacią ciekawszą i sprytniejszą. Superman sprawia wrażenie wielkiego cielęcia, które uczy się chodzić i to wśród stosów chińskiej porcelany. Jest taki toporny z tymi swoimi wszechmocnymi możliwościami. Batman pozbawiony wszelkich specjałów radzi sobie doskonale swoim rozumem i wyćwiczonym ciałem, oraz kilkoma technicznymi gadżetami. Znajduje sposób na extra hiper harcerzyka i to bez Kryptonitu.

Komiks zawiera kilka filmowych fotografii Supermana.

Daję trójkę za historię i nie chcę naciągać za występ Batmana. Nawet nie proście.

http://img826.imageshack.us/img826/3020/wwh.gif


Nadszedł czas byście poznali przygody człowieka ze stali. Na wstępie muszę się do czegoś przyznać. Jeśli zestawimy cztery podstawowe serie TM-SEMIC: Punisher, Spider-Man, Batman i właśnie Superman to niestety przygody Esa wypadają najsłabiej. Właściwie to nawet go nie lubię. Jeśli są wśród Was fani mieszkańca Kryptonu to wiedzcie, że będę się nad nim pastwił, ośmieszał i pluł byle tylko go obrzydzić. Jeśli pochłonęły Was miernej jakości "Tajemnice Smalville" to obiecuję, że już nigdy do nich nie powrócicie. To tak, żeby była jasność sytuacji.

http://www.heroesmovies.pl/forum/showthread.php?tid=6087

http://fortressofbaileytude.com/viewsfromthelongbox/wp-content/uploads/2013/01/Views-Clark-Kent-Shirt-Rip.jpg

W praktyce nie będzie tak źle. Wśród historii Clarka Supermana Kenta jest wiele, które mi się naprawdę podobały. Szczególnie kiedy nie zdołał pokonać Flasha w wyścigu, kiedy pozbawiony mocy dostawał manto, kiedy Luthor triumfował, kiedy został pojmany na obcej planecie, dobre było pojawienie się Lobo, ale najlepsza z tego wszystkiego była opowieść o tym jak nasz harcerzyk umarł. Strona po stronie mogliśmy obserwować powolną utratę sił doprowadzającą do kulminacji kiedy ten najlepszy, niezwyciężony, przemądrzały bubek wreszcie zgasł. A wtedy zapłakałem...

http://images3.wikia.nocookie.net/__cb20110911144811/marvel_dc/images/a/af/Superman_0036.jpg

Co by nie mówić muszę się do czegoś przyznać. Lubię Clarka Kenta, jego rodziców, jego relacje z Lois Lane, Jimmy'm Olsenem. Szanuję wychowanie, którego się trzymał nawet gdy zakładał czerwone majtki. To dobry chłopak.

http://www.popgeezer.com/wp-content/uploads/2008/08/alexrossposter-art.jpg

Nie znoszę debilizmu super reporterów i pozostałych geniuszy z Metropolis, którzy pod okularami i zaczesanymi do tyłu włosami nie rozpoznawali najpotężniejszego herosa na świecie. Może faktycznie zmyliło ich to, że Clark trochę się garbił. 

http://adityaviyer.files.wordpress.com/2013/04/imgpress-jpg.jpe?w=131&h=202

Bardzo lubię kilku wrogów, z którymi zmierzył się Superman. O Lobo już wspomniałem. Lex Luthor też się przewinął. Wymienię jeszcze kilku: Doomsday, Braniac, Superman Cyborg, Metallo. W komiksie wystąpił kilka razy Bizarro, ale ja niezbyt lubiłem historie z tą postacią. Doceniam jednak pomysł. Wspomnę jeszcze inne ciekawe osoby: Draaga, Supergirl, Maxima, kilka wersji Supermana, Olsen, Lane, mieszkańcy z Cadmusa i wiele innych. Wracając do wrogów muszę wspomnieć o jeszcze jednym: Eradcicator. Ten to dopiero namiesza... W historiach o super Clarku pojawi się mnóstwo superbohaterów. Całe zatrzęsienie będzie wspierać mieszkańców Metropolis w czasie historii "Panic in the sky". 

http://i1.wp.com/nerdophiles.files.wordpress.com/2013/04/dc_comics_universe_by_tvc_designs-d3c06da.jpg?fit=1000%2C1000

Co jeszcze nas czeka? Podróże w czasie, podczas których Supek trafi do Polski. Kosmiczne wojaże gdzie zobaczymy Supermana na arenie podczas gladiatorskiej potyczki. Uzyskamy odpowiedź na pytania: Jak poradzi sobie nadczłowiek pozbawiony mocy? Jak radzą sobie herosi w starciu z kosmiczną inwazją. Jakie są stosunki Supermana z Batmanem? Czy jest życie po śmierci? Co by było gdyby Clark przyjął kryptońską, lodowatą naturę?

http://thejournalist.ie/wp-content/uploads/2013/07/Superman-vs-Batman-854x510.jpg

Hmmm. Jak się tak zastanowić to ten Superman nie jest taki zły...

http://comicbooth.com/images/mark_trail_super_alternate.jpg

Zapraszam wszystkich na wspaniałą przygodę, w której będzie nam towarzyszył Człowiek ze Stali.


http://www.heroesmovies.pl/forum/showthread.php?tid=6087

Superman. Oczekiwania co do pierwszego komiksu o tym bohaterze są ogromne. Osobiście zetknąłem się już z kilkoma wersjami narodzin Esa i Clarka Kenta. W przypadku innych opisywanych przeze mnie postaci nie było konkretnego pierwszego numeru. Spotykaliśmy bohaterów wykreowanych, którzy w swoich krucjatach przeszli to i owo. Pierwszy numer Supermana opowiada o tym jak Kal-El trafił w rakiecie/macicy na Ziemię. Obserwujemy moment kiedy dowiaduje się o swoim prawdziwym pochodzeniu. Jesteśmy świadkami pierwszego spotkania z Lois i prezentacji mocy szerszej publiczności. Na koniec zostawiono nam debiutancki lot w charakterystycznym stroju. Jedni go lubią, inni nienawidzą, ale jeśli zapytamy (nawet laika), jakiego znasz superbohatera? Usłyszymy - Supermana! Przed nami jedyny i niepowtarzalny syn Kryptonu.

Superman 1/1990:" Spoza zielonego brzasku..." "Tajemnica" "Ujawnienie" "Super-Heros"

[Obrazek: superman1.jpg]

Scenariusz: John Byrne
Rysunki: John Byrne
Tusz: Dick Giordano
Kolor: Tom Ziuko
Okładka: John Byrne

Zaczynamy od prologu, który ma miejsce dawno temu w odległej galaktyce. Brzmi znajomo, ale to nie ta bajka. Zielona planeta Krypton. Zimna i nieprzystępna, a do tego stojąca na progu zagłady. Jor-El porywa się na desperacki krok. Ku przerażeniu swojej żony, każe przenieść sztuczną macicę z pokoju ciążowego do laboratorium. 



Lara jest zszokowana decyzją swojego męża. Jaki normalny ojciec naraża swoje dziecko? Działania Jor-Ela są uzasadnione. Planeta upadnie w niedługim czasie, a jego plan ma pozwolić dziecku na przeżycie. Z rozmowy między obojgiem rodziców dowiadujemy się, że mieszkańcy planety skazani są na śmierć. Plaga prześladująca Kryptończyków ma źródło w jądrze, które pod ciśnieniem eksploduje i zniszczy wszystko i wszystkich. Nie pomoże im nawet to, że do tej pory byli absolutnymi panami świata. Jor-El jest zniesmaczony postępem cywilizacyjnym rodaków. Panowie świata, władcy natury stali się sterylnym, zimnym i bezdusznym społeczeństwem. Zatracili pojęcie namiętności i uczucia co sprawiło, że stali się żywymi trupami. Jor-El chciał przywrócić swojemu dziecku te wszystkie wartości i postanowił wysłać go do miejsca, w którym się to urzeczywistni – na Ziemię.

[Obrazek: ManofSteel0002.jpg]

Lara oglądając nagranie półnagiego rolnika z Kansas doznaje szoku. Okazuje się, że nie jest do końca tak źle w tej dzikiej krainie. Bezpośrednia bliskość Słońca ma sprawić, że ich syn zyska moc równą boskiej. 

http://images3.wikia.nocookie.net/__cb20110911151237/marvel_dc/images/2/2e/Kryptonian_Birthing_Matrix_002.jpg

W tym momencie rozpoczyna się erupcja jądra Kryptona. Nie ma czasu na dalsze rozważania. Statek, kapsuła z macicą zostaje wystrzelony ku swojemu przeznaczeniu. Jor-El w ostatnich słowach przyznaje, że odkrył w sobie coś co jest bardzo bliskie mieszkańcom Ziemi. Poznał, że to co czuje do swojej żony to miłość. Krypton eksploduje a jeden z małych odłamków przyczepia się do uciekającej kapsuły.

[Obrazek: krypton+exploding.jpeg]

Tłumy na stadionie w Smallville szaleją. Niesamowity występ Clarka Kenta, który praktycznie sam wygrywa mecz. Nie tylko koledzy z drużyny są niezadowoleni z prymatu kolegi.

[Obrazek: 10.jpg]

Mecz obserwuje ojciec Clarka. W normalnych warunkach byłby dumny z syna, ale nie widać tego zupełnie... Jonathan jest sztywny i powściągliwy w rozmowie z trenerem. Jego twarz przecinają ślady burzy, którą przeżywa w sercu. Ojciec przerywa sielankę syna i nakazuje natychmiastową rozmowę.

]http://img844.imageshack.us/img844/6194/imgjhh.jpg

Przejażdżka ojca z synem nie jest miłą wycieczką. Jonathan Kent jest niezadowolony z syna. Pytacie: dlaczego? Przecież wygrał mecz i to prawie całkiem sam!Nadszedł czas by Clark coś zobaczył. Na polu, które otaczają znaki ostrzegawcze znajduje się płyta skrywające ogromną tajemnicę. Clark używa nadnaturalnej siły i odnajduje coś, co przypomina niewielkich rozmiarów rakietę kosmiczną. Jonathan opowiada, że ze swoją żona Martą przed 18 laty odnaleźli tu kapsułę kosmiczną. Jakież było zaskoczenie, gdy pod wpływem dotyku Kenta kapsuła otworzyła się, odsłaniając małego chłopca. 


Bezdzietne małżeństwo przyjęło kosmicznego sierotę. Lata mijały a chłopiec dorastał zyskując cudowne moce. Wytrzymałość, siła, rentgenowski wzrok aż wreszcie umiejętność latania. Kiedy Clark podchodzi do statku zaczyna odczuwać nagłe osłabienie, to fragment kamienia z ojczystej planety wpływa na młodego chłopaka. Mężczyźni zrzucają winę na szok spowodowany niespodziewanymi wiadomościami. Kiedy ojciec z synem odjeżdżają do domu, w sekretnym miejscu pojawia się cień postaci w kapeluszu. Po powrocie do domu Clark Kent postanawia wyruszyć w świat by przyjąć odpowiedzialność jaka na niego spływa.


Przenosimy się troszkę w czasie do przodu. Mama i tata Kent rozmawiają o dokonaniach swojego przybranego syna, którego anonimowa działalność opiewana jest na łamach różnorodnych gazet. Najnowsza gazeta przynosi niepokojące wieści. Nagłówek nosi tytuł „Tajemniczy Superman ratuje samolot kosmiczny”. Z pokoju Clarka dochodzi niepokojący dźwięk. Sympatycznych rodziców zaskakuje obecność przygnębionego dziecka. Clark opowiada co go ostatnio spotkało.

[Obrazek: ManofSteel0010.jpg]

Metropolis to fascynujące miasto. Wielka i nowoczesna metropolia niesie ze sobą wiele niespodzianek. Na obchodach 250-lecia zebrało się mnóstwo osób, w końcu na międzynarodowym lotnisku miał wylądować kosmiczny samolot. Niestety w czasie pokazu jeden z mniejszych pojazdów latających uderzył w swój większy odpowiednik. Na pokładzie uszkodzonego samolotu znajdowała się reporterka Lois Lane, która marzyła o historii swojego życia. Clark nie miał czasu do stracenia. Wzbił się w powietrze, pochwycił samolot i sprowadził go bezpiecznie na ziemię ku zaskoczeniu załogi, dziennikarki i zgromadzonego tłumu. Kiedy kobieta dobiega do speszonego bohatera dochodzi do pierwszego elektryzującego spojrzenia. Nie ma czasu na amory. Oszalały tłum wdziera się pomiędzy parę, by dotknąć nowego idola. Clark opisuje tych ludzi jako dzikie zwierzęta pragnące rozszarpać swoją ofiarę.Każdy pragnął mieć kawałek dla siebie. Wydarzenia te postawiły duży znak zapytania. Co zrobić by Clark mógł swobodnie działać, jednocześnie zachowując swoją osobowość.

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEin2wvSPnYHHHxEskmXn5uAxr9Tz2oN85gvlJ8f2Xb-pClLx4-z8-ZH3cwZZSe1LPu7niIt_n2PAbedBg-E_obU55m64pL8jLTsFs9_qOoBNjOJbxxG_h5KoTU0q4xZWM6ldaesiCQvlmI/s640/The_Man_of_Steel-040.jpg

Od czego ma się rodziców, stare ciuchy i dobra maszynę do szycia? Tata Kent zatroszczył się o prywatność Clarka. Podniszczone okulary, zaczesane do tyłu włosy i przygarbiona sylwetka miały charakteryzować nowego chłopaka ze Smallville. W niebieskim uniformie z literą „s” na piersi, czerwonych majtkach i równie czerwonej pelerynie będzie paradował wśród wieżowców Metropolis nie kto inny jak Superman. Jeśli macie odrobinę szczęścia to zobaczycie jak leci...


Trzeba przyznać, że ten komiks jest na serio dobry. Owszem trąca starym kapciem ze strychu, ale po odkurzeniu daje fajne ciepło. Prolog opowiadający o wydarzeniach na Kryptonie to całkiem niezłe SciFi, do którego niestety tak przywykliśmy, że w pierwszym wrażeniu nie robi większego znaczenia. Rozłóżmy to jednak na części pierwsze, bez oczywiście pseudo naukowych gadek. Planeta Krypton miejsce kultury idealnej. Coś do czego wielu z nas dąży bezustannie. Ten wyidealizowany, sterylny świat staje się bezdusznym, pustym mechanizmem, w którym nie ma miejsca na miłość. Miłość w aspekcie duchowym i fizycznym nie ma prawa bytu. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie to raczej senny koszmar. 

Druga część jest taka sobie. Oczywiście mamy do czynienia z naturalnym wprowadzeniem nas w dalsze wydarzenia doprowadzające do adopcji syna Kryptonu. Brawa dla Kentów bo wykazali się olbrzymią odwagą. Można by się pokusić o stwierdzenie, że wykazali się też skrajnym nierozsądkiem.

Wreszcie debiut bohatera. Wspaniały i spektakularny czyn. Nie sam ratunek jest tutaj najciekawszy. Bardzo dobrze pokazana jest reakcja ludzi na pojawienie się cudownego chłopaka. Te spocone łapska wyciągnięte w poszukiwaniu cudu. To pragnienie ukryte w sercu, które jest bliskie każdemu człowiekowi. Skoro po Ziemi kroczy ktoś taki, to wszystko jest możliwe. Czyli co? To nie sen? Chcę poczuć namiastkę tej „cudowności”. Postawa naszego dzielnego farmera jest rozczulająca. Zagubiony i zrezygnowany. Zgorszony swoimi możliwościami jest bardziej ludzki od samych mieszkańców Ziemi.

Debiut udany, choć nie pozbawiony naiwności typowej dla tej serii. 5-tak, a co? Ktoś mi zabroni?

http://img132.imageshack.us/img132/2091/kjp.gif

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz