wtorek, 14 stycznia 2014

Pierwsze podrygi jako newsman!

Pupilek Disneya jako Doktor Strange?

Stoneone, KT,2014-01-14 13:27:37

Fani najsłynniejszego pirata z Karaibów pewnie zaczęli zacierać już ręce. Czyżby Disney wyciągnął swojego asa z rękawa? Johny Depp to aktor wszechstronny, który do tej pory sprawdził się w rolach zarówno dramatycznych jak i komediowych. Wieść niesie (Latino Review), że niezwykle popularny gwiazdor ma się wcielić w rolę potężnego maga z Marvela. Doctor Strange tym samym byłby bliższy oryginałowi, przynajmniej wiekiem. Jak wiadomo pierwotnie planowano by w filmie ukazać młodszego czarodzieja. Pięćdziesięcioletni aktor może uciąć niezadowolenie wśród ortodoksyjnych fanów, którzy nie kryli oburzenia z faktu wkładania do Marvela nowej wersji Harry'ego Pottera z wąsami.

Optymizmem napawają plotki, że sam Depp jest wielbicielem komiksów, a tacy są oddani sercem i ciałem ulubionym bohaterom. Ten fakt może sprawić, że na ekranie ujrzymy satysfakcjonującą nas postać. Kto wie? Może Doktor Strange we wcieleniu Deppa zastąpi charyzmatycznego Tony'ego Starka jakiego genialnie zobrazował Robert Downey Jr. w trzech filmach „Iron-Man” i pierwszej części „Avengers”? Johny nie kryje, że byłby zadowolony stając się częścią Filmowego Universum Marvela.
Występ gwiazdy takiego formatu, nie jest pierwszą tego typu wiadomością w ostatnim czasie. Większość z nas, zelektryzowała wieść o pojawieniu się Michaela Douglasa w roli Hanka Pyma, jednego z bohaterów filmu „Ant-Man” i zarazem pierwszego, który w komiksie założył ten kostium. To wydarzenie mocno uwiarygadnia donosy na temat filmu o kolejnej postaci i angażu ulubieńca publiczności w każdym wieku. Na razie, Marvel i Johny prowadzą rozmowy, ale fakt, że był on brany od dłuższego czasu pod uwagę zwiastuje pozytywne zakończenie sprawy i obsadzenie aktora typowanego przez fanów jako faworyta w roli Strange'a.

David S. Goyer o Sandamnie

Stoneone, KT,2014-01-14 10:26:36

Na tak wczesnym etapie nie możemy się spodziewać cudów informacyjnych, które powalą nas na kolana. Sama seria jest genialna i Joseph dobrze zdaje sobie z tego sprawę, a to bardzo ważne skoro ma pełnić funkcję producenta. Co do jego obecności w ekranizacji jako reżysera i odtwórcy tytułowej roli nie możemy być czegokolwiek pewni. Sprawa tak naprawdę jest w powijakach.
Neil Gaiman wykreował fantastyczny świat, którego przeniesienie na ekran jest na pewno trudne, ale jednocześnie niezwykle kuszące. Pułapką może okazać się wejście w efekciarskie ukazanie sfer przenikających się w tej opowieści. Ta spektakularność obrazu wpycha często w rutynę okraszoną serią wybuchów i kolorowych migawek. Trzeba pamiętać, że to sam Władca Śnienia i jego relacje z równie niesamowitym rodzeństwem są polem do popisu dla twórców filmowych. Przypomnijmy, że do rodziny Snu należą postacie odzwierciedlające elementy rzeczywistości: Los, Śmierć (wyjątkowo atrakcyjna), Zniszczenie, Rozpacz, Pożądanie i Maligna (dawniej Marzenie). Aktor jest pełen nadziei na naprawdę wielkie kino, a ponadto nie wydaje się być przeciwnym by w tym filmie zagrać.

David S. Goyer jest w trakcie pisania skryptu, o którym jeszcze ciężko powiedzieć, czy ma szansę by stać się scenariuszem. Nie wiadomo też, czy autor różnie ocenianego scenariusza do „Man of Steel” będzie miał coś więcej z „Sandmanem” wspólnego, ale objął ten film swoją opieką, choć jak wiemy ma mnóstwo zajęć przy tworzeniu filmowego świata DC. W związku z tymi informacjami dowiadujemy się, że Joseph Gordon-Levitt jest człowiekiem wszechstronnym i zdeterminowanym by zekranizować tą komiksową serię. Niby to dobrze, bo tacy entuzjaści starają się oddać jak najwięcej z ducha oryginału. Czy jednak da radę podołać temu całkiem poważnemu zadaniu. To nie jest kolejna opowieść o trykociarzach okładających się po gębach. Na pewno życzymy powodzenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz