X-MEN.PL

Po wielkiej przerwie, zmotywowany najnowszym komiksem X-Men wydanym w Polsce "All New X-Men", którego recenzję znajdziecie na StoneoneProjekt, postanowiłem dokończyć opis historii przedstawiającej starcie z Magneto, która rozpoczęła się w styczniu 1995 roku. Szokująca prawda z przeszłości i walka dwóch drużyn X-Men przeciwko sobie. Koniec musi być tragiczny...

X-Men 2/1995: "Nawałnica" "Wypad"


Scenariusz: Chris Claremont
Rysunki: Jim Lee
Tusz: Scott Williams
Kolor: Joe Rosas
Okładka: Jim Lee

Genosha zniszczona przez ludzi Magneto, tonie w ogniu. Kiedy X-Men przybywają by powstrzymać morderców, na ich drodze staje mentor ekipy Fabiana Corteza. Wszystko wydaje się być w zawieszeniu i wydaje się, że Erica nie powstrzyma ani głos rozsądku, ani głupie docinki ze strony bohaterów. Sytuacje zaogniają siły zbrojne, które swoim atakiem podjudzają mistrza magnetyzmu. Wydawałoby się, że brak metalu w helikopterze i pociskach gwarantuje zwycięstwo, ale nie w starciu z metalowymi belkami będącymi pozostałością po okolicznych budynkach. Magneto próbuje zmusić X-Men, by zajęli się ludźmi zasypanymi pod gruzami, niszcząc im grunt pod nogami.



Rogue bezskutecznie atakuje niedawnego sprzymierzeńca, ale jednym ruchem zostaje odepchnięta i pozbawiona możliwości powstrzymania Erica. Psylocke odnosi porażkę w starciu z Fabianem Cortezem, który używając swojej mocy potęguje zdolności Betsy. Nieszczęsna telepatka słyszy niewiarygodną ilość głosów w swojej głowie, a siła psychicznego krzyku wyłącza ją z gry.

Tymczasem siły wojskowe USA i Związku Radzieckiego dochodzą do porozumienia, którym ma być ostateczne rozwiązanie "Sprawy Magneto". W naradzie uczestniczą Dr Cooper i Nick Fury. Doliwy do ognia dolewa szef Egzekutorów - Anderson, która wypomina bierność w chwili, gdy jej naród jest masakrowany.

Psylocke otumaniona chaosem w głowie ucieka na oślep, przez co wpada na rozwścieczonych mieszkańców. Na szczęście z opresji ratuje ją Beast. Cortez zostaje wyeliminowany przez Gambita. Starcie zostaje przerwane przez Magneto, trzymającego w bezlitosnym uścisku metalowych macek Cyclopsa i Wolverine'a.

Tymczasem w Szkole dla Młodych Talentów, rozwój wypadków obserwuje Banshee, Forge i Xavier. Mężczyźni wiedzą, że zespół Scotta został pokonany i niedługo przyjdzie kolej na nich. Charles zaniepokojony ostatnim zachowaniem Moiry postanawia z nią porozmawiać i wbrew radzie kolegów opuszcza budynek w poszukiwaniu kobiety.

Tymczasem na wyspie powracają do walki Rogue i Psylocke. Ta druga wykorzystuje sytuację kiedy Magneto rozmawia z jej koleżanką z drużyny, aby uderzyć nożem psionicznym o zwielokrotnionej sile.  Chociaż atak jest skuteczny to mało efektywny, co zdecydowanie świadczy o potędze jaką dysponuje złoczyńca. Nie wiadomo jak by się skończyła ta walka, gdyby na pomoc swojemu szefowi nie przyszedł Chrome, unieruchamiając wszystkich X-Men. Ekipa łotrów z pokonanymi wrogami udaje się w kosmos na Asteroidę M. Na miejscu Cortez zdradza Magneto, że odkrył dziwną anomalię w jego kodzie genetycznym, który różni się d danych jakie zobaczył w kartotece. Okazuje się, że ktoś musiał grzebać w DNA i Magento domyśla się kto to mógł zrobić.



Z kosmodromu Bajkonur zostaje wystrzelona rakieta przenosząca w kosmos działo plazmowe. Osoby za to odpowiedzialne zastanawiają się czy to ich ocali, czy wręcz przyspieszy zagładę Ziemi.
Kiedy Charles próbuje uzyskać od Moiry informację na temat jej ostatniego stanu, kobieta histerycznie bez ładu i składu rzuca odpowiedź, która pozornie nie ma sensu. W tym momencie do domku wpada wściekły, ale mimo to wyrachowany Magneto oczekujący odpowiedzi. Wyrywa dom Moiry z posad i razem z jej właścicielką, oraz Charlesem podąża w niebiosa. Po drodze wypytuje co się stało z jego DNA i zastrzega, iż ma szczerą nadzieję, że Xavier określający się mianem jego przyjaciela, nie miał z tą sprawą nic wspólnego. Magneto przypomina wydarzenia, kiedy został cofnięty do wieku dziecięcego i oddany pod opiekę Moiry.  Później na jego szczęście, normalny stan przywrócił mu agent z Imperium Shi'ar, ale to właśnie w okresie ponownego dzieciństwa doszło do czegoś, co go odmieniło. Moira nie chce nic wyjawić, ale Eric wyrzuca Charlesa w próżnię nie pozostawiając jej wyboru.

Na Asteroidzie M w obliczu Magneto, jego ludzi i porwanych X-Men, Moira spowiada się z grzechów przeszłości. Kobieta wykryła niestabilność centralnego systemu nerwowego, co powodowało, że ciało młodego Erica nie nadążyłoby z przetwarzaniem energii. W każdej chwili groziło to progresywną degradacją, mogącą naruszyć elektrochemiczny balans mózgu., co z kolei doprowadziłoby do szaleństwa, przy tak wielkim potencjale mocy. Moira pragnęła zmodyfikować kod DNA, aby wyeliminować niestabilność, a następnie wykorzystać proces do uratowania jej syna. Magento jest wściekły, bo wszystko co wykonał w późniejszym czasie poddane jest w wątpliwość. Kto odpowiadał za jego czyny? On sam, czy genetyczna sieczka w jego kodzie? Kim tak naprawdę jest? Porównuje działanie Moiry do tego czego dopuszczał się doktor Mengele w hitlerowskim obozie. Pragnienie zemsty jest ogromne, więc przy użyciu siły, zmusza dawną opiekunkę o wątpliwej moralności, aby użyła procesu do przekonania X-Men o słuszności jego sprawy.

W innym miejscu, na wyspie Sachalin, generał Achromiejew wykorzystuje zakłócenia wywołane przez mistrza magnetyzmu i gości znajomo wyglądającego kupca. Jest nim Matsuo Tsurayaba, który nabył właśnie ciało martwego Omegi Red. Generał ma pecha i nie jest mu dane długo cieszyć się ogromną kwotą za nieświeży towar. Spod śniegu wyskakują ninja, zabijając handlarza i jego świtę na polecenie Matsuo.



Asteroida M. Do celi profesora przychodzi Summers ze swoją ekipą, ale wbrew pragnieniu ich mentora, nie po to by go oswobodzić. Scott w imieniu wszystkich wyznaje, że przyłączają się do Magneto, uznając jego idee za własne. Wyraz twarzy Charliego jest bezbłędny.

W sali treningowej, drużyna Storm ćwiczy i przeprowadza symulację walki z połączanymi siłami ich kolegów, Magneto i jego sługusów. Każda taka potyczka niestety skazana jest na porażkę  i kończy się ich śmiercią. Przyjaciele poznali los swoich kompanów dzięki psycho kontaktowi jaki miała Jean ze Scottem. Okazuje się, że nie bardzo mają czas, aby przeprowadzić kolejne przygotowania. Z Forgem kontaktuje się Nick Fury, który ostrzega o dziale strzelającym promieniami nuklearnej plazmy o sile zdolnej podziurawić planetę. Jeśli Złota Formacja chce uratować Niebieską, to mają na to ostatnią szansę.

Złota Formacja podąża przeźroczystym szybowcem, zasilanym mocą Storm wprost na spotkanie przeznaczenia. Dobrze zdają sobie sprawę, że to starcie będzie trudne nie tylko ze względu na przeważające siły wroga, ale na to, że staną przeciwko kochanym osobom.
Nick Fury stara się opóźnić działanie połączonych sił ludzkich mocarstw, ale jego słowa są niczym przeciw argumentom Anderson. Zostaje postanowione, że kiedy działo będzie gotowe do strzału, nic nie powstrzyma nieuchronnego wyroku.



Na Asteroidzie M, Eric trzyma Moirę w metalowych galotach kontrolując każdy jej ruch. Nie dociera do niego, że wyłącznie ona odpowiedzialna jest za genetyczną manipulację. Pragnie zemsty na Charlesie, pragnie go złamać i doprowadzić do rozpaczy. Nie słucha tłumaczeń kobiety, której zamyka usta. Gniew Magneto choć w pewnym sensie słuszny, przejawia się w irracjonalnym ataku szału, który doprowadza go do nagłego osłabienia. Na pomoc przybywa Fabian Cortez oferując swoją uzdrowicielską pomoc. Moira zauważa, że po każdym takim leczeniu stan Erica jest coraz gorszy, co w końcu może zakończyć się jego śmiercią.

W innym pomieszczeniu grupa mutantów zażywa relaksu nad basenem. Dawni wrogowie i przyjaciele figlują w azylu dla mutantów. Kiedy Rogue wzlatuje zbyt wysoko, coś sprawia, że wygląda jakby nagle się obudziła. W pewnym momencie Wolverine opuszcza miejsce igraszek w stroju bojowym. Jedyną osobą, która to zauważa jest Beast.

Jean wykorzystuje telekinetyczne moce, aby sprowadzić szybowiec na Aseroidę M, ciągle utrzymując kontakt z profesorem. Także Moira dostrzega obecność ekipy ratunkowej na jednym z monitorów. Niestety ten obraz zauważa także Logan, który wysuwa pazury deklarując chęć ugoszczenia dawnych sprzymierzeńców.

Sprzymierzeńcy wpadają do bazy z gracją kuli do burzenia murów, wyswobadzają Xaviera tylko po to, by po chwili wpaść na swoich przeciwników. Dochodzi do indywidualnych starć, które kończą się przywróceniem świadomości Scottowi. Także Rogue wydaje się sobą i natychmiast nawołuje do zakończenia bratobójczej walki.



Kiedy na scenę wkracza Magneto, Cyclops uderza pełną parą, ale zostaje powalony strzałem przez jedną z osób ze świty Erica. Ten wzywa do zaprzestania walk, twierdząc, że nie chce niczyjej krzywdy, ale nie pozwoli na dalsze dręczenie jego osoby. Charles krzyczy do niego, że jest na straconej pozycji ze swoim pomysłem na życie, bo zawsze będzie prześladować go krew niewinnych ofiar. Niby najlepszy telepata itp, ale to był chybiony ruch. Eric ponownie wpada w szał, chwyta profesora, ale po chwili pada na ziemię. Pojawia się także Wolverine z wysuniętymi pazurami twierdząc, że nadszedł czas na podsumowanie. Zachęcany słowami przez Magneto do zakończenia sprawy, nie wykorzystuje sytuacji. Odpowiada, że herosi są wierni swoim ideałom, a on wie co to jest morderstwo.



Wreszcie Moira ma prawo głosu. Tłumaczy, że proces zawiódł, a sukces byłby możliwy, gdyby Eric nie korzystał z mocy. Wszystko co zrobił było jego decyzją. Uświadamia mu również, że zdrajca jest wśród ludzi, których przygarnął. Chociaż jest to nie do uwierzenia, to umykający z platformy startowej statek potwierdza słowa Moiry. Storm przypomina o dziale plazmowym wycelowanym w Asteroidę M. Wtedy odzywa się Cortez, który zwiastuje ich śmierć i zapowiada, że wykorzysta Magneto jako ikonę, do kontrolowania innych mutantów. Fabian przejmuje kontrolę nad działem i strzela w kierunku domu swojego idola. Siła jest destrukcyjna, a ponieważ miejsce połączone jest z jej właścicielem, to tak samo działa również na niego. Niestety dla uciekiniera plan nie do końca wypalił. Miały być zdetonowane również głowice nuklearne znajdujące się na orbicie asteroidy, ale Magneto zdołał je rozbroić. X-Men wycofują się na szybowiec. Charles prosi Erica by udał się z nimi, ale ten odmawia tłumacząc swoją decyzję koniecznością kontroli całego środowiska. Jego zwolennicy również postanawiają zostać w miejscu, które czeka zagłada.

Kiedy X-Men odlatują, Magneto na chwilę pozwala dawnemu przyjacielowi wniknąć w swoje myśli i wtedy Charles odkrywa, że to ciągle te sam, niegdyś tak bliski mu człowiek. Asteroida M wybucha zabijając wszystkich, którzy na niej pozostali. Magneto w ostatnich słowach mówi o jego roli w życiu mutantów, o wspólnej idei, ale diametralnie innym podejściu. To koniec, ale lepszy taki, niż ponowne starcie, w którym musiałby okazać się dla nich bezlitosnym przeciwnikiem. Zapowiada również, że nadejdzie czas kiedy Charles zobaczy, że jego sen to złudne nadzieje. Xavier na koniec wygłasza mowę w swoim stylu, która kończy się tym, że nie ważne czy się uda, ale ważne, że się próbuje.



Bardzo fajna opowieść, która zaskakuje choćby tym, czego dopuszczają się ci pozytywni bohaterowie, tłumacząc okrucieństwo dobrymi chęciami. Znając dalsze losy, wiemy, że i Charlie miał swoje za uszami. Bardzo fajnie wypadł Cortez i jego rola w całym zamieszaniu. Tak naprawdę nie potyczki, nie X-Men, ale sam Magneto jest najjaśniejszym punktem historii. Twórcy świetnie pokazali jego osobę. To przejście między samotnym człowiekiem, przez lidera, do szaleństwa (choć wywołanego manipulacją), aż do śmierci w imię ideałów. Czy są słuszne? Tutaj można się spierać, ale jak widać w obecnych czasach, dojdzie do sytuacji kiedy Cyclops i Magneto staną ramię w ramię by bronić wspólnej sprawy, także przeciwko innym X-Men. Spór między Xavierem, a Magneto będzie trwał już chyba wiecznie, niezależnie czy będą oni aktualnie żyć, czy nie (to akurat trochę chore i już wkurzające).

Zniszczenie Asteroidy M i śmierć Magneto może robiła wrażenie, gdyby nie to, że śmierć w komiksach o superbohaterach jest już wytarta o najpodlejszy zadek fana komiksów. Zgony i powroty stały się czymś w rodzaju niesmacznego żartu i choć mogą wydawać się czymś ładnie przedstawionym w danym czasie, to już chyba nie poruszą serca tak, jak mogłyby kilka historii temu.

Świetna kreska Jima Lee, ale to jest zawsze gwarant sukcesu. Żałuję tylko, że papier jakiemu się przypatruję nie jest lepszej jakości, ale latka lecą, w końcu to już 20 lat.

[Obrazek: 4z6g.jpg]


Przed nami komiks, którego lektura przypomniała mi, dlaczego tak bardzo lubiłem X-Men. Nie jest to może wybujała psychologiczna analiza osobowości ludzkich zachowań, ale trudno wsadzić tą historię między bezmyślną nawalankę. Tak naprawdę nie wnosi nowatorskiego podejścia do świata mutantów, a wręcz jest kolejnym opisem starcia z Magneto. Coś jednak się zmienia. Pomijam podział X-Men na dwie drużyny, bo to nie pierwsza i nie ostatnia roszada. Konflikt nabierze bardziej brutalnego obrazowania i samo podejście do serii ukierunkuje się na mniej infantylne obijanie, choć takowego nie zabraknie, w końcu to Marvel. Niniejsza opowieść to kolejny etap w losach ulubionych bohaterów, ale konsekwencje wydarzeń odbiją się w przyszłości X-Men i to w niespotykany dotąd sposób.

X-Men 1/1995: "Rubikon"


Scenariusz: Chris Claremont
Rysunki: Jim Lee
Tusz: Scott Williams
Kolor: Joe Rosas
Okładka: Jim Lee

Grupa uciekinierów przemierza przestrzeń kosmiczną w poszukiwaniu Asteroidy M, ale nie jest to osamotniona podróż. Na ogonie siedzi im specjalna jednostka S.H.I.E.L.D. pod dowództwem majora Delgado. Chwila dzieli osoby dramatu od otwartego starcia, które rozpętane nad terytorium Rosji, może doprowadzić do globalnego konfliktu. W tym momencie pojawia się Magneto, który niszczy pojazdy obu stron. Majestatyczny, władczy niczym starożytni greccy bogowie trzyma losy rozbitków w swoich dłoniach. Nie zamierza ich zabić, jego reakcja jest odpowiedzią na zakłócenie spokoju, którego pragnął od tak dawna. Okazuje się, że uciekający to mutanci szukający azylu i pragnący przyłączyć się do sprawy Magneto. Eric na nieszczęście dla przybyłych, twierdzi, ze tamtego człowieka już nie ma i pragnie odesłać ich na Ziemię. Kobieta rozmawiająca z Mistrzem Magnetyzmu odwołuje się do jego poczucia odpowiedzialności i prosi by nie odwracał się od swojego przeznaczenia.


Tymczasem „wielcy” tego świata debatują nad rozwiązaniem zbliżającego się problemu. Rosjanie, Amerykanie i wszyscy, którzy mają coś do powiedzenia rozpatrują ostateczne zajęcie się Magneto. Rozmawiający z prezydentem USA, Nick Fury ostrzega przed pochopnymi działaniami i doradza podjęcie innych, niekonwencjonalnych środków.

Tymczasem w dobrze znanej nam placówce oświaty, nieświadomi obecnej sytuacji, choć przygotowujący się na wszystko X-Men, przeprowadzają morderczy trening. Cyclops, Banshee, Storm, Forge i Beast obserwują poczynania pozostałych członków ekipy w sali ćwiczeń, która dzięki wspaniałemu systemowi dostosowuje warunki do sytuacji bitewnej. Zadaniem trenujących jest zlokalizowanie i pojmanie Profesora Xaviera, który ukryty na terenie szkoły, ochraniany jest przez Jean. Dwoje starych przyjaciół rozmawia o decyzjach jakie podejmowali i konsekwencjach tychże wyborów. Mimo żalu i rozczarowania są zdeterminowani, by po raz kolejny zacząć od nowa. Tymczasem grupa uderzeniowa „A” w składzie: Rogue, Archangel, Iceman i Colossus atakuje od frontu. Rogue i Iceman próbują sobie poradzić z ognistymi pociskami, co daje chwilę Archangelowi, który ciska Rasputinem w ścianę budynku. Piotr zmienia formę na opancerzonego Colossusa i wpada do pokoju, w którym przebywa Jean i Charles. Niestety ulega atakowi psychicznemu panny Grey.


Na ekranach monitorów pojawia się grupa „Bravo”, czyli Wolverine, Psylocke i Gambit, którzy przez pierwsze zabezpieczenia przeszli niezauważeni. Podczas gdy Logan i Betsy stają naprzeciw robotów nasłanych przez Cyclopsa, Remy zostawia towarzyszy, by jak to określa niezbyt świętej pamięci kurdupel, pobawić się w „samotnego wilka”. W momencie przybycia Gambita do pokoju gdzie przebywa cel, działająca na zewnątrz Rogue zostaje wyłączona ze starcia. Cajun ciska kartami ogłuszając Jean i w ramach nagrody kradnie jej całusa. Buta kończy się klęską. Piękny rudzielec (podobnie jak profesorek) to zwykły robot, który wybucha lekkoduchowi prosto w twarz. Prawdziwi przyjaciele przebywają z pozostałymi w centrum operacyjnym sali ćwiczeń. Dobre nastroje (choć Cyclops zalicza nieporozumienie z Xavierem, może to konflikt pokoleń objawiający się w niezrozumieniu czarnego humoru, a może łysy wyczuł mroczną stronę u Scotta) przerywa najlepszy z najlepszych, czyli Wolverine. Obarczony poszatkowanym robotem, przebija się przez podłogę i przystawia pazury do twarzy mentora. Jak się domyślacie, nie jest to przyjęte z wyrozumiałością, ale Logan chce być skuteczny i nie musi przy tym robić dobrego wrażenia.


Nieco później, z X-Men kontaktuje się Nick Fury (rozumiecie – niekonwencjonalne metody) i informuje ich o wypadkach w kosmicznej przestrzeni. Grupa podchodzi do wieści w różnoraki sposób. Jedni stają w obronie byłego jakby nie było druha, inni wskazują, że niedawny sojusznik był również największym wrogiem. Xavier w obliczu wypadków przystaje na propozycję Summersa, która polegać ma na podzieleniu X-Men na dwa zespoły.

Wróćmy na Asteroidę M. Okazuje się, że Magneto przeniósł ścigających i ściganych do swojego domu. Goście nie są w stanie opanować emocji i dochodzi do przepychanek. Mutanci niestety pozbawieni są swych mocy i ulegają opancerzonej grupie pościgowej. Na szczęście dla tych pierwszych, pojawia się gospodarz, którego irytuje zachowanie zaproszonych ludzi. Magneto ubrany w szaty nasuwające na myśl księcia z Dalekiego Wschodu sprawia wrażenie nieco oderwanego od rzeczywistości. Jego sposób wyrażania, postępowanie jest nieco dziwne. Gość zachowuje się jak naćpany. Kiedy Anna Maria, kobieta z którą wcześniej rozmawiał, wyrywa się napastnikowi, ten strzela do niej w plecy. Magneto chwyta umierającą i wysłuchuje jej pragnienia, którym jest poświęcenie życia w jego sprawie. Choć z początku nieco enigmatycznie odpowiada, że o nic nie walczy, to za chwilę wpada we wściekłość i łamie kończyny oprawcy, manipulując jego elektronicznym uniformem. Major Delgado wyraża swój żal, ale wskazuje na prawa, zgodnie z którymi mogą ścigać i zatrzymać kryminalistów. Magneto ogłasza, że to on stanowi w tym miejscu prawo. Rudowłosy mutant, Fabian Cortez przestrzega swój obiekt uwielbienia przed reakcją mocarstw na zaistniały incydent i podpowiada mu, co powinien uczynić by powstrzymać zakusy potencjalnych wrogów.

Cerebro alarmuje o przedostaniu się energii odpowiadającej wzorowi Magneto, która przebiła się do ziemskiej atmosfery. Do akcji wkracza grupa Cyclopsa, czyli Wolverine, Psylocke, Gambit, Rogue i Beast, którzy kierują się na Atlantyk. Okazuje się, że Magneto wyłowił zatopiony przed laty okręt podwodny „Leningrad” i wyciągnął z niej ocalałe pociski balistyczne. Podczas gdy Rogue, Wolverine i Psylocke zaczynają rozmowę twarzą w twarz, Scott z pozostałymi na pokładzie Blackbirda zajmuje pozycję za plecami Mistrza Magnetyzmu. 



Każde działanie bohaterów ma na celu wypróbowanie Erica i jego intencji. Choć dochodzi do potyczki, to ewidentnie widać, że Magneto nie chce ich skrzywdzić. Jedyną osobą z agresywną postawą jest Wolverine próbujący rozerwać pazurami zbroję i ciało przeciwnika. Magneto nie chce walki, porywa więc pociski i kieruje się w stronę Asteroidy M. W ślad za nim rusza Rogue pragnąca pokojowej rozmowy. Niestety dla niej, spotykają się w radzieckiej strefie powietrznej, w której dochodzi do ataku ze strony wrogich samolotów. Rakiety trafiają w Rogue, na co Magneto reaguje detonacją głowicy nuklearnej. Podążający ich śladem mutanci nie widząc przyjaciółki, spodziewają się najgorszego.


Magneto dociera do kosmicznego domu, ale okazuje się, że atak Logana był poważniejszy niż się wydawało. Niewiele brakowało a walka zakończyłaby życie Mistrza Magnetyzmu. Cortez używa mocy by przyspieszyć leczenie swojego pana i jednocześnie informuje go o zamieszaniu spowodowanym wybuchem bomby. Ukierunkowuje też jego gniew przeciwko X-Men i Xavierowi, którzy już dokonali wyboru.

Kiedy drużyna Cyclopsa kontaktuje się z Charlesem, ten przekazuje im nowiny o Rogue, która zadzwoniła do niego ze szpitala znajdującego się w państewku o nazwie Genosha. Pamiętacie je może z opisywanej już historii o eksterminacji mutantów. Od tego czasu wiele się zmieniło, a mieszkańcy uznają X-Men za swych wybawicieli, o czym zaświadcza pani Anderson, były szef egzekutorów. Prosi też mutantkę o pomoc, bo grupa terrorystów o super mocach zaatakowała miasto, mordując mnóstwo ludzi. W tym momencie dochodzi do wybuchu, którego sprawcami są ludzie Magneto, pod dowództwem Fabiana Corteza. Co ciekawe, wśród nich jest Delgado (także posiadający moc), należący do grupy pościgowej S.H.I.E.L.D. z początku tej historii. Z odsieczą koleżance przybywają pozostali X-Men z jej oddziału.


Walka toczy się raczej na korzyść bohaterów, ale na scenie pojawia się Magneto. Jego podwładni nie działali na rozkaz, ale ponieważ ucierpieli na tym egzekutorzy, to nie uważa by przejmować się tym zbyt bardzo. W końcu byli odpowiedzialni za prześladowania i liczne morderstwa. Obiecuje jednak zająć się niesubordynacją. X-Men oskarżają go o samowładztwo i tyranię. Magneto wygłasza przemowę, w której zapowiada walkę o swoją rasę, ogłasza Asteroidę M niepodległym światem i azylem dla wszystkich mutantów. Każdy homo superior znajdzie tam swoje miejsce, także Xavier i jego X-Men. Jeżeli jednak ktoś skrzywdzi jakiegokolwiek mutanta, odpowie osobiście przed Magneto. 


Tymczasem w szkole, Banshee spotyka samotną Moirę, która zalewa się łzami. Kobieta wykrzykuje, że wszystko co się dzieje jest jej winą!

Naprawdę dobra historia, która ustala nowe zasady we współistnieniu ludzi i mutantów. Magneto popychany przez nowych znajomych zdejmuje białe rękawiczki i na dobre postanawia zająć się losem swojej rasy. Zdegustowany ogółem postępowania homo sapiens, na wpół obłąkany, składa ofertę i stawia warunki. Niczym Mesjasz mutantów oferuje każdemu wybawienie i jest na tyle łaskawy, że nie pomija swoich wrogów. Pojedynki są naprawdę ciekawe, a atmosfera podsycana przez cały numer prowadzi do czegoś, na co na pewno nie wpadliście. Zaskakujący koniec komiksu, w którym Moira obarcza się winą za całe wydarzenie to niewielka wskazówka do tego co ustaliło przeznaczenie Mistrza Magnetyzmu.  Czemu kobieta jest tak poruszona? Przecież tu już nawet nie chodzi o jej przyjaciół, ale także o losy całej ludzkości. Konflikt dotyczy supermocarstw, które zapowiedziały swoją interwencję, ale w starciu z kimś tak potężnym mogą ściągnąć zagładę na wszystkich. Odpowiedzi znajdziemy w następnym numerze.




Komiks zdobi ładna, podwójna okładka, choć w oryginale składa się z czterech części. W środku znajdują się także mini plakaty, a każdy na dwóch stronach. Pierwszy to galeria wrogów, drugi przedstawia oryginalnych X-Men, a trzeci stanowi zapowiedź tego, co przeczytamy w przyszłości: Omega Red, obcy z kosmosu, Longshot, Ghost Rider, przeszłość Gambita.

Należy się mocna czwóreczka!

[Obrazek: 4z6g.jpg]


Oglądaliśmy już martwego Xaviera na okładce. Jeśli tylko zajrzycie troszkę do tyłu, to może przypomnicie sobie historię w Imperium Shiar, gdzie Logan wypatroszył podrabianego profesora. Okładka grudniowego numeru pokazuje nam podobny obrazek. Xavier leży nieprzytomny w ramionach Cyclopsa, a dookoła zasmuceni Wolverine, Rogue, Jean i Colossus. Ten niemy krzyk Scotta i promień wystrzelony w niebo, jednoznacznie prezentują dramatyczne wydarzenia opisywanej historii. Czyżby pojedynek z Shadow Kingiem zakończył się śmiercią ukochanego mentora. „Pyrrusowe zwycięstwo”. Tytuł mówi sam za siebie.

X-Men 12/1994: "Zjednoczeni są w walce" "Jeden krok do tyłu, dwa kroki do przodu"

[Obrazek: mzcq.jpg]

Scenariusz: Fabian Nicieza
Rysunki: Whilce Portacio, Andy Kubert, Steven Butler
Kolor: Dana Moreshead, Joe Rosas


W Waszyngtonie dochodzi do rozruchów spowodowanych powiększającą się strefą wpływów Shadow Kinga. Podobne wydarzenia mają miejsce na całym świecie. Val Cooper wezwała do pomocy X-FACTOR. Jak widać sytuacja wymyka się spod kontroli i konieczne jest przedsięwzięcie nadzwyczajnych środków. Wzburzony tłum, aż kipi od od wzbierających emocji, które lada moment mogą znaleźć swoje ujście. Faktycznie, długo nie trzeba czekać. Strzał przerywa kurtuazyjne pogaduchy. Członkowie X-FACTOR zrywają brunatne płaszczyki, niczym papierowe torebki i wkraczają do akcji. Jeden z uczestników manifestacji zostaje poważnie postrzelony. Drużyna dzieli się zadaniami. Finalnie opanowują sytuację powstrzymując strzelca i transportując rannego do karetki. Okazuje się, że nie tylko prezydent nalegał na obecność pierwszych X-MEN, na miejsce przybył też Xavier z Rasputinem. 



Tymczasem na Muir Island Rogue, Forge i Wolverine omawiają swoje położenie. Logan jest pewny, że Shadow Kinga nie ma na wyspie, przynajmniej nie fizycznie. Trójka przyjaciół zostaje zaatakowana, a napastnikiem okazuje się być Banshee. Wspólny wysiłek przywraca zdrowy rozsądek Seanowi i wyzwala go spod wpływu wroga grupy mutantów. 

W celu powstrzymania Shadow Kinga, do wyspy zbliża się międzynarodowa ekspedycja, wraz z X-FACTOR, ich mentorem i Colossusem. Na pokładzie łodzi podwodnej jest także Valerie Cooper i agent Reisz opanowany przez arcywroga profesora. Przysłuchuje się on planom swoich oponentów (asem w rękawie ma być Jean z odzyskanymi telepatycznymi mocami), nie podejmując jednak żadnych kroków. Postanawia napawać się nadchodzącym tryumfem. X-FACTOR startują specjalnym pojazdem w kierunku wyspy, a ich poczynania obserwowane są na monitorach łodzi podwodnej. Brawurowy Archangel natrafia na kontrolowanych przez potężnego telepatę dawnych sprzymierzeńców. Przeciwko latającemu śmiałkowi stają: Psylocke, Gambit, Jubilee, Madrox, Siren i Moira. Potyczka jest dosyć krótka i zakończona sukcesem. Nie ma czasu by napawać się chwilowym sukcesem, na scenę wkracza Legion, atakując pirokinetycznym podmuchem.

Przykrywka w postaci agenta Reisza nie jest dłużej potrzebna. Shadow King chwyta rękoma swojej marionetki za szyję Charlesa. Wołanie profesora o pomoc dociera do Val, którą okazuje się być Mystique! Strzał z podręcznego działka zamienia głowę Reisza w płonącą pochodnię. W tym czasie Legion traci panowanie nad swoim ciałem.

X-FACTOR odnajdują Polaris, która niestety jest Nexusem połączonym z Shadow Kingiem. Beast postanawia odciąć Lornę od źródła ostatnich nieszczęść. W ostatniej chwili na miejsce przybywają Logan, Forge i Anna Maria Oczko Tłumaczą przyjaciołom, że odcięcie Lorny spowoduje jej śmierć. Desperackie decyzje odwracają uwagę od Legiona, który ponownie dostał się pod kontolę największego wroga jego ojca. Ogromna eksplozja niszczy całą okolicę.

Rozerwana na strzępy przez Davida Hallera (Legion – syn Xaviera) Wyspa Muir pogrzebała pod swoją powierzchnią bohaterów ze zmienionym genem. Miejsce pochówku przeszukuje Xavier w asyście agentów S.H.I.E.L.D. Najgorsze przewidywania nie sprawdzają się do końca. Wychowankowie Charlesa przeżyli, ale zdani są na łaskę Shadow Kinga, który na mieszkanie wybrał sobie ciało nieszczęsnego chłopaka o potężnych umiejętnościach. Agenci S.H.I.E.L.D. działają zbyt pochopnie i głupi atak kończy ich bezsensowna śmierć. 

Obserwujący zajście pułkownik Vashin z partnerującą mu Mystique jest jeszcze bardziej niecierpliwy niż jego martwi podwładni. Rozkazuje rozpocząć przygotowania do taktycznego ataku nuklearnego. 

Xavier staje naprzeciw swojego syna, ale walka fizyczna nie jest jego mocną stroną. Z odsieczą przybywa Storm, która powala Davida. Osłabienie fizyczne naczynia, sprawia, że musi on ratować się ucieczką, by zregenerować siły. Obecni na miejscu mutanci, cudem ocaleni z wybuchu odzyskują zmysły.

Tymczasem Legion udaje się do Lorny by wylizać rany. Jego ostre reakcje wskazują, że sytuacja powoli wymyka się spod kontroli. Wściekły telepata wysyła swoich pupilków by zgładzili profesora i jego uczniów.

Ekipa do rozwałki niedobrych złoczyńców gotowa jest do akcji. Plan, jak zwykle niezbyt skomplikowany, choć karkołomny w wykonaniu polega na zmierzeniu się z potworem w astralnym i fizycznym obszarze. Profesorek udaje się w umysłową podróż, zatrzymując przy sobie Jean, jako kotwicę/połączenie z realnym światem. Reszta wojowników dzieli się na grupę pilnującą bezbronnego ciała Xaviera i drugą mającą przerwać połączenie z Nexusem w postaci Polaris.

Charles buduje osłony mentalne, które wizualizują się w postaci srebrzystej zbroi. Shadow King natychmiast atakuje wroga objawiając się jako gigantczna bestia z ognistym mieczem. Psychiczny atak ma swoje odzwierciedlenie w realnym świecie. Nogi dyrektora Szkoły dla Młodych Talentów pękają, wyginając się na wszystkie strony. 

Grupa uderzeniowa wpada na swoich zdemoralizowanych pobratymców. Bobby chcąc odciąć powielonego Madroxa, zamyka Logana za ścianą lodu. Dochodzi do starcia między wyszczekanym Gambitem i słabującym ostatnimi czasy Wolverine'm. Zimna precyzja tym razem pokonuje młodzieńczą brawurę.

Uczniowie obserwujący rozpadające się ciało ich nauczyciela, postanawiają wspomóc go w sferze astralnej. Niestety są nieświadomi bliskiej obecności Legiona w rzeczywistym świecie. Kawaleria ratuje Xaviera przed ostatecznym ciosem.

Banshee powalony przez Moirę zostaje wyratowany przez Forge'a, który trzeba przyznać sprawuje się w tej opowieści po mistrzowsku. Reszta pojedynków przechyla szalę zwycięstwa na stronę tych dobrych. Niestety Legion ma w szachu ciało profesora, który postanawia ponieść ofiarę, byle tylko powstrzymać wroga. Sytuację ponownie ratuje Forge, używając psycho noża Psylocke na Polaris. Zerwanie kontaktu z Nexusem rozwala Shadow Kinga na kawałki. Dwójka telepatów, Jean i Xavier osłaniają pozostałych przed wyzwolonym ogromem energii. Legion zostaje uwolniony z mentalnego opętania. Bohaterowie zbierają się po stoczonej walce. Każdy z nich odniósł poważne rany na swoje psychice i duszy. Polaris mimo kiepskiej formy udaje się zachować życie. Niestety Charles Xavier kończy ponownie z pękniętym kręgosłupem.

Wydarzenia przedstawione w tym komiksie kończą pewien etap w historii mutantów. Członkowie X-FACTOR powracają do swojej pierwotnej drużyny, która zresztą przejdzie pewne modyfikacje. Zagrożenia pojawiają się na każdym kroku, także potrzeba zdecydowanej formacji by odpowiednio radzić sobie z piętrzącymi się problemami. Przyzwoity numer, nawet dobry. Sporo akcji i ciekawych zwrotów budujących napięcie. Może rozczarowywać nieco ostateczne rozwiązanie problemu Shadow Kinga, ale ładnie przedstawiono, że współpraca jest drogą do sukcesu. Fajnie, że Xavier nie wyszedł bez szwanku i bez wątpienia reszta także odczuła konsekwencje matactw w ich ciemnych zakamarkach umysłu. Na pewno zostanie wytyczona nowa droga dla Moiry i Banshee'go. Logan nareszcie odgryzł się karcianemu fircykowi. Forge super realizował swoją partyzancką misję. Rogue staje się postacią wielopłaszczyznową, co uatrakcyjnia jej osobę i sprawia, że wyróżnia się na tle innych mutantów. Fajna, mocna Jean jaką lubię. Występ Archangela zawsze jest mile widziany, choć akurat tym razem specjalnie się nie popisał. Dla każdego, kto lubi mnogość bohaterów znajdzie się coś ciekawego. Zainteresowała mnie Legion i jego olbrzymie możliwości. Gama umiejętności sprawia, że nie możemy obojętnie patrzeć w przyszłość tego chłopaka.

Komiks ląduje z czwóreczką. Uważam, że warto się z nim zapoznać.

[Obrazek: 4z6g.jpg]


Po szalonych przygodach X-FACTOR na Księżycu, powracamy na Ziemię. Tutaj czeka nas jeszcze większe zamieszanie. Może pamiętacie krótki epilog z sierpniowego numeru, w którym opanowany przez Shadow Kinga Colossus zaatakował Stevie Hunter? Piotr Nikołajewicz Rasputin powraca dużo potężniejszy niż wcześniej. Już na pierwszy rzut oka jego dojrzalsza forma zadziwia swoim ogromem. Determinacja bezwolnego mutanta powoduje, że czujemy coś na kształt niepokoju o dalsze losy bohaterów. Krótko mówiąc, nie chciałbym spotkać gościa w ciemnej uliczce. Wydarzenia przeniosą nas na Wyspę Muir, gdzie odmieniona Moira zamieniła azyl dla mutantów w rezydencję gladiatorów, gdzie obowiązuje prawo silniejszego. Żeby sprawdzić sytuację w jakiej znaleźli się przyjaciele, na wyspę ruszają X-MEN.

X-Men 11/1994: "Bitwa o wyspę Muir" "Zły do szpiku kości!"

[Obrazek: 69gp.jpg]

Scenariusz: Chris Claremont, Fabian Nicieza
Rysunki: Paul Smith, Andy Kubert
Tusz: Hilary Barta, Scott Williams
Kolor: Joe Rosas
Okładka: Jim Lee


Na początku stajemy oko w oko z obleśną postacią Shadow Kinga, który w towarzystwie swojej marionetki (Lian) rozkoszuje się ludzką nienawiścią. Trzeba przyznać, że design Shadow Kinga jest rewelacyjny, wysoko notowany na mojej liście. Krótki wykład potwora pokazuje nam wszystkie nasze słabości, narastający gniew krzywo umiejscowionych przekonań, wypaczonych intencji. Powody są różne: kolor skóry, religia, polityka, płeć, wszystko to, gdzie personifikuje się strach. Tak naprawdę potrzeba niewiele by wywołać reakcję łańcuchową, wyniszczającą odmienną grupę. Tym wszystkim napawa się potężny Shadow King, a jego moc z każdym dniem rośnie by stał się nareszcie władcą absolutnym. Marionetka wypomina swojemu panu, że jego plany najczęściej niszczył Xavier i jego uczniowie, co wprawia ambitnego wroga mutantów we wściekłość. Shadow King nie chce zabijać X-MEN, on pragnie opanować ich i w ten sposób zniszczyć marzenie profesora.

http://img545.imageshack.us/img545/2995/m0mt.jpg

Także Anglicy posiadają swoją organizację, która zajmuje się zjawiskami paranormalnymi. W bazie RAF-u wszczęto alarm, ktoś niepowołany dostał się do hangaru, w którym grupa Excalibur trzyma Blackbirda.
(Excalibur to mutanci działający w Wielkiej Brytanii powstała po rzekomej śmierci X-MEN opisywanej w czasie "Upadku Mutantów". Przez grupę przewinęły się takie postacie jak: Nightcrawler (Kurt Wagner), Phoenix (Rachel Summers), Shadowcat (Kitty Pryde) i jej smok Lockheed, później: Captain Britain, Meggan, Psylocke , Black Knight , Sir Benedict , Captain UK i Crusader X.)
Osobnik w złotej, nowoczesnej zbroi próbuje wykraść pojazd, nie robiąc jednak krzywdy chroniącym go żołnierzom. Jak się okazuje, uniform jest na tyle wytrzymały, by powstrzymać uderzające w niego kule. Sam właściciel, tez nie jest bezbronny i by spokojnie kontynuować misję używa telepatycznych mocy. Co ciekawe, myśli złodzieja zdradzają, że tak naprawdę to on jest właścicielem samolotu. Kradzież ułatwia gęsta jak mleko mgła, która jak na tą porę roku jest dosyć zaskakującym zjawiskiem. Blackbird w tak sprzyjających warunkach bezpiecznie opuszcza lotnisko.

Wyspa Muir. Moira MacTaggert gości u siebie Rogue, która przybyła tam po wizycie w Savage Land. Wszystko ulega przemianom, także ludzie na wyspie. Okazuje się, że pod wpływem Moiry wybudowano specjalną arenę, na której mutanci walczą ze sobą. Nie są to jednak zwykłe ćwiczenia, to prawdziwe pojedynki, w których nie nosi się białych rękawiczek. Rogue staje naprzeciw Guido, potężnego ochroniarza Lili Cheney. Pozostali mieszkańcy wyspy obserwują zmagania niezwykle silnych postaci. Kiedy osiłek wgniata dziewczynę w ścianę, ta nie pozostaje mu dłużna i wierzcie mi... inna osoba by tego nie przeżyła. Tłum skanduje pseudonim zwyciężczyni, a sama Anna Marie zauważa, że jej cios był naprawdę pozbawiony skrupułów. Czyżby przygody wśród drapieżników spowodowały, że piękna dziewczyna postradała zmysły, czy też swoista atmosfera wyspy wpłynęła na opadnięcie moralnych blokad?

http://img585.imageshack.us/img585/6600/yi2m.jpg

Nowym pilotem Blackbirda okazuje się nie kto inny, jak sam Charles Xavier. Działania Shadow Kinga powodują, że jego moce niestety nie funkcjonują prawidłowo, kondycja fizyczna też nie jest znowu rewelacyjna. Na szczęście kostium ocalił mu życie, ale ślady po kulach pozostały. Samolot jest eskortowany przez Storm, która wywołała mgłę na lotnisku. Profesor dociera do reszty grupy, gdzie opatruje go Logan. Plan jest prosty. Ponieważ nie udało się skontaktować z grupą Excalibur, X-MEN ruszają na wyspę Muir samotnie, a profesor postanawia odszukać X-FACTOR i zlokalizować ich wroga.

Tymczasem na wyspie, Rogue zażywa kojącej po walce kąpieli. Jej rozważania na temat ostatnich wydarzeń zostają przerwane przez podglądacza, w osobie, hmmm w sumie to nawet nie w osobie, a w wizualizacji Shadow Kinga. Dziewczyna instynktownie całuje potwora, by okiełznać swojego przeciwnika. Niestety te sceny prysznicowe w komiksach Marvela nie są zbyt transparentne Oczko

W tym czasie X-MEN przystępują do cichego nalotu na podopiecznych Moiry. Banshee wkrada się do pokoju ukochanej, gdzie znajduje zbroję szkockiego wojownika dopasowaną na doktor MacTaggert. Psylocke obserwuje walki gladiatorów i przekazuje widok reszcie ekipy. Forge próbuje dostać się do systemu i wydobyć informacje na temat tego co się ostatnio dzieje wśród ich przyjaciół. Wtedy obecność grupy wychodzi na jaw. Legion opanowany przez Shadow Kinga atakuje Psylocke wykorzystując swoje niszczycielskie moce telekinezy, telepatii i pirotechnicznych ogni.

Banshee zauważa płonącą przyjaciółkę i wylatuje jej na pomoc. Kiedy wydostaje się przez okno, promień dźwiękowy, podobny do jego własnego, strąca go do wzburzonej wody. W momencie pojawienia się napastnika przy brzegu, Sean łapie nieznajomego za nogę. Pomyłka i to wielka. To nie jest nieznajomy, to córka Cassidy'ego – Teresa, znana jako Siren. Niestety ona również jest pod wpływem „niedobrego króla” i nokautuje tatuśka kawałkiem skały.

http://img15.imageshack.us/img15/285/otw4.jpg

Gambit wpada na Madroxa, który pod wpływem uderzenia duplikuje swoją osobę. Najwyraźniej Remy nie odrobił lekcji, bo ciska w przeciwnika kartami. Po chwili mamy już dwóch chłopców w zielonym uniformie, a kolejne naładowane karty są gotowe do lotu.

Duet składający się z Logana i Jubilee wpada na Rogue i Amandę, stewardessę, która w wolnym czasie opiekuje się demonami.

Salem Center, Nowy Jork wita Charlesa Xaviera. Ruiny szkoły utworzonej przez profesora straszą pogrzebanymi nadziejami. Kiedy Charles rozmyśla nad przyszłością swojego marzenia, jasne światła auta oślepiają go, przeganiając mrok. Rozpędzony samochód jedzie wprost na niego, walcząc z potężną sylwetką uczepioną dachu. Kierowca z rozmysłem kieruje się na zabudowania i po chwili uderza niknąc w kuli ognia. Xavier biegnie na miejsce wypadku, w pobliżu którego odnajduje Stevie Hunter. Na niebie pojawia się cień Shadow Kinga ukazujący triumfujących mieszkańców wyspy Muir i pokonanych X-MEN. Z płonącego wraku wychodzi żądny mordu Colossus, który ma uśmiercić swojego mentora i jego towarzyszkę. Chłopak ma imponujący wygląd.

http://img534.imageshack.us/img534/3822/u7v2.jpg

Profesor i Stevie uciekają do ruin szkoły i wciągają oszalałego Colossus do sali ćwiczeń. Rozgrywka tak naprawdę dotyczy Charlesa i Shadow Kinga. Holograficzny obraz odtwarza przeszłość, kiedy to złoczyńca funkcjonował pod postacią Amahla Farouka. Sztuczki niestety nie przynoszą spodziewanego efektu. Kontrolowany Rasputin wpada do centrum sterowania i chwyta kobietę w zabójczym uścisku. Xavier w desperackiej próbie ratunku, skacze na plecy swojego podopiecznego. Siła umysłu zwycięża nad brutalną siłą fizyczną.

http://img29.imageshack.us/img29/3811/hn25.jpg

Pojedynek wyczerpał groźnego przeciwnika. Obecne ciało, należące poprzednio do Jacoba Reisza, głównego inspektora FBI i przełożonego Valerie Cooper nie wytrzymuje takiego wyczerpującego starcia. Plan Shadow Kinga jak się okazuje nie dotyczy zaledwie Ziemi, potwór chce sięgnąć po gwiazdy.

Trio „opętanych” Logan, Gambit i Jubilation nie mogą powstrzymać nerwów na wodzy i rozdzielają się. Sytuacje wykorzystuje Forge, który opracował specjalną neuro blokadę izolującą od negatywnych telepatycznych wpływów. Nie tylko Wolverine ulega sprytnemu Indianinowi. Pod lufę potężnej giwery podchodzi Rogue.

http://img194.imageshack.us/img194/1465/hmv2.jpg

Tymczasem nieopodal Salem Center Westchester trójka, która jeszcze przed chwilą mało się nie pozabijała kieruje swe kroki w kierunku miasta. Tam, swe lepkie telepatyczne wibracje roztoczył Shadow King. Negatywne nastroje przemieniły się w czystą nienawiść i znajdują ujście w tłumie ścigającym czarnoskórego chłopca. Przyjaciele ruszają na ratunek, ale naprzeciw nim pojawia się wizualizacja odwiecznego wroga ludzkości. Szaleństwo jakim jest marzenie przeciwne do tego, które utkał Xavier wyniszcza wszystkich dookoła. Nawet wychowankowie o mutacyjnych zdolnościach zabijają się nawzajem. Profesor X postanawia sięgnąć po ostatnią deskę ratunku, po jego pierwszych uczniów, po X-FACTOR.

http://img51.imageshack.us/img51/3665/wwz6.jpg

Jest całkiem nieźle. Shadow King to więcej niż godny przeciwnik dla naszych delikatnych bohaterów w średniej formie. No właśnie troszkę ten klimat mnie wkurzył dostajemy lanie, by potem lać samemu. Podoba mi się, że naprawdę widać jak sprawy wymykają się z rąk. Drużyna sobie nie radzi, a ich mentor widzi agonię swojego marzenia i powstanie jej karykaturalnego przeciwieństwa.
Colossus to ooooogromny plus. Fajnie widzieć tego potężnego i jeszcze silniejszego chłopaka. Naprawdę, kiedy wychodzi z płonącego wraku, to widać, iż zasługuje na swój pseudonim.
Interesująca jest też postać Forge'a, który zachowując zimną krew ma konkretny plan i powoli wprowadza go w życie. Facet myśli, bo zaczyna od najlepszego z najlepszych, czyli od Logana. Ok. może staruszek Rosomak nie jest w szczytowej formie, ale i tak daje radę.
Pewnie, że brakuje śmierci jednego z mutantów by jeszcze podkręcić atmosferę, ale przy takiej konstrukcji kolejnych odcinków, pogrom byłby większy niż po przechadzce nowej serii Sentineli po przedszkolu dla dzieci ze specjalnym genem. Wanda nie musiałaby wypowiadać słynnych słów, bo scenarzyści z moimi zapędami to idealni kandydaci na eksterminatorów. Zapowiedź pojawienia się X-FACTOR podsyca oczekiwanie na ostateczną rozgrywkę.

Najlepsze byłoby 4-, ale nie ma takiej oceny w skali, a 3,5 to za mało. 4ka i pamiętajcie o minusiku.

[Obrazek: 4z6g.jpg]


Jakby ktoś był zainteresowany dalszymi losami X-Factor to musi zaopatrzyć się w dziesiąty numer z 1994 roku. To właśnie tam została opisana ostateczna rozgrywka między pierwszymi członkami X-MEN a ich potężnym wrogiem o imieniu Apocalypse. 
Taka osoba, może też przeczytać poniższy opis, w którym dowiemy się po co „rybio ustemu” mutantowi potrzebny synek Cyclopsa. Zobaczymy też, czy misja Askani zakończy się sukcesem, czy porażką. W całym zamieszaniu pojawi się trzecia siła – Inhumans. Co ciekawe, członkowie księżycowej społeczności będą wspierali X-Factor, ale też walczyli po stronie Apocalypse'a! Inhumans to rasa nadludzi, którymi rządzi Black Bolt. Mężczyzna, którego szept niszczy mury, jego żona Medusa o niesamowicie długich włosach, z którymi za pomocą myśli może zrobić wszystko i najbliższa świta, a właściwszym byłoby powiedzieć rodzina królewska: Crystal, Karnak, Gordon. Towarzyszy im pieseczek Lockjaw wielkości dwóch krówek. Specyficzne towarzystwo...

X-Men 10/1994: "Koniec gry cz.3" "Finał"

[Obrazek: ulu2.jpg]

Scenariusz: Jim Lee, Whilce Portacio
Rysunki: Whilce Portacio
Tusz: Art Thibert
Okładka: Whilce Portacio


Jeśli jesteście na bieżąco, to pamiętacie, że w poprzednim numerze X-Factor zginęli po wybuchu swojego żyjącego Statku. Wizja kobiety z przeszłości, obserwującej z daleka przebieg wydarzeń, nie była precyzyjna i wprowadziła czytelnika w błąd, podnosząc dramatyczny poziom tej opowieści. Statek przy pomocy Beast'a przenieśli główne elementy osobowości tego pierwszego do modułu ratunkowego, który został wytworzony wokół grupy. Cudem uratowani mutanci napotkali na niezidentyfikowany obiekt latający, który zaczął ściągać ich „tratwę ratunkową” w swoje pobliże. Załoga została teleportowana na pokład potężnej jednostki. Okazało się, że trafili w ręce przyjaciół – Inhumans pod przywódctwem Black Bolta. Po wymianie formalnych przywitań doszło do wymiany najświeższych informacji. Okazuje się, że Apocalypse przejął księżycową kryjówkę Inhumans i porwał żonę małomównego władcy, wraz z wieloma ludźmi. Zostali oni wcieleni do armii Apocalypse'a nazywanej Jeźdźcami Burzy. X-Factor wspominają, że zetknęli się z częścią tych osobników, którzy porwali Nathana Christophera. Jean wspomina potyczkę z Psynapse'm, co wywołuje atak paniki u Crystal, która również miała do czynienia z okrutnym kuzynem. 

[Obrazek: y8jt.jpg]

Tymczasem mamy okazję obserwować co słychać u Askani. Początek. Widzimy moment tuż przed wysłaniem jej w przeszłość. Askani rozmawia z cybernetycznym osobnikiem o imieniu Boak. Kobieta ma być wysłana w najbardziej krytyczny moment w zyciu wybrańca i powiedzmy to jasno, droga bez powrotu. Przesłane raz ciało nie ma prawa powtórzenia procesu. Mało tego, zmaterializowana w przeszłości postać kobiety nie jest organiczna, to tak naprawdę energia scalona w wygodną projekcję. 

[Obrazek: 7l5n.jpg]

X-Factor i Inhumans przygotowują plan ataku. Jednak wrogowie są szybsi i wkradają się do centrum dowodzenia. Foxbat i Gauntlet porywają Crystal. Wściekły Cyclops postanawia, że skoro Apocalypse chce wymusić na nich frontalny atak, to dostanie dokładnie to czego żąda.

[Obrazek: m89r.jpg]

Pupilki Apocalypse'a doglądają małego Nathana Christophera. Najpotężniejszy z mutantów otrzymuje wiadomość o ataku na fortecę. Bezwzględny tyran zdradza, że najlepszym sposobem na pozbycie się bekarta, będzie wchłonięcie jego życia. 

Ekipa atakujących korzysta z technologicznego podstępu, jakim jest holograficzna projekcja wojowników. Jednak przeciwnik nie jest głupi i w otoczeniu armii wroga można dostrzec kilku Apocalipse'ów. Połączenie siły Beast'a i tupnięcia Gorgona z mocą Karnaka tworzy ogromną rozpadlinę, która wciąga całą masę wrogów. Tłumy wiwatują zdążającym z odsieczą herosom. W tym momencie dochodzi do podziału szturmujących księżycową fortecę. Black Bolt ze swoimi ludźmi mają podjąć walkę z Jeźdźcami Burzy (biorą też pod opiekę sierżant Jones), a X-Factor ruszają wprost na Apocalypse'a.

[Obrazek: hyiy.jpg]

Zespół rozpoznaje miejsce, w którym przyszło im walczyć. Dla Beast'a, Archangela, Scotta i w pewnym sensie Jean to ponowne odwiedziny. Tunele na Księżycu były świadkami wydarzeń z Dark Phoenix Saga. To tutaj umarł klon Jean/ Phoenix. Archangel zastanawia się czy to nie przypadek i czy przypadkiem broń, która zabiła Dark Phoenix nie należała do Apocalypse'a. Czyżby Jean była aktualnym celem? Walka według X-Factor przebiega zbyt łatwo, wszystko wskazuje na pułapkę, ale tak naprawdę bohaterowie nie mają wyjścia. Cyclops rozbija promieniem ścianę i wprowadza drużynę do gniazda kryjącego najgroźniejszego przeciwnika. Nathan Christopher umieszczony jest w dziwnym urządzeniu otoczony przez futurystycznie wyglądające kłębowisko kabli.

W połowie numeru znajdujemy Prolog – do czego? - pytacie – do zmian – odpowiadam.
W Szwajcarii, w prywatnej willi przebywa Sebastian Shaw. Właściciel posiadłości jest wściekły, ponieważ ktoś wykupił jego firmę, przykrywkę do mniej legalnych działań. Sprawca tego wydarzenia niespodziewanie wkracza do pokoju. To jego syn – Shinobi, którego moce powróciły. Podczas „sprzeczki” z tatuśkiem wykorzystuje umiejętność molekularnej zmiany gęstości swojej osoby i wywołuje u Sebastiana atak serca. Na odchodne wspomina, że takie moce bardziej wskazują, że może być synem kogoś innego - „wuja Lelanda”. Po chwili willa eksploduje, a z jej zgliszczy wychodzi Shinobi. Zwiastuje nam to początek czegoś niebezpiecznego.

[Obrazek: 2j4p.jpg]

Wracamy na Księżyc, gdzie dochodzi do utarczek słownych między przeciwnikami. Apocalypse obwieszcza, że przyczyną śmierci ekipy ratunkowej będzie powód ich przybycia, czyli dziecko. Najpierw oglądamy rozgrzewkę, w postaci pojedynku z Jeźdźcami Burzy. Super mutantom idzie całkiem nieźle, ale nagle na scenę wkracza Meduza (żona Black Bolta) i swoim splotem włosów wyłącza Jean z akcji. Cyke traci koncentrację, co wykorzystuje Barrage i powala go na ziemię. Również Crystal przeszła pranie mózgu i eliminuje z potyczki Archangela. Czyżbyśmy mieli do czynienia z tytułowym końcem X-Factor?

[Obrazek: t8ic.jpg]

Na szczęście wypalił plan awaryjny. Z odsieczą (KRAKOOM!) wpada Black Bolt ze swoimi ludźmi. Czy to wystarczy na gwarancje sukcesu? Cyclops trafia w przewody zasilające Apocalypse'a.

[Obrazek: omkr.jpg]

W cieniu czai się tajemnicza Askani, zafascynowana bezpośrednią obserwacją rodziny „wybrańca”. Zauważa śmiertelną pułapkę grożącą wszystkim, którzy zbliżą się do „kołyski” Nathana. Uprzedza Beast'a i jako pierwsza dotyka przewodów, rozpoczynając proces dezitegracji powłoki cielesnej. W tym czasie pozostali walą pełną mocą w Apocalypse'a.

[Obrazek: bgvr.jpg]

Hank wyciąga Nathana z „kołyski”, a Jean w tym momencie doznaje pewnego rodzaju połączenia z dzieckiem. Jak się okazuje infekcja atakująca „Statek” wpłynęła także na chłopca. Postępująca degradacja spoistości podstawowej struktury DNA Nate'a jest widoczna gołym okiem. Metalowe elementy pokrywają ciało zainfekowanego, oko zastąpiła ziejąca dziura - Askani oferuje pomoc. Chłopak przenosi pozbawiona telepatycznych mocy Jean, która w dziecięcym świecie astralnym obdarzona zostaje posatcią bajkowego rycerza.

[Obrazek: 5d5d.jpg]

W duchowym obszarze malca przebywa Apocalypse, który od razu stara się zniszczyć eterycznego herosa. Jean jest o krok od porażki, ale to tylko pozory, gra mająca odwrócić uwagę pewnego siebie potwora od wkraczającego za jego plecami Cyclopsa. Widmowe ostrze przebija równie niematerialnego wroga X-Factor. W realnym świecie myśli Scotta mkną niczym pocisk, natłok jest tak ogromny, że wyłącza zmysł słuchu. Summers ma przed sobą zło w czystej postaci, które pragnie wyłącznie śmierci. Otwiera szeroko oczy, by uderzyć w wielką postać przed sobą.

[Obrazek: epbt.jpg]

Nie ma czasu by sprawdzić szczątki, bowiem całą uwagę poświęca umierającemu synkowi. Pozostała ostatnia deska ratunku, desperacki krok, który na zawsze usunie potomka z tej linii czasowej, z jego życia. Procesy biologiczne w ciele Nathana ustają, Cyclops decyduje się oddać go w ręce Askanii, która po chwili ulega całkowitej dezintegracji przenosząc tym samym chłopczyka w bezpieczne miejsce, gdzie rozwój technologiczny pozwoli go ocalić. Radość X-Factor i Inhumans z wygranej bitwy jest ogromna, jedynie sierżant Jones samotnie rozmyśla nad minionym czasem. Nie jest w stanie zrozumieć spokoju Cyclopsa, który opowiada jej o nadziei bazującej na marzeniu Xaviera.

[Obrazek: 5u7v.jpg]

Całą sytuację podsumowuje Watcher. Jak zwykle patetycznie do bólu rozprawia o poświęceniu, głosie serca i walce z własnymi demonami. Kiedyś tłumaczył nam co zrobiła Jean (która tak naprawdę nie była Jean – ale to już wiecie - więc co ten Watcher właściwie widzi?). Łysol jest podniecony ludzką rasą i ich wyborami. Gloryfikuje Scotta, który być może w końcu odnalazł siebie. Czy nadęty bubek pokaże klasę, czy też stanie się jeszcze większym bufonem pokaże przyszłość...

Trochę ciężko szło mi to pisanie. Sam nie wiem dlaczego, ale „ENDGAME” ma zawsze taki wpływ na mnie. Zastanawiam się, czy to ciężkość, znużenie, czy coś innego i nigdy nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Obserwujemy walkę na śmierć i życie z Apocalypse'm, ale tak naprawdę to dramatyczna walka o życie Nathana i to co dzieje się w końcówce historii, w sercu Cyclopsa stanowi największą zaletę tego numeru. Fajnie poobserwować Inhumans w akcji, dobrze wreszcie poznać arcywroga drużyny, ogromny pokaz siły obu walczących stron (nawalanka na całego) ale to uczucia dokonują największego przewrotu w postrzeganiu super bohaterskich wyczynów. Bardzo ciekawa jest rola Askanii, która żyła tylko po to by umrzeć za „wybrańca” i swój obowiązek wypełniła najlepiej jak tylko można było. Interesująco przedstawiono Jean, która mota się własnymi wątpliwościami, bo w końcu to nie jest jej dziecko, ale przede wszystkim jej rodowód jest w X-Men, co bez cienia wątpliwości potwierdza. Mamy jeszcze ten prolog, który wprowadza nas w nowy układ sił w świecie mutantów. 

Ja to wiem. Kilka osób potwierdzi. To jest wstęp do naprawdę poważnych zawirowań w tym co czeka X-MEN w przyszłości. Powrócimy do tego, oj powrócimy...

Chyba lubię serię o mutantach: 4,5

[Obrazek: 45z6.jpg]


Pogmatwanych losów mutantów ciąg dalszy. Tym razem będziemy mieli okazję lepiej przyjrzeć się oryginalnym X-MEN, którzy działają obecnie jako X-Factor. Cyclops, Jean, Beast, Iceman i Archangel, razem z synkiem Scotta, Nathanem przebywają w Nowym Jorku. Za bazę służy im żyjący „Statek”, który należał niegdyś do potężnego wroga jakim jest Apocalypse. Najbardziej doświadczani i najbardziej doświadczeni z uczniów Xaviera. Iceman ma spięcia z szefującym Summersem. Jean zmaga się z utratą telepatycznych mocy i trudnym rodzicielstwem. Beast tęskni za dziennikarką Trish Tilby, a Archangel romansuje z panią policjantką. Historia opowiadająca o ostatnich dniach X-Factor wywoływała we mnie zawsze sprzeczne uczucia. Może dlatego, że nie przepadam za Cyclopsem i Icemanem. Wkurza mnie także wygląd jakim został obdarzony przez autorów Apocalypse. Historia „ENDGAME” to wstęp do wydarzeń, które wstrząsną światem mutantów Marvela. Fabuła jest ciekawa i poruszająca, a na końcu tego numeru obserwująca w świetle wybuchu, rozwój wypadków postać stwierdza, że mogła przyczynić się do śmierci wszystkich bohaterów.

X-Men 9/1994: "Koniec gry cz.1: Zabójcze oddziaływania" "Koniec gry cz.2: Bohaterski wyczyn"

http://img198.imageshack.us/img198/1065/0aiy.jpg

Scenariusz: Chris Claremont
Rysunki: Whilce Portacio
Tusz: Art Thibert
Kolor: Steve Buccellato
Okładka: Whilce Portacio


Ciśnie ich jak cytrynę. Pierwsze co przychodzi mi do głowy, gdy oglądam początkowe strony komiksu. Cyclops ma dosyć śmierci w X grupach i obmyśla zabójczy trening dla współtowarzyszy. Zmagania przyjaciół w sali ćwiczeń obserwują i analizują podwładni Apocalypse'a. Ingerencja w system statku zostaje zauważona, ale nie umiejscowiona. Hard-Drive w odpowiednim czasie wycofuje się by uniknąć wykrycia. Apocalypse przestrzega swoich ludzi przed niedocenianiem przeciwnika. Zdradza nam, że to nie X-Factor są celem, a zdradziecki „Statek”. 

http://img821.imageshack.us/img821/2240/7j99.jpg

Po zakończonych ćwiczeniach nadęty Summers beszta kolegów za indywidualne wybryki. Bobby wypomina mu, aby przestał traktować ich jak dzieci. Ćwiczenia to ćwiczenia, a w realnym starciu nie raz dowiedli swojej wartości. Scott stwierdza, że gdyby byli jeszcze lepsi może uniknęłoby się kilku śmierci.

Czas się wyluzować i choć organiczna stal, to nie prawdziwe skrzydła Warren odlatuje na jawie i w myślach. Żywe przeszczepy reagują na zagrożenia, których nie dostrzega zamyślony Angel, zatrzymując go o włos od przelatującego helikoptera. Na Brooklynnie dochodzi do spotkania i namiętnych pocałunków z policjantką Charotte.

http://img194.imageshack.us/img194/4932/ej61.jpg

Jean sprowadza Scotta na ziemię. Znajduje odpowiedzi na wszystkie pytania i wątpliwości ukochanego. Zagrożenia towarzyszyły im od zawsze i nie znikną, oni powinni walczyć o marzenie Xaviera.

Bobby randkuje ze skośnooką Opal, używając swojego czaru i lodowych mocy. Róża ze szkła, przejażdżka na tafli wśród budynków Nowego Jorku.

http://img31.imageshack.us/img31/1556/j7zj.jpg

Hank ogląda nagrania z wystąpieniami Trish Tilby wyrażając swój niepokój. Praca dziennikarza bywa równie niebezpieczna co ich zmagania z wrogami. Statek kierowany przez Hard-Drive, przenoszący na pokładzie grupę w składzie: Foxbat, Gauntlet, Tusk, Psynapse i Barrage, wbija się w bazę X-Factor. Beast i Cyclops odnajdują miejsce uszkodzenia i wpadają na atakującą grupę. W innym miejscu Psynapse wciąga Jean w obszar astralny. Pozbawiona dawnej potęgi dziewczyna ulega manipulacjom umysłu. Wyrwany psychiczny krzyk dociera do każdego członka X-Factor. Przybywa odsiecz. Archangel i Iceman pomagają powstrzymać zaplanowany atak. Psynapse znęca się nad swoją ofiarą, ale w niewiadomy nam sposób zostaje powstrzymany, a na jego twarz wypełza strach. Jedynie Gauntlet pozostaje na polu walki, ale nie na długo. Telekinetyczny atak Jean eliminuje ostatniego napastnika. Nie do końca jest to prawda, bo fizyczna konfrontacja miała tylko odwrócić uwagę od prawdziwych zamierzeń.

http://img689.imageshack.us/img689/7940/vult.jpg

Hard-Drive na rozkaz Apocalypse'a wpuszcza w rdzeń Statku infekcję. Żywy techno-organizm traci kontrolę nad własnymi mechanizmami i przeprowadza niekontrolowany atak na mieszkańców Nowego Jorku. 

http://img571.imageshack.us/img571/6027/i8nv.jpg

Archangel próbuje opanować sytuację na zewnątrz, pomagając okolicznym mieszkańcom. Reszta grupy walczy z objawami wirusa wewnątrz zabójczego pojazdu. W walkach na ulicach uczestniczą Avengers, Fantastic Four, She-Hulk i zapewne mnóstwo innych postaci, których pokazanie przekroczyłoby standardową objętość numeru.

http://img35.imageshack.us/img35/8335/cujq.jpg

Prawdziwe niebezpieczeństwo czyha na Nathana Christophera, syna Scotta. Statek znajduje sposób by poinformować bohaterów o zagrożeniu. Niezauważony dotąd Foxbat przebywa w pokoju chłopca. Wykorzystując szalejący w statku wirus pragnie zabrać malucha nie wzbudzając jednocześnie jego podejrzeń. Niespodziewanie w pomieszczeniu materializuje się nieznana kobieta, przedstawiająca się jako obrońca lorda Nathana. Co do licha? Kogo? Foxbat dostaje strzała w zęby i ląduje na ziemi. Wybawczyni zapowiada, że Apocalypse nigdy nie dostanie Nathana w swoje łapska, ani teraz, ani w przyszłości. Wszystko wskazuje, że postać przybyła z przyszłości by ocalić wybawcę prowadzącego jej lud. Niestety dochodzi do nieporozumienia spowodowanego pojawieniem się X-Factor. Archangel przyszpila kobietę ( która zdążyła powalić Icemana) do ściany. Zamieszanie wykorzystuje odzyskujący przytomność Foxbat i porywa dziecko, teleportując się do swojego pana. Zorientowawszy się, że popełniła tragiczną pomyłkę, kobieta rusza w pościg za uciekinierem. 

http://img822.imageshack.us/img822/3103/1m5f.jpg

Do walki z oszalałym Statkiem przyłącza się policja, z Charotte Jones, której udaje się dostać na pokład. Statek wie, że musi dokonać autodestrukcji i w tym celu startuje w kosmos. Beast próbuje ominąć system i ocalić pasażerów. Jones wpada w łapy ludzi Apocalypse'a, ale ratuje ją ukochany. Ekipa wykonawszy misję powraca do swojego przywódcy. Sekundy dzielą naszych bohaterów od śmierci. Hank ostatnim krzykiem każe statkowi coś uruchomić, ale chyba jest już za późno. Cybernetyczne oko przybyłej z przyszłości dziewczyny rejestruje wybuch. Przez chwilę zastanawia się czy jej ingerencja w przeszłości spowodowała śmierć rodziny wybrańca. Pozostaje jej zemsta i misja ratunkowa. Wykona ją bez względu na przeszkody.

http://img163.imageshack.us/img163/2306/g3wn.jpg

Czytając stare przygody, jesteśmy niestety pozbawieni elementów zaskoczenia i emocji towarzyszących bieżącemu śledzeniu przygód. Wiemy przecież, że wszyscy przeżyli eksplozję statku, niektórzy znają nawet konsekwencje porwania Nathana. Czy poza tym, historia daje radę? Dzisiaj powiem tak. To naprawdę ciekawe obserwować machinacje Apocalypse'a. Najpierw obawiamy się o drużynę, potem widzimy co uczyniono ze Statkiem, by na końcu rozdziawić paszczęki gdy porywają dzieciaka. Do tego dochodzi tajemnicza Askani z przyszłości, zdradzająca interesujące fakty z życia dziecka.

http://img35.imageshack.us/img35/5472/1sl8.jpg

Są także inne interesujące elementy, choć nie tak bardzo eksponowane. Chodzi o to, co wydarzyło się w strefie astralnej kiedy Psynapse zaatakował Jean. Co wywołało przerażenie u sadysty? Co lub kto? Bardzo ciekawie prezentują się relacje w samej drużynie i towarzyszące im napięcie. Jeszcze jedno. Uwielbiam na rysunkach lecącego Archangela. 

Opowieść jest nieźle skonstruowana i stawia wiele znaków zapytania. Do czego Apocalypse potrzebuje dzieciaka? 

Na końcu numeru znajdują się kartoteki członków X-Factor.

Ciekawa historia zasługuje na 4kę.

http://img571.imageshack.us/img571/2218/4z6g.jpg

Zakończenie historii z poprzedniego wspaniałego numeru. X-MEN 8/94 to komiks, w którym oświetleni wszelkiego rodzaju manifestacjami mocy, odkrywamy intrygę wpychającą Imperium Shi'ar w wojnę domową, a być może ostateczny upadek. Nie tylko kosmiczne byty są w niebezpieczeństwie. Na właścicieli żółto niebieskich strojów dybie ich mentor. Co kieruje sadystycznym Xavierem? Co stało się z Psylocke? Jaki los czeka Deathbird? Jak na to wszystko zareagują odważni mutanci? Zapraszam do niesamowitej rozgrywki na śmierć i życie.

X-Men 8/1994: "Podwójna śmierć" "Uwolnić Charliego"

[Obrazek: xmen18.jpg]

Scenariusz: Chris Claremont
Rysunki: Jim Lee
Tusz: Scott Williams
Kolor: Joe Rosas
Okładka: Jim Lee


Jubilee i Gambit ciągle w ukryciu obserwują okrutne poczynania Xaviera. Nie bardzo wiadomo jak i dlaczego, ale Gladiator stawiający jeszcze niedawno opór, teraz bez mrugnięcia okiem spełnia każde życzenie Warlorda. Być może jest to zasługą nieokiełznanych mocy telepatycznych. Po sympatycznym panu na wózku inwalidzkim nie pozostał nawet cień. Z chłodem góry lodowej nakazuje uległemu pretorianinowi Straży Imperialnej, by powyrywał Deathbird skrzydła. Okrucieństwo przyzywa bohaterskie poczucie obowiązku u Gambita. Cajun ładuje karty wprost w Gladiatora. Wyswobodzona Deathbird atakuje Charlesa, a Jubilation rozkłada pozostałych żołnierzy. Nawalanka na całego, w której dochodzi do totalnych roszad na szali zwycięstwa. Jedna z rozkruszonych ścian (Gladiator cisnął w nią ciałem Deathbird) odsłania uwięzioną Lilę Cheney. Urocza dziewczyna, na rozkaz bezskrzydłej siostry Lilandry teleportuje obie kobiety, pozostawiając parę X-MEN. Otoczeni bohaterowie z pomysłu Gambita łączą moce doprowadzając do ogromnej eksplozji, widzianej w całej okolicy. 

http://i44.tinypic.com/f05bb8.jpg

Skrzydlata partnerka Logana podrzuca go do pałacu Lilandry. Wolverine w wybuchu rozpoznaje ognisty popis młodszej koleżanki. Storm, Banshee i Forge czując wstrząsy ruszają do epicentrum znajdującego się w Strefie Bezpieczeństwa. Wszyscy spotykają się na miejscu gdzie dociera także Lilandra w asyście Psylocke. Informacje jakie uzyskują, dotyczą ucieczki Deathbird z pomocą Cheney. Kiedy zauważają brak pary przyjaciół z X-MEN, w odpowiedzi słyszą zapewnienia, że sprawa dotyczy tylko uciekinierów. Logan znajduje coś na ziemi i rzuca się w kierunku zaskoczonego Xaviera. Profesor z rozdartą klatką piersiową pada martwy. Wszyscy są sparaliżowani, zdruzgotani i szykują się do walki. Tylko Gladiator zachowuje się jakby powracał do zdrowych zmysłów. Uspokaja go Psylocke, która trafia Wolverine'a swoim psychicznym nożem. Zrozpaczona Lilandra wydaje rozkaz pochwycenia X-MEN. W wybuchu światła pojawiają się uzbrojone po zęby partnerki: Lila i Deathbird. Ostrzeliwując się, umożliwiają mutantom odwrót, po czym znikają dzięki teleporterce. Szambelan prosi Psylocke, aby wykasowała wydarzenia związane ze śmiercią Xaviera z głowy cesarzowej, niszczy ciało profesora i wysyła Starjammers w pościg za X-MEN. Tylko kobiety mają przeżyć starcie z kosmicznymi piratami.

http://media.tumblr.com/tumblr_lp0q61rEe91qeg0ij.jpg[Obrazek: tumblr_lp0q9udPqA1qeg0ij.jpg][Obrazek: tumblr_lp0qisHuBF1qeg0ij.jpg]

Uciekinierzy lądują na planecie Epsilon Seikosha IX. W mieście ich pobytu nie ma żywego ducha, a okolica jest zniszczona. Deathbird obciąża winą Warlorda, winą za śmierć kobiety i dzieci, śmierć całej planety. X-MEN nie chcą wierzyć w rolę Xaviera w tej masakrze. Jedyną osobą mającą wątpliwości jest Storm. Opowiada o kłamstwie padającym na temat Jubilee i Gambita, a wiąże je ze znaleziskiem Logana. Kiedy Psylocke powaliła Wolverine'a z ręki wypadł mu kolczyk dziewczynki, co przeczyło słowom Gladiatora i profesora. Mutanci wyruszają na spotkanie ze Starjammers.

[Obrazek: prof276.jpg]

Jubilee dołącza do uwięzionych na dziwnej pajęczynie przyjaciół. Okazuje się, że jednym z uwięzionych jest Xavier, a szambelan i jego towarzysze to zmiennokształtne Skrulle. Ponieważ działania Lilandry były kontrolowane pod postacią profesora przez jednego z nich, tworzą kolejną kopię. Jubilee chce uciekać, ale nawet Rosomak nie ma pomysłu. Myśli Xaviera zdradzają nam plan, który w niewiadomy sposób jest realizowany. 

http://www.writeups.org/img/inset/Deathbird_h982.jpg

Bitwa rozkręca się na dobre, ale zamierzenia Starjammers krzyżuje ukryty na pokładzie Gambit. Trudne warunki uniemożliwiają X-MEN normalną walkę. Storm używając swoich mocy w kosmicznej przestrzeni niechcący niszczy pojazd Forge'a. Na pokładzie statku, Skrull Hepzibah przybiera swoją normalną postać aby zmierzyć się z Remy'm ,co mu strasznie odpowiada, gdyż może się pozbyć wszelkich skrupułów. Forge i Banshee przegrywają swoje pojedynki. Storm dostaje strzałem z pistoletu fałszywego Corsair'a, ku uciesze pozostałych Skrulli przekonanych o jej śmierci. Zbroja uratowała życie liderki X-MEN, ale tylko na chwilę bo kolejny Skrull przybiera oryginalną formę.

[Obrazek: warskrulls2.jpg]

Lila i Deathbird trafiają do samego gniazda plugawych, zielonych kosmitów. Uzurpatorka ulega potędze nowo utworzonemu Loganowi, a Cheney po raz kolejny ucieka. Prawdziwy Xavier miesza Skrullom w głowach i nakłania ich do wewnętrznych sporów. Podstęp rozgryza jego fałszywy odpowiednik. W najlepszym momencie bez pardonu wpada przez ścianę statek Starjammer. Ze środka wylatuje nieprzytomny Skrull, za nim wychodzą X-MEN i Lila Cheney. X-MEN kontra zmiennokształtni. Walka rozpoczyna się na nowo.

http://goodcomics.comicbookresources.com/wp-content/uploads/2011/07/uxm277focused.jpg

Gambit wali w Gladiatora pełną talią. Psylocke powala Forge'a, którego wspomaga Storm. Skrull Logan sieka ją po plecach, lecz kiedy szykuje się do ostatniego ciosu, włócznia przebija go na wylot. To Gambit uporawszy się z poprzednim wrogiem powala następnego, powtarzając słowa skierowane niegdyś do oryginału „Bum, już nie żyjesz!”. To jednak nie koniec i gdyby nie Banshee to Gambit padłby trupem. Wszystkich powala najpotężniejszy ze Skrulli, ten pod postacią profesora. Ogłupiała Lilandra podnosi miecz w celu odcięcia ślicznej główki Orroro. Życie bogini ratuje Deathbird. Wywód dominującego przeciwnika przerywają słowa „przepraszam” padające zza pleców. Towarzyszy temu uwolnienie z mentalnego uścisku wszystkich X-MEN. To założyciel super grupy wyswobodził się z niewoli. Pięścią i umysłem nokautuje ciemiężyciela. Radość i uściski kończą nieudany podbój Skrulli.

http://www.lediableblanc.com/GWFights/2-uncanny277.jpg

Deathbird pozostawia władzę swojej siostrze Lilandrze traktując to jako pewnego rodzaju zemstę. Ma już dosyć utarczek towarzyszącym noszeniu cesarskiej korony. Dokucza jeszcze Lilandrze wspominając, że to do niej Charles zwrócił się w godzinie największej potrzeby. Całuje namiętnie Xaviera i odlatuje. Sielankę przerywa Banshee. Storm próbuje go powstrzymać, ale ten mówi, że czekali zbyt długo. Wspomina o Moirze MacTaggart, z którą dzieje się coś strasznie złego. Storm na szybko opowiada o zmianach, pomyłkach i utracie panowania nad tym co profesor im wyznaczył. Xavier czyta w myślach Orroro. Z przerażeniem odkrywa prawdę „Na wieczność... Shadow King!”. Dochodzi do pożegnań - Lilandra ma swoje Imperium, Charles szkołę. Starjammers mają zaleconą opiekę nad cesarzową. Profesor zwraca się do swoich nowych podopiecznych o pomoc w walce z ogromnym zagrożeniem. Mówi, że Shadow King to istota przez, którą stworzył szkołę, następnie X-MEN, bo jest uosobieniem wszystkiego z czym walczył całe życie. Wolverine wyraża opinię wszystkich, by nie opóźniać powrotu do domu. Miss Cheney teleportuje mutantów na Ziemię.

http://25.media.tumblr.com/tumblr_m32bj3xpPU1r3cwzho1_500.jpg

Epilog. W strugach deszczu współpracująca z mutantami Dr Stevie Hunter wraca do domu. Coś zwala ją z nóg. Z cienia wychodzi Colossus. W obdartym ubraniu wygląda niczym stalowy Frankenstein. Nie wypowiada ani słowa tylko zastyga w groźnej postawie. Mówi za to właściciel marionetki. Shadow King wyraża swoje pragnienie zniszczenia szkoły Charlesa Xaviera, jego uczniów i w ostateczności jego samego. Żąda od Hunter kluczy zapewniających bezpieczne wejście przez system bezpieczeństwa szkoły. Alternatywą dla Stevie jest śmierć z rąk Colossusa.

http://25.media.tumblr.com/tumblr_m326xh7EbW1qc8ii7o1_500.jpg

Jeśli myśleliście, że poprzedni numer przysparzał dużo akcji, to ten ma jej jeszcze więcej. Zdania mogą być podzielone, ale mnie ta kosmiczna rozróba kupiła. Intryga Skrulli posypała się jak domek z kart, a wszystko dzięki determinacji X-MEN i Deathbird. Chwile grozy związane ze śmiercią profesora, choć dziś przyjmowane trochę inaczej kiedyś mocno zaskakiwały. Chyba, że ktoś bezgranicznie ufa w instynkt Wolverine'a. Poziom rysunków podtrzymany, fabuła pędzi niczym pocisk, ale powiedzmy o minusach. Minusem jest wieczne skakanie Lili Cheney, które tym razem wyjątkowo działało mi na nerwy. Troszkę za szybko wyszła prawda o Xavierze i zaraz potem o Skrullach. Kiedy czytałem pierwszy raz ten komiks, to rasa zmiennokształtnych była pewnego rodzaju nowością. Dla dzisiejszych czytelników znających historię inwazji na Ziemię i sprawę z podmienionymi superbohaterami wydarzenia z tego numeru nie będą robiły wrażenia rozdziawiającego szczękę. Nie zmienia to faktu, że komiks jest fajny. Minusów ciąg dalszy – Lilandra. Rozumiem, że była otumaniona, marionetka itd. ale do cholery dumna cesarzowa wygląda przez większość komiksu jak opóźniona w rozwoju. Nawet na końcu, kiedy grupa teleportuje się do domu... twarz bez wyrazu. Być może jest to zasługą Skrulli, ale też Deathbird, bardzo jasnej gwiazdy opowieści. Drapieżna wojowniczka rozkręca całą imprezę. Z przyjemnością ogląda się jej drapanie przywodzące na myśl najlepsze czasy Logana. Mimo wszystko działanie grupy jest bardzo chaotyczne a zwycięstwa dziełem przypadku. Nie można powiedzieć, że grupa nie interesuje. To na serio ciekawe osobowości i nieźli wojownicy. Wystarczy wspomnieć Gambita. Gość raduje nasze oczy każdym swoim ruchem i czaruje osobowością, do tego nieźle radzi sobie w opałach. Super nabytek dla X-MEN, a wszystko za sprawą Orroro. Niestety Storm nie nadaje się już do roli lidera. Czyżby Xavier z doświadczeniem Warlorda poprowadził X-MEN do boju? Wszystko na to wskazuje, bo przyjdzie się zmierzyć mutantom z jego największym wrogiem. Epilog podkręca atmosferę. Powrót Colossusa, który wydaje się jeszcze potężniejszy niż kiedykolwiek, cóż z tego gdy kontroluje go zaciekły wróg profesora. Na domiar złego, w łapy złowrogiej istoty wpada Stevie Hunter. 

[Obrazek: Xdeathbirdlee.jpg]

Pewnie jesteście ciekawi jak będzie wyglądało starcie z potężnym arcy-wrogiem? Na to przyjdzie trochę poczekać. Wydawnictwo zaserwowało nam poznanie przygód drugiej grupy mutantów. Prześledzimy przygody Cyclopsa, Jean, Archangela, Icemana i Beasta, oryginalnych X-MEN w historii o ostatnich dniach X-Factor. Syn Scotta i Madelyne Pryor ma zostać porwany na zlecenie samego Apocalypse. 

Pełny akcji numer oceniam na 4,5.

http://img191.imageshack.us/img191/2064/45z6.jpg

Witamy serdecznie w Imperium Shi'ar! U nas nie ma nudy! Powinien głościć wielki bilbord zawieszony w kosmosie. Trudno się nie zgodzić, bo zawsze trafimy tam na jakąś zadymę. Brat kontra siostra, lub siostra kontra siostra, oczywiście wszystko na poziomie walki o władzę. Sytuacji nie poprawia różnorodność ras kosmicznej społeczności. Nas może nie witają plakaty, ale w tym X-tra wydaniu mamy 3 stronicową okładkę. Trzeba przyznać, że okładka jest świetna (stary dobry Jim Lee, nie da się ukryć, że doceniam talent tego pana), a przedstawia główne osoby dramatu z poprzedniego i obecnego numeru. Ten numer był nie lada gratką, jeśli chodzi o polskie standardy. Zawiera dodatkowe strony przedstawiające siedem składów X-MEN. Jak wiemy, szmery-bajery to nie wszystko. Nie martwcie się gdyż poziom podtrzymują genialne rysunki i bardzo dobra kontynuacja fabularna wątków rozpoczętych we wcześniejszym odcinku. Zapraszamy na szaloną jazdę po dzikim Savage Land i równie niebezpiecznym Imperium.

X-Men 7/1994: "Droga donikąd"

http://25.media.tumblr.com/tumblr_ma0sau5G3s1qfxwtoo2_1280.jpg

Scenariusz: Chris Claremont
Rysunki: Jim Lee
Tusz: Scott Williams
Kolor: Joe Rosas, Glynis Oliver
Okładka: Jim Lee

Już pierwsze kartki wybuchają nam w twarz szaloną akcją. Starjammers po dowództwem potężnego Warlorda atakują flagowiec imperialny Behemoth należący do obecnej cesarzowej Deathbird. Obrońcami jest wierna Straż Imperialna, która usiłuje odpierać abordaż wojowników Lilandry.

http://fc00.deviantart.net/fs71/f/2012/206/5/9/x_men_275_by_jim_lee_by_trivto-d58n2k7.jpg

Tymczasem, nasi milusińscy spętani przez ulubieńca Deathbird podejmują kolejną próbę uwolnienia. Wolverine z pomocą Jubilation wyrywa się na wolność w desperackim ataku na ptasią panią. Niestety jak zauważa cesarzowa jest tylko cieniem samego siebie, także wynik starcia jest z góry przesądzony. Logan oswabadza panienkę z domu Lee, tylko po to by zostać przyszpilonym do ziemi przez elegancką włócznię. Deathbird ma od tej pory poważniejsze kłopoty i natychmiast rusza by je rozwiązać. Wbrew obawom dziewczynki to duma Rosomaka ucierpiała najbardziej. Po oswobodzeniu udaje się w pościg za śmiertelnym wrogiem. Kiedy Jubilee pomaga Storm, z wielkim impetem wpadają Starjammers prowadzeni przez Lilandrę. Dla tych, którzy pierwszy raz przybyli do innej galaktyki, jest to prawdziwy szok. Nie ma jednak dłuższego czasu na przyjacielskie pogaduszki. Dochodzi do ogromnego starcia ze Strażą Imperialną, rozstrzygniętego na korzyść naszych bohaterów. Radości nie ma końca, a podsyca ją skąpany we krwi Wolverine rzucający ciało Deathbird na podłogę. X-MEN są zaskoczeni kiedy pod hełmem wojowniczego Warlorda odkrywają twarz swojego mentora Charlesa Xaviera. Dla nowych członków jest to pierwsze zetknięcie z legendarnym profesorem. Tylko Jubilee nie jest zachwycona „zarozumiałym typem” o czym głośno zaświadcza. W myślach jednak pragnie uciec z tego miejsca i od Gambita, który wyjątkowa działa jej na nerwy.

http://www.randytusha.com/auctions/dustin/02-06-13131.JPG

Nie tylko inna galaktyka jest w stanie zaserwować jazdę bez trzymanki. Oddziały S.H.I.E.L.D. z trójką bohaterów wyruszają do walki z Zaladane. Rogue narzeka na niewygodny pancerz, który zastępuje jej utracone moce. Rozmowy o taktyce przerywają utarczki słowne między Magneto, a rosyjskim pułkownikiem. Niespodziewanie Siemionow strzela w znienawidzonego Erica, któy wpada w jeden z helikopterów, zwalając go natychmiast w dół. Podopieczni Siemionowa wchodzą z nim w spór, przerwany pojawieniem się ludzi Zaladane.

http://static.comicvine.com/uploads/original/4/41801/1369770-x_men275_17b.jpg

Rogue budzi obśliniony jęzor dinozaura i uścisk zębisk. Teraz doceniła wkurzający pancerz. Cios powalający gadzinę zaświadcza o odzyskaniu części mocy. Uwięzionym ludziom w rozbitym helikopterze na pomoc przybywa Ka-Zar i Zabu. Niestety, pierwotni mieszkańcy krainy rozprawili się z załogą. Wśród ocalonych jest jeszcze Fury dopełniający skromną grupę uderzeniową. 

http://static.comicvine.com/uploads/original/4/41801/1369769-x_men275_18a.jpg

Zaladane w swojej fortecy wysłuchuje Siemionowa, proponującego dyplomatyczne formy perswazji. Mistrzyni Magnetyzmu jest jednak zainteresowana krwawą zabawą i ostatecznym zniszczeniem Magneto.
Od planu do realizacji najlepiej przejść w trybie natychmiastowym. Zaladane wysysa moc Magneto za pomocą specjalnego urządzenia. Dodatkowe modyfikacje Brainchilda umożliwiają przyglądanie się obrazom wprost z mózgu Lehnsherra. Koszmarowi płonącej córki, zabitej ukochanej, zbrodni zagrzebanej w najskrytszych zakamarkach serca towarzyszą ubezwłasnowolniona Shanna – żona Ka-zara, Nereel – przywódczyni połączonych szczepów i Siemionow. Zaladane przerywa tortury, gdyż nie jest w stanie opanować całego potencjału przeciwnika.

http://goodcomics.comicbookresources.com/wp-content/uploads/2012/11/polarispowers17.jpg

Tymczasem Rogue, Fury, Ka-Zar i Zabu podstępem wdzierają się do fortecy. Obserwują upokorzenie niedawnego towarzysza. Magneto zauważa grupę wsparcia i wyrywa się prześladowcą. Dochodzi do starcia nierównych sił. Sytuacja zmienia się gdy Rogue odzyskuje moce, ale w starciu z Zaladane nie daje rady. Magneto wykorzystuje zamieszanie i dostaje się do urządzenia. Widząc przywaloną gruzami przyjaciółkę uderza pełną mocą w uzurpatorkę. Do akcji wkracza Siemionow. Przystawia osłabionemu Ericowi pistolet do głowy. Magneto z perfidną bezwzględnością przebija pułkownika metalowym przewodem. Elektryczność robi swoje a rosyjski żołnierz dołącza do swojego syna. Ostatnimi słowami jakie usłyszał jest wyznanie Magneto, że wie, iż obaj są potępieni za swoje czyny. Dookoła zniszczenia, spętani wrogowie i poobijani zwycięzcy. Fury niszczy wieże energetyczne. Rogue uspokaja Magneto, ukazując obraz sytuacji. Zaladane pochwycona w pole energii czeka na wyrok. Ostre kawałki metalu, wycelowane w kobietę czekają na jedno skinienie niedoszłej ofiary. Magneto nie słucha nikogo. Nie przemawiają do niego argumenty o zakończeniu starcia, o szansie jaką sam kiedyś otrzymał. Fury grozi mu ostatecznym rozwiązaniem. Rogue podejmuje ostatnią próbę odnosząc się do wspólnych chwil z X-MEN i spuścizny Xaviera. „Nie jestem Charlesem Xavierem. Nigdy nie będę Xavierem. Byłem głupcem próbując. Jak i on wierząc, że mi się uda” odpowiada Magneto, zabijając Zaladane. Wysysa resztki mocy z martwego ciała, formuje swój strój i zapowiada koniec miękkiego Magneto. Ma dosyć zagrożeń ze strony Hellfire Club, Shadow Kinga a nawet ONZ, której wiernie służy pułkownik Fury. Odlatuje, ostrzegając osłupiałych towarzyszy prze rozpadnięciem się cytadeli. Rogue przejmuje moc Glisty/Worma i wyprowadza niewolników na zewnątrz. Tam oswabadza każdego z nich i płacze nad zatraceniem Magneto, do którego przecież coś czuła. Słyszymy te słowa w umyśle samego Mistrza Magnetyzmu dokonującego wyboru drogi przeznaczenia.

[Obrazek: Chris+99.gif]

W Imperium Shi'ar odbywa się wielka impreza na cześć nowej cesarzowej Lilandry. X-MEN reprezentuje Banshee, Forge i Storm. Wolverine oddaje się popijawie i bójkom, w objęciach egzotycznych mieszkanek kosmosu. Psylocke po zażyciu kąpieli medytuje, rozmyślając nad niepokojem jaki wzbudza w niej obecność profesora Xaviera. Wybuch obala ją na ziemię, a niewiadomy zamachowiec ciągnie nieprzytomną kobietę za włosy ku nieznanemu przeznaczeniu. Jubilee pałęta się po korytarzach i natrafia na scenę kiedy żołnierze przyprowadzają do tajemniczego dostojnika byłą władczynię Deathbird. Do obalonej siostry Lilandry dołączają Gladiator i Oracle. Ich atak zostaje powstrzymany przez tajemniczą osobę określaną mianem ekscelencji. Nagle za dziewczynką pojawia się Gambit, z którym razem obserwują dalszy rozwój wypadków. Eminencja rozmawia z jednym ze strażników, któremu opowiada o swoich planach ulegającym wiecznym zmianom choćby przez małą przydatność Deathbird. Nadzieje pokłada w Lilandrze i równie obiecujących Ziemianach, mogących posłużyć za stado rozrodcze. Oczy Gambita zwężają się, a Jubilee szeroko rozwierają, bowiem osobą wypowiadającą te słowa jest Charles Xavier. „Nie będziemy mieli kłopotów z X-MEN. Czyż to nie ja jestem ich wychowawcą?” Dalej jest jeszcze gorzej. „Dadzą z siebie wszystko i będą mi służyć... a gdy przestaną być potrzebni...zostaną zgładzeni!!!”.

Tak jak zapowiedziałem jest znacznie lepiej. Akcja, akcja, akcja! Jednak to nie wszystko. Bardzo mocnym i ważnym punktem jest określenie miejsca Magneto. Jego droga poprzez ból i cierpienie doprowadzające do punktu, w którym już kiedyś był. Odrzuca słabości kreowane przez Xaviera. Życie swoje i współbraci stawia ponad wszystko. Zamierza zaprowadzić światowy ład za pomocą silnej ręki. Ład, w którym jego bracia nie będą zabijani, gdzie każdy mutant będzie mógł się czuć bezpieczny.

Słaby Xavier? Ciekawe co by powiedział Eric na widok poczynań profesora w kosmosie. Okazuje się, że nowy skład nie radzi sobie najgorzej. Nawet Logan rehabilituje się w starciu z Deathbird. Cóż z tego skoro sam mentor zamieszany w intrygę dybie na ich życie. Pierwszą ofiarą prawdopodobnie jest Psylocke. Mistrzowskie zakończenie wprawia w osłupienie nie tylko Jubilee i Gambita. Czarne chmury zbierają się na Imperium Shi'ar. W samym centrum oczywiście X-MEN. Będzie się działo, bo co na ten przykład powiecie na następną okładkę, na której Wolverine zabija Xaviera?

Za dodatki byłaby 5tka, ale skupmy się na zawartości. Historia niezła zasługująca na mocną czwórkę. 4,5? Niech tam.... Ulegam smakowitym kąskom. 5tka.

http://img208.imageshack.us/img208/5154/5z6bg.jpg

Dwie opowieści w jednym tomie przeciętnego TM-Semica miały zadziwiającą regularność w podtrzymywaniu nierówności poziomu. Czasami wynikało to z doboru historii, innym razem z obowiązkowego wstawienia przydługiego wstępu do spraw ważnych. Drugi przypadek dotyczy szóstego numeru z 1994 roku. Ilość zagrożeń czyhających na mutantów, ale też ludzi, których mieli ochraniać w opisywanym okresie była zatrważająca. Część z nich była jeszcze przed nimi zasłonięta. Mamy do czynienia z dwiema opowieściami. Pierwsza jest wspomnianym długim wstępem, który dotyczy docierania się X formacji i uformowania konkretnego składu trafiającego na końcu w centrum kosmicznego zamieszania. Druga, to starcia Magneto (także wewnętrzne) w towarzystwie pozbawionej mocy Rogue (ale za to pięknej jak nigdy) i asyście S.H.I.E.L.D. z pułkownikiem Furym na czele i rosyjskimi żołnierzami w Savage Land. Po dzikiej krainie dinozaurów i mutantów stworzonych niegdyś przez mistrza magnetyzmu, prowadzi ich Ka-Zar ze swoim tygrysem szablo zębnym Zabu. Ka-Zar to taki Tarzan z długą blond czupryną. Głównym wrogiem zagrażającym ukrytej krainie, a także całemu światu jest mieniąca się nową mistrzynią magnetyzmu – Zaladane.

X-Men 6/1994: "Za dużo mutantów" "Rozdroża"

[Obrazek: xmen16.jpg]

Scenariusz: Chris Claremont
Rysunki: Whilce Portacio, Klaus Janson, John Byrne, Rick Leonardi, Marc Silvestri, Michael Golden, Larry Stroman, Jim Lee
Tusz: Scott Williams
Kolor: Joe Rosas
Okładka: Jim Lee


Prolog. W odmętach kosmicznej przestrzeni położonej na krańcach Imperium Shi'ar żołnierze tajemniczego „Pana” ścigają piękną mutantkę z New Mutants, teleportera Lilę Cheney. Pościg mało udolny, kończy się strzałem wyrywającym dziurę w kadłubie statku. Lilę wysysa na zewnątrz, co wyrywa ją z łap oprawców i umożliwia teleportację w bezpieczne miejsce. Koniec prologu.

W sali, ćwiczeń na walnym zebraniu przebywają X-MEN, X-Factor, The New Mutants. Spoglądają na mapę świata przedstawiającą zagrożenia i dyskutują nad polityką działania wszystkich mutantów. Niestety dochodzi do dużych rozbieżności w pomysłach na ich kolejne kroki. Można by mówić o konflikcie pokoleń, gdyby nie fakt, że w opozycji do liderów Cyclopsa i Storm stoi równie doświadczony w wojaczce Cable. Dyskusje budzą refleksję nad formą, którą określiło marzenie Xaviera. Cable proponuje dostosowanie do brutalnych czasów i brutalny atak z wrogami społeczności o zmienionym genie. Oskarża tez Storm o podejmowanie złych decyzji, odnosząc się bezpośrednio do wydarzeń po tzw „Upadku mutantów” i domniemanej śmierci X-MEN. Decyzje, które doprowadziły do uwięzienia w Genoshy i śmierci Warlocka i Cyphera, a także ubezwłasnowolnienia Wolfsbane. Cyclops proponuje by X-MEN dołączyli do X-Factor na pokładzie ich statku-bazy. Storm odmawia, wskazując na zamysł profesora polegający na wspólnej koegzystencji z ludźmi. Temat zahacza o teorie Magneto, walczącego niedawno z superbohaterami w czasie „Aktów Zemsty”. Co więc się stało ze spuścizną pozostawioną mu przez śmiertelnie chorego Charlesa. Przyjaciele stoją przed dylematem czy Cable ma być nowym mentorem kolejnego pokolenia?

http://www.lediableblanc.com/GWFights/1-uncanny273.jpg

W międzyczasie dochodzi do przepychanek między mieszkańcami kompleksu mieszczącego zlepek charakterów. X-ludzie pracują, dokonują wyborów, ćwiczą, a niektórzy nieświadomi niebezpieczeństwa odpierają ataki. Iceman przekomarza się z Boom-Boom, której wsparcia udzielają Cable i Psylocke. Banshee dostaje ataku szału po rozmowie z odmienioną w „drapieżną żyletę” Moirę MacTaggart. Archangel rozwala na łopatki Cannonballa. Forge w asyście Beasta pracują nad przywróceniem Wolfsbane do normalnego stanu. Gambit zaprasza Storm by opuścili kolegów i ruszyli ku nowej przygodzie. Kiedy Orroro odmawia, Gambit prosi ją o przysługę, aby zaczęła grać swoją rolę jak należy. Jean rozmawia z odmienioną w zabójczą Azjatkę – Psylocke. Pyta ją czy przyznała się bratu (Captain Britain) do swojego „zmartwychwstania”? Betsy ma obawy odnośnie swojej osoby, po machinacjach The Hand, nawet wbrew zapewnieniom Logana, któremu ponoć „też nikt już nie ufa”. Wolverine nieco wypadł z formy, nie tylko fizycznej, ale też psychicznej, o czym rozmyśla obserwująca pojedynek przyjaciela z Gambitem, Jubilee. W czasie starcia, niespodziewanie włącza się symulacja ataku Lady Deathstrike. Wolvie szybko rozprawia się z imitacją Yuriko i zastyga w rozmyślaniach nad przeszłością. Wykorzystuje to Remy (Gambit), powalając Rosomaka na ziemię „...Bum...już nie żyjesz!”. Jean pozbawiona mocy telepatycznych (pozostała jej telekineza) używa Cerebro by wyszukać nieodnalezionych jeszcze przyjaciół między innymi: Longshota, Dazzler i Rogue. W sferze astralnej atakuje ją dawny przeciwnik Xaviera, potężny Shadow King. Z odsieczą przybywa Psylocke, która uderza w Jean psycho-nożem uwalniając ją tym samym z potrzasku. Niestety kasuje jej tym samym wspomnienie z ataku. Dosyć to głupie wszystko bo jedyną decyzją, którą podejmuje grupa jest rezygnacja z obsługi urządzenia. Nie robią sobie nic z tego, że potężna istota pokonała wszelkie zabezpieczenia i wtargnęła do ich domu, do umysłu panny Grey. Na szczęście dosyć niemrawo (ale zawsze coś) dochodzi do podziału grup. Storm myśli o głosowaniu nad przystąpieniem do X-Factor, lub alternatywą Cable'a, czy też osobną formacją. Cyclops zdecydowanie oddziela się od towarzystwa i postanawia wrócić z Jean daleko od dawnej szkoły. W tym momencie wychodzą mutanci w niebiesko-żółtych kostiumach w składzie: Banshee, Forge, Wolverine, Jubilee, Psylocke i Gambit. Nagle pojawia się Lila Cheney opowiadająca z przejęciem o niebezpieczeństwie w jakim jest Xavier. Storm prosi o natychmiastową teleportację, co oczywiście następuje. Na miejscu pozostają zaskoczeni Scott i Jean, czekający na wyjaśnienia ze strony ochroniarza Guido.

[Obrazek: Shadowking-UXM273_zps372e8be2.jpg]http://img.photobucket.com/albums/v40/newmsgt/GOLD11.jpg[Obrazek: UXM273.2.jpg]http://static.comicvine.com/uploads/original/2/28071/1428524-crossroads_psyjean.jpg

Drugą historię otwierają niepokojące wieści ze świata. Trzęsienia ziemi w Argentynie przez wiele osób utożsamiane są z powstaniem tajemniczych wież na Antarktyce. To na nie rzekomo ma spadać odpowiedzialność za zniszczenie rosyjskiej stacji badawczej VOSTOK 3. Organizacje ekologiczne nawołują do bojkotu gospodarczego Antarktyki, a w szczególności Savage Land. Prezydent USA obiecuje wsparcie w ramach ONZ, a Rada Bezpieczeństwa wysyła pułkownika Fury i oddziały S.H.I.E.L.D. na rozpoznanie w okolice tajemniczych obiektów.

http://i111.photobucket.com/albums/n140/junkeeb/R1_UXM274_zps8da65bf3.jpg 

W Savage Land przebywają nasi starzy znajomi Magneto, pozbawiona mocy Rogue i mieszkaniec krainy Ka-Zar. Okazuje się, że tym razem plotki nie są bezpodstawne. Owe wieże, to pomysł złej Zaladane, która chcąc opanować moce magnetyzmu o niespotykanej dotąd skali, uderza w ekosystem całej planety. Dochodzi do starć wyżej wymienionej trójki i tygrysa Zabu przeciwko mutantom walczącym po stronie Zaladane. Mutanci ci, byli stworzeni przez Magneto kiedy oddawał się swoim niedobrym uczynkom. Podobnie jak jego obecna przeciwniczka, zamierzał sięgnąć po glorię za pomocą mocy z głębi Ziemi. Atakujący z zaskoczenia zdobywają z początku przewagę nad bohaterami. Rogue odruchowo rzuca się z buziakiem na znęcającego się nad Ka-Zarem Barbarusa. Niestety nie może odebrać mu mocy. Na ratunek przybywa Eric (Magneto) trzymający już w uścisku pozostałych wrogów. Pragnie zabić siłacza, ale dziewczyna powstrzymuje go przed tym, przypominając, że stoi teraz po stronie tych dobrych. Pokonani lądują głęboko pod powierzchnią ziemi, w opuszczonych grotach. 

http://img9.imageshack.us/img9/5189/reflect1.jpg

Magneto w swojej cytadeli myśli o grzechach przeszłości, które powracają do niego, by wybuchnąć prosto w twarz. Tymczasem Ka-Zar z Rogue i resztą sprzymierzeńców przygotowują cytadelę do odparcia ataku. Erica nękają wspomnienia nawet we śnie, śmierć bliskich odbiera chęci do życia. Kiedy Rogue budzi go, informując o ataku, Magneto chwyta ją w miażdżącym ręce uścisku. Jest to efekt targających umysłem koszmarów. Atak jest skuteczny, a siły Zaladane rosną dzięki mutantowi nazywanemu Glista, który przejmuje kontrolę nad pokonanymi. Sama kobieta pojawia się na arenie walk i ciska spowitego w płomienie Erica. „Magneto nie żyje! Nastała era Zaladane!”. 

http://i.imgur.com/GvTYp.jpg

Pozostała dwójka już ma dołączyć do grona umarlaków, gdy z odsieczą przybywa kawaleria w postaci Nicka Fury'ego i S.H.I.E.L.D. oraz pułkownika Semyanowa z rosyjskimi żołnierzami. Ci drudzy chcą walczyć z siłami uzurpatorki, czemu sprzeciwia się jednooki Nick zalecający powrót do domu i zawiadomienie Avengers. Na scenę wraca obdarty Magneto. Mówi, że na odwrót jest już za późno, bo siła Zaladane zmiecie niedługo Savage Land. Następny w kolejności jest cały glob. Rogue postanawia pomóc przekonać sceptyków, co jest trudne ponieważ okazuje się, że syn pułkownika Semyanowa zginął na łodzi podwodnej zatopionej przez mistrza Magnetyzmu. ”Leningrad” wystrzelił w niego pociski nuklearne na co odpowiedzią była brutalna śmierć. Przeszłość wkrada się po raz kolejny, jako naturalna konsekwencja złych wyborów. Magneto wysyłając żołnierzy na misję, zastanawia się czy wszyscy zrozumieją jego postępowanie i czy nie popełnia właśnie kolejnego błędu. Wskazuje to, na zatajenie czegoś przed przyjaciółmi. Jedynie Ka-Zar ma złe przeczucia „Sam nie wiem. Magneto był jakiś dziwny...”.

http://media.tumblr.com/945bef9b7b92b766483d5d7e2fb6e6fa/tumblr_inline_mh2nekwk2X1r24r6r.jpg

Wracamy do teleportowanych przez Lilę Cheney X-MEN. Grupa trafia w zupełnie inne miejsce niż było to w założeniu. Obślizgłe, organiczne macki chwytają zagubionych mutantów. Ostatni ostaje się Logan, jednak nie na długo. Pazury obcinają lepkie łapki, ale niczym łeb Hydry odrastają w błyskawicznym tempie. Na scenę przybywa winowajca zamieszania – Deathbird. Zwraca się do uwięzionych z niespotykaną prośbą. „Chcę, abyście zabili profesora Charlesa Xaviera!!!”.

[Obrazek: UXM274.2.jpg]

Jak wspomniałem na początku, numer jest bardzo nierówny. Rodzenie się w bólu nowego składu X-MEN i cały bełkot temu towarzyszący nudzi. Musimy przez to przebrnąć bo wsadzone są w te rozważania istotne elementy, które wpłyną na drużynę w przyszłości. Chodzi tu głównie o Moirę, Psylocke, rodzinkę Summers i uwierzcie mi, że ten Shadow King też nie pojawił się przez przypadek. Gorszą połowę rysuje kilku rysowników, także bywa czasami niezbyt ciekawie np. Forge na jednej ze stron wygląda tragicznie. Wielbiciele dziewcząt będą zawiedzeni image Storm. Jej nowa fryzura jest tragiczna i nie pasuje do wizerunku znanej nam bogini.

Logan rozkojarzony, Storm nie potrafiąca podjąć decyzji jako lider, Forge i Beast zniechęceni próbami z Wolfsbane, Psylocke z wątpliwościami dotyczącymi jej osoby, Gambit, który w sumie ma wywalone na drużynę, Banshee oddalony myślami w kierunku Moiry i mała Jubilee psująca do reszty jak pięść do oka. Taki mamy nowy skład X-MEN umieszczony w kosmicznej intrydze, w łapach wroga karzącego im zabić ukochanego profesorka. Zaintrygowani?

Lepsza połowa, zachwyca swoją plastyką, za zasługą Jima Lee. Oczywiście nie przesadzajmy - zachwyca nas Rogue. Magneto jest męski i daleki od dziadka Gandalfa. Panie zachwyciłby dziki Ka-Zar. Fabuła dosyć ciekawa i okraszona sporą dawką akcji. Interesująca rola pozbawionej mocy i klejącej się do dziadka dziewczyny. Plusem jest jej rozbudowana rola i odsłonięcie charakteru. W tym komiksie widać pewnego rodzaju różnicę w stosunku do starszych wydań. 

Pierwsze spotkanie z Zaladane wypada pomyślnie, szczególnie w zestawieniu z Ericiem. Kobieta to lustrzane odbicie Magneto z przeszłości, o czym sam zainteresowany zaświadcza. Ten numer to poza nawalanką wyprawa w głąb duszy Mistrza Magnetyzmu. Stykamy się z jego cierpieniem, stratą, błędami i morderstwami. Wrogowie wykorzystują jego własne pomysły przeciwko niemu i całemu światu. Jakby tego było mało, pojawia się ojciec jednej z wielu ofiar. Oczywiście rosyjski pułkownik, nie kryje swojej nienawiści. Zakończenie wciąga. Ostatnie przemyślenia Magneto i przeczucie Ka-Zara sprawiają, że jesteśmy ciekawi jak zakończy się ta historia.

Jaką tu podjąć decyzję? Między 4- a 3+. Jednak 3,5. Za mało na 4kę, pierwsza historia za bardzo jest rozwleczona. Poza tym towarzyszy nam nieodparte wrażenie pocięcia komiksu i sklejania numeru z kilku wydań. Po sprawdzeniu wychodzi, że nic takiego nie miało miejsca, czyli nawala scenariusz. Będzie lepiej – obiecuję!

P.S. Obniżam ocenę za parę pod prysznicem na stronie 19 Wink

http://img607.imageshack.us/img607/6822/35x6.jpg

Przedstawię za chwilę historię "X-Tinction Agenda", która to przeniesie nas do miejsca, gdzie mutant jest śmieciem, do Genoshy. Gdyby spełnił się sen wrogów mutantów, tak mógłby wyglądać cały świat. Jeśli tylko zapoznaliście się z "Historiami nieopowiedzianymi" zapraszam do dalszej lektury. Przypominam, że są to tylko trzy części z dziewięciu należących do crossover skupiającego X-Men, X- Factor i New Mutants. 

X-MEN 4/1994 "Plan X-terminacji cz.1: Pierwsze starcie" "Plan X-terminacji cz.2: Punkt krytyczny"

[Obrazek: 155x220.jpg]

Scenariusz: Chris Claremont
Rysunki: Jim Lee
Tusz: Art Thibert, Scott Williams
Kolor: Glynis Oliver
Okładka: Jim Lee

Wiadomości z całego świata donoszą o zaostrzonych stosunkach między Stanami Zjednoczonymi a Republiką Genoshy. Kewstia sporną jest złe traktowanie tzw "mutantów terrorystów". Rząd republikański zapowiada odpowiedź na działania zagrażające bezpieczeństwu obywateli. 

W Szkole dla Młodych Talentów na sali ćwiczeń swoje siły sprawdzają odmłodzona Storm i zmartwychwstała Jean Grey. Próbę obserwują Banshee, Forge i Ms Hunter, która jest doradcą mutantów. Ma ona na celu sprawdzenie możliwości małoletniej Ororo. Na salę próbuje się dostać Rictor z New Mutants, którego prośba zostaje oddalona. Storm w pewnym momencie, po wykorzystaniu zbyt wielkiej mocy, traci kontrolę nad swoim ciałem. Sytuację opanowuje Jean. Dochodzi do sprzeczki młodej bogini z Ms Hunter, która przywołuje przykład przetrenowanych dzieciaków z kortów tenisowych. Różnica polega na tym, że tamci ryzykują kariery, a Storm swoje życie. Na salę ćwiczeń, wywalając drzwi "z kopa" wkracza Cable z New Mutants, domagając się swojej kolejki. Trudno pogodzić trzy grupy w jednym miejscu. Kiedy X-Men "zginęli" rządzili się młodzi mutanci, teraz muszą znosić obecność dorosłych. Z drugiej strony starsi koledzy niezbyt akceptują Cable'a na stanowisku szefa młodych podopiecznych.



Ororo i Jean wybierają się do knajpki zwanej "Budą Harry'ego" na wspominanie dawnych czasów. Ich rozmowy a następnie spacer obserwują uzbrojeni ludzie. Kiedy dziewczęta docierają w pobliże posiadłości, Jean żegna się z przyjaciółką i odlatuje do kolegów z X-Factor. Wtedy z krzaków wyskakuje wilkołak. To Rahne Sinclaire zwana Wolfsbane. Z łzami w oczach wykrzykuje swoje pretensje, żale o to, że X-Men zawsze powracają, nawet z grobu. Nie może poradzić sobie ze śmiercią kolegi Douga Ramseya (Cypher), który uratował jej życie, zasłaniając ją własnym ciałem przed strzałem Anti-Matora. W tym momencie napastnicy atakują młodych mutantów. Ms Hunter z nieprzytomną Storm uciekają do kryjówki. Reszta w składzie Rictor, Warlock, Boom Boom i Wolfsbane podejmują walkę. Ms Hunter skręca nogę, a pozorne zwycięstwo okazuje się początkiem upadku, kiedy w miejsce potyczki przybywają nowe oddziały egzekutorów z Genoshy. Storm wpycha przyjaciółkę do kryjówki i natychmiast niszczy właz, uniemożliwiając przeciwnikom wkroczenie do środka, ale też blokując swoim przyjaciołom możliwość przyjścia z odsieczą. W czasie walki okazuje się, że jednym z egzekutorów jest Alex Summers, brat Cyclopsa, czyli Havok. Kiedy pomoc dociera na powierzchnię, zastaje tylo ślady po walce. Ich przyjaciół pokonano i teleportowano do Genoshy.



W części drugiej ponownie zaczynamy od wiadomości. Międzynarodowy kryzys pogłębia się, ze względu na informacje o przetrzymywaniu, jakby nie było dzieci. Sytuację podkręca fakt, że zgodnie z prawem republiki, grozi im kara śmierci. Jedno z nich już nie żyje.

http://i115.photobucket.com/albums/n282/MalevolentNate/JIMLEE.gif

Pozbawieni mocy Rictor i Boom Boom uciekają ciemnymi uliczkami przed ścigającymi ich egzekutorami. Kiedy ponowne pochwycenie staje się prawie faktem na pomoc przybywa kawaleria w postaci Jubilee, Psylocke i Logana. Starcie jest błyskawiczne i jak zwykle najbardziej obrywa idący na pierwszy ogień Wolverine. Psylocke odczytuje myśli uciekinierów, w których widzi atak na szkołę i pojmanie, uwięzienie na Genoshy i pozbawienie mocy, tortury z rąk Camerona Hodge'a, oraz ucieczkę dzięki Warlockowi, okupioną jego śmiercią. Storm i Wolfsbane zostały rozdzielone, ale dobrą wiadomością jest obecność na wyspie X-Men i X-Factor. Jubilee ma misję wyprowadzenia młodych towarzyszy w bezpieczne miejsce. Psylocke i Wolverine postanawiają pomóc reszcie pojmanych mutantów, przebywających prawdopodobnie w cytadeli.

https://dcomixologyssl.sslcs.cdngc.net/i/1103/35957/c3b29c7ff063090bf4a4c0cc60c251a5.jpg?h=ae851a75120de909bdf979dcc8757df0

Dziennikarka Manoli Wetherell przeprowadza telewizyjny wywiad między przedstawicielem Genoshy a reprezentantką mutantów. Po jednej stronie Dr David Moreau, po przeciwnej Dr Moira MacTaggert. Ten pierwszy jest wyważony i opanowany, operuje konkretami opartymi na prawie obowiązującym w Genoshy. Moira prezentuje agresywny styl, nawet jej ubiór jest dalece odmienny od dotychczasowego prowadzenia. Ciemne lateksowe wdzianko, drapieżna fryzura, wszystko, jakby szykowała się na wojnę. Nie uchodzi to uwadze głównego egzekutora i Dr Moreau. Wygląd dalece odbiegający od znanego profilu. Wracając do domu, doktor wspomina syna i jego bunt przeciwko stanowi rzeczy w republice. Moreau jest odpowiedzialny za robienie z mutantów tzw "Mutów". Mut to wyprany ze wspomnień i kontrolowany mutant na usługach rządu, zajmujący się wyłapywaniem podobnych sobie anomalii. Jego działalność sprawiła, że został porównany do nazistowskich oprawców. W domu napada na niego Storm, udało się jej wydostać z niewoli. Doktor zwala całą winę na opętanego nienawiścią Camerona Hodge'a, który jak na zawołanie pojawia się by unieszkodliwić Ororo. Bezceremonialnie przybija ją kolcami do ściany. W obecności pani prezydent zostaje podjęta decyzja o zrobieniu z mutantki Muta.

http://goodcomics.comicbookresources.com/wp-content/uploads/2011/06/focusedtotalityuxm268.jpg

W tym czasie Psylocke i Wolverine w przebraniu egzekutorów lecą do cytadeli. Nagle niczym po psychicznym ataku Psylocke spada w dół. To cierpienie przekształcanej Storm dotarło do telepatki. Oboje wykorzystują sytuację i udając rannych dostają się do środka. Dekonspiruje ich przypadek, którym jest pojawienie się Havoka. 

[Obrazek: havok17.jpg]

Nie rozpoznaje on w nich żadnego z egzekutorów, a tym bardziej dawnych przyjaciół i atakuje uderzeniem plazmy. Logan po ciałach egzekutorów dostaje się do dawnego X-Mena, jednak ich walka zakończona zostaje przez Psylocke.



Niestety Wolvie wpada w łapy Camerona, podobnie jak jego przyjaciółka. Translokacja została zakończona. Lider X-Men, Storm przestała istnieć. Teraz jest ogolony na kolano Mut nr 20. Hodge jest zachwycony, tym bardziej, że w jego łapska wpadły kolejne zabawki.

[Obrazek: hodgecameron2.jpg]

Troszkę mamy chaosu i niedomówień, ale do przełknięcia. Miałem okazję zapoznać się z całością tej historii i zgadzam się, że czasem widać braki. Jednak odbiór jest pozytywny. Mutanci wpadli w poważne tarapaty i wydaje się, że może być tylko gorzej. Doskonale pokazane jest do czego może doprowadzić lęk i nienawiść do czegoś/kogoś odmiennego. Sporo akcji okraszonej doskonałym rysunkiem, toż to sam Jim Lee. Świetna kreacja Hodge'a, który jeszcze nie pokazał wszystkich oblicz perwersyjnej przyjemności czerpanej z bólu. Odmieniona Psylocke jest genialna, piękna i niebezpieczna. Ciekawi wątek Havoka występującego przeciwko dawnym sprzymierzeńcom. Teraz dołączyła do niego Storm jako Mut nr 20, a ten sam los przeznaczony jest Wolfsbane. Widoczne są także nieporozumienia na linii Hodge i Moreau. Widać też, narastające napięcie wśród grup mutantów. Niepokojąco wygląda postać Moiry, z którą też dzieją się dziwne rzeczy. Postawiono wiele pytań, a na odpowiedź tylko pół komiksu...

Komiks na dobrym poziomie, więc w nagrodę 4.

http://img571.imageshack.us/img571/2218/4z6g.jpg 

Kolejny numer zawiera dwie historie totalnie odległe w czasie od siebie. Tym razem nie chodzi o kilka lat. Pierwsza to kontynuacja i zakończenie ciekawego "X-Tinction Agenda". Druga historia to ciekawostka z uniwersum 2099. Marvel wpadł na pomysł aby pokazać świat superbohaterów w odległej przyszłości. Poza nowym wcieleniem X-Men powstały przygody m.in. Spider Mana, Punishera, Ghost Ridera i innych. Dosyć świeża sprawa bo w maju 1994 roku dostajemy numer z października 1993. Świeża oczywiście w momencie zakupu. 

X-MEN 5/1994 "Plan X-terminacji cz.3: Ciężkie zbrodnie" "Zgromadzenie"


Scenariusz: Chris Claremont, John Francis Moore
Rysunki: Jim Lee, Ron Lim
Tusz: Scott Williams, Adam Kubert
Kolor: Joe Rosas, Glynis Oliver
Okładka: Jim Lee

Wieści o starciach w Genoshy docierają do Stanów. Reed Richards staje w obronie kolegów po fachu. Jennifer Walters (SheHulk) ubiega się o możliwość uczestniczenia w procesie w roli adwokata mutantów. Niestety napotyka odmowną odpowiedź, a argumentem jest brak uprawień do prowadzenia praktyki w republice. 

https://dcomixologyssl.sslcs.cdngc.net/i/1103/35958/63e9e360147f0142302158148ae72e59.jpg?h=f95e7337c632b0566e80fc436555fd19

W Genoshy w parodii sądu stają jako oskarżeni: wszyscy członkowie X-Factor, Sunspot, Cannoball, Cable, Banshee, Gambit, Psylocke, Wolverine i zaocznie Forge. Każdego z nich pozbawiono mocy. Do sali wkracza sędzia w towarzystwie Muta nr 20(Storm). Jean w rozmowie ze Scottem wyjawia, że ten sam los spotkał Rahne. Spętany kajdanami Wolverine rzuca się w kierunku sędziego. Mimo tego radzi sobie z egzekutorami, ale niestety powstrzymuje go dawny lider X-Men. Sędzia wzywa głównego egzekutora (powinienem wspomnieć, że to kobieta) aby dokończyła robotę. Mutanci dostają możliwość wyboru. Albo poddadzą się wyrokowi sądu, który może być tylko karą śmierci, albo poddadzą się genolokacji, zamianie w Muty służące Republice Genoshy. Jean w imieniu wszystkich odmawia zniewolenia, w skutek czego zostają przekazani w ręce Camerona Hodge'a.

https://dcomixologyssl.sslcs.cdngc.net/i/1103/35958/1159827a80778233fae06ed143e7fe7c.jpg?h=1328c3414e6ad246a5ada4ab88c024a1

Hodge torturuje Forge'a wyrywając mu bioniczne kończyny. Cable i Gambit próbują uciekać z marnym skutkiem. Cameron chce ukarać mutantów. Gambita pozostawia z wbitym kolcem w nogę, natomiast Cable ma stracić oko i ramię (są bioniczne jak u Forge'a). Na ten widok Psylocke krzyczy z przerażeniem i zgadza się na przeprowadzenie genolokacji, puszczając oko do Cyclopsa. Oprawca podejrzewa podstęp, ale dziewczyna wyszła z jego kurateli. Następni w kolejce do skatowania są Archangel i Logan pozbawiony czynnika gojącego. Przerażające skrzydła pozostają poza kontrolą Warrena. Jedynym wyjściem Wolviego jest użycie pazurów (widać nikt nie wpadł na to, że kiedyś ktoś wymyśli je jako część mutacyjnej mocy) do oskubania aniołka. Cameron zostawia ich by się pozabijali a sam planuje zemścić się na kimś innym.

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7JD7JY4X4n0Z8khuLoddUpyJsp79debZyyz5yy9o6JzT7J02Gn2POqqdb8dAYwrYkXMpzxJCmPyuu1siaccvXdOksvogXmKLgi8pYexuDJnXQAXeOHWKXOgfUK3TwnuLJiInD8jLYaObo/s1600/comic+005.jpg

Psylocke ucieka egzekutorom, jak podejrzewał Cameron. On wysyła fałszywą wiadomość do geno inżyniera. W jego notatkach odnajduje spisek na własną obrzydliwą osobę. W towarzystwie Muta/Wolfsbane czeka na swojego wroga, który po przybyciu zostaje zabity.

http://www.romitaman.com/Images/Category_2/subcat_770/x272p23.jpg

Tymczasem Cyclops informuje Gambita, że może przystąpić do działania. Scott dojrzał celowe wystawienie się na atak Camerona, aby uzyskać kolec potrzebny do uwolnienia. Gambit jako złodziej doskonały szybko radzi sobie z kajdanami założonymi na ręce. Uwolnieni bohaterowie ruszają na pomoc walczącym ze sobą drapieżcą. Havok odnajduje ciało geno inżyniera. Na to wpada Rahne krzycząca "morderstwo" i winę zrzuca na Alexa. Hodge nie zamierza dłużej ukrywać morderczych zapędów. Atakuje grupę egzekutorów, z których uciec udaje się tylko tej najważniejszej w towarzystwie dwudziestego Muta. Ostatecznie ścigający wpada na ich trop, ale wtedy z odsieczą nadciąga Psylocke. Ratuje Storm i głównego egzekutora, w zamian za obietnicę zwrócenia mocy wszystkim uwięzionym mutantom.

[Obrazek: storm39.jpg]

Logan jest na granicy życia i smierci. Jean w desperackim ruchu rzuca się między rannego, a oszalałego Warrena. Wzywa Archangela by wejrzał w swoje człowieczeństwo. Drzwi otwierają się a w nich staje pani egzekutor z ciemnoskórą towarzyszką, którą szczuje na Scotta. Storm kieruje moc na Cyclopsa, który tańczy w agonalnych drgawkach. Marvel Girl błaga kogokolwiek o pomoc. Oślepiające światło przysłania liderów X-drużyn, lecz kiedy gaśnie, Storm powraca do normalności. Nie tylko zrzuca umysłową przemianę w Muta, ale też staje się dorosłą kobietą (choć łysą). W tym momencie Psylocke ostrzeliwując się wpada do sali. Hodge pochłonięty pragnieniem mordu postanawia zakończyć żywot uciekinierów. Ma pecha, bo Cyclops odzyskał moce.

http://i29.photobucket.com/albums/c251/ShadowBoxing01/UncannyX-Men272-23.jpg

Wskakujemy w maszynę czasu i lądujemy w 2099 roku.

http://www.saltmanz.com/pictures/albums/Cover%20Scans/Comic%20Covers/X-Men%202099%201.jpg

Dokładnie na pustyni Nevada znajduje się porzucone w momencie budowy, miasto Nuevo Sol. Rudowłosy mężczyzna przemierzający pustkowia dociera do bramy, którą otwiera kartą. W przejściu stoi potężna postać przypominająca robota. Przybysz wręcza kartę ze znajomym znakiem X opowiadając, że dostał ją jako przepustkę od Indianki zwanej Shakti. Korytarze doprowadzają go do ogromnej sali, gdzie trwa głośna impreza. Tłum jest ogromny, a naszego gościa zaczepia wytatuowana dziewczyna, przedstawiająca się jako Serpentina. Bezpośrednia wyjawia znajomość nazwiska nowego znajomego (Fitzgerald). Zadaje mu pytanie czy jest mutantem. Fitzgerald zaskoczony zaprzecza (coś ukrywa na bank) i zaczyna się bać kiedy Serpentina oplata go swoimi ramionami niczym boa dusiciel. Okazuje się, że ludzie w Nuevo Sol to zbieranina mutantów, nomadów i degeneratów. Mutantka tłumaczy, że może nie wszyscy są przystosowani, ale za to traktowani jak ludzie. Koncert daje synto-perkusista. Mutant, który zmienia swoje ciało w metal, którego się dotknie. W ten sposób powstają różnego rodzaju dźwięki. W sali obok Shakti rozmawia z ochroniarzem Junkpile, który wpuszcza zaproszonych do miasta. Jest on także strażnikiem tajemniczego mężczyzny o imieniu Xi'an. Dochodzi do nieporozumienia między telepatką a ochroniarzem.

[Obrazek: srpntina2.jpg]

W Las Vegas rządzi syndykat Synge'a. Jego właściciel Noah Synge zażywa konnej przejażdżki. Mimo licznej ochrony napotyka na swej drodze Xi'ana, który zarzuca mu porwania i handel ludźmi. Xi'an grozi staremu bogaczowi, że jeśli nie zaprzestanie okrutnej działalności to spotka go kara. Jako demonstrację siły zrywa swą rękawicę, ukazując dziwnie wyglądającą dłoń, która po dotknięciu muru powoduje jego rozsypanie. Odchodzi ponawiając groźbę.

[Obrazek: 86495-88721-metalhead.jpg]

W Synge Casino ekscytująca noc. Na scenie mutant terrorysta (skąd to znamy) zwany Bloodhawk. Telewizyjne show połączone z czymś na kształt samozwańczego sądu. Spętany mutant został uznany za winnego popełnienia przestępstw przeciw syndykatowi, a ponadto drogą losowania zdobył trzy czaszki. Oznacza to, że następne losowanie ustali rodzaj egzekucji. Mutant mimo wiążących go blokad atakuje prowadzącego "zabawę". Po chwili poraża go prąd i zostaje wyprowadzony na zaplecze. Dzieci pana Synge (Lytton i Desdemona) są równie bestialskie co tatuś. Jedno kopie skazańca, a drugie całuje dla zabawy, kpiąc z przeznaczonego mu losu. Siostra grozi bratu, że zdradzi ojcu informację o konszachtach ze znienawidzoną firmą Alchemax. Kiedy Bloodhawk trafia do celi nadchodzi pomoc w postaci pary mutantów Krystalin i Meanstreaka. Po uwolnieniu brata w mutacji proponują mu przystanie do Xi'ana. Bloodhawk odmawia, przemienia się w skrzydlatą bestię i odlatuje.

Rodzeństwo Synge odnajduje ciało ojca, które jest zdeformowane niczym po dotknięciu Xi'ana. Córeczka stwierdza, że papcio się doigrał a Lytton przechodzi do działania mającego na celu dobranie się do skóry mutantowi, który to uczynił.



Do Nuevo Sol powraca Xi'an by przemówić do zebranych. Nie jest świadomy obecności podejrzanego osobnika unieruchamiającego jedną z kamer. Shakti pyta Junkpile'a czy wszystko ok, ten stwierdza, że tak. Xi'an opowiada o spuściźnie pozostawionej przez Xaviera, Magnusa, Del Ruiza i Zhao. Zachęca wszystkich odszczepieńców do życia i walki o lepsze jutro. Tajemniczy osobnik montuje karabin snajperski i szykuje się do strzału. Timothy Fitzgerald zauważa błysk lufy i odruchowo zamienia się w człowieka z energii. W tej krótkiej chwili dowiadujemy się okruchów z jego przeszłości. Zauważył iż wpływa na systemy elektryczne. Przestawały działać w jego obecności, ładując ciało jak akumulator. Pewnego razu energia została uwolniona niszcząc przy tym prawie cały dom. Timothy od tej pory błąkał się po ulicy, gdyż nie chciał zostać królikiem doświadczalnym. Tym razem ukierunkowuje swoje pokłady energii celując w skrytobójcę. Mimo tego promień trafia Xi,ana w pierś. Chaos narasta gdy przez świetlik w dachu wpada brygada specjalna ochrony Synge'a. Perkusista Eddie zamienia się w adamentowego kolosa i zasłania swoim ciałem rannego mentora. Wspomagają go Krystalin i Meanstreak słuchający rozkazów Shakti. Na scenę dociera też Serpentina prowadząca Tima. Cerebra (tak, tak) uruchamia hydraulikę i sprowadza grupkę mutantów do podziemnego pomieszczenia. Wszyscy dziękują Fitzgeraldowi za ratunek udzielony Xi'anowi, który mimo wszystko nadal jest w stanie ciężkim. Tim pyta się rannego, o co w tym wszystkim chodzi. Xi'an odpowiada: "Timothy... wiedziałem... że przyłączysz się.. do moich X-MEN".

Dwa całkiem odmienne numery. Pierwszy troszkę zawiódł zbyt szybkim rozwiązaniem sprawy. Nagły atak Camerona Hodge'a na egzekutorów, a także pomoc ich dowódcy terrorystom z X-formacji jest średnio logiczny. Na koniec jeden strzał Cyclopsa i koniec odcinka. Taka pustka trochę... Imponuje za to walka Archangela z Loganem. Ciekawe zestawienie dwóch żywiołów, z czego jeden pozbawiony możliwości powrotu do zdrowia. Sam pomysł ciekawy, brakuje rozwinięcia historii. X-Men 2099 nie poraża fabułą i kreską. Taka ciekawostka troszkę, ale nie jestem pewien czy z tysiąca tytułów Marvela zdecydowałbym się akurat na ten. Kiedyś może nadrobię futurystyczny kurs mutacyjnych przygód...

[Obrazek: xmen2099.jpg]

Oceniam na 4 ze względu na opowieść o Genoshy i możliwość poznania pierwszego numeru czegoś nowego.

http://img571.imageshack.us/img571/2218/4z6g.jpg


X-MEN HISTORIE NIEOPOWIEDZIANE


Wydawnictwo TmSemic jak zdążyliście zauważyć, w związku z małymi możliwościami wydawniczymi, zmuszone było dawkować nam historie powstające na przestrzeni wielu lat. Celem redakcji było wybranie tych najlepszych i doprowadzenie do wydawania komiksów z ostatnich lat, równowaga z rynkiem amerykańskim. Zadanie niezmiernie trudne, ale radzili sobie w miarę nieźle mimo kilku wpadek (patrz X-MEN 1/94). Zabiegi te powodowały niemały chaos w głowach czytelników. Między numerami 3/94 a 4/94 jest kilku letnia różnica wydarzeń. Mało tego. Przed "The Fall of The Mutants doszło do wydarzenia, które dla wielu było zaskoczeniem, dla innych początkiem niezmordowanej przepychanki jednej z postaci. Wykreowano również na nowo bohatera, którego odmiana sprawiła, że borykał się z nią przez wiele następnych numerów. Redakcja TmSemic wyszła na przeciw problemom i w "Historiach nieopowiedzianych" przybliża nam niezbędne fakty. W miarę skromnych możliwości postaram się dodać coś od siebie.

Jak wspomniałem, do bardzo ważnych wydarzeń doszło jeszcze przed śmiercią i odrodzeniem mutantów. Zmiany te objęły pierwszy skład X-MEN. Cyclops po przegranym pojedynku znalazł swój przystanek z Madelyne Pryor i synkiem na Alasce. Otrzymał on od losu niespodziankę, która wybuchła rodzince Summers prosto w twarz. Jean Grey odżyła! Tutaj jest takie zamieszanie, że sam nie wiem jak to było Smile Zacznijmy od początku, który niestety w pewien sposób powoduje, że historia "Dark Phoenix Saga" zostaje umniejszona. Kiedy płonący prom z grupą X-MEN miał się rozbić, Jean poświęcając swoje życie uratowała wszystkich. Jak się okazało niedługo potem okazało się, że żyje i ma się dobrze jako Phoenix. Tutaj jest potrzebne wyjaśnienie. Tak naprawdę istota znana jako Phoenix zahibernowała ciało Jean Grey. Następnie stworzyła sobie bliźniaczo podobną powłokę przejmując wspomnienia, uczucia i myśli młodej mutantki. Moi drodzy wiem, że gwałcę Wasze umysły, ale to nie Jean zginęła na księżycu podczas tragicznych wydarzeń z wyżej wymienionej sagi, ale unicestwiona została powłoka Dark Phoenix. Dużo później prawdziwa Jean została odnaleziona przez Avengers.

http://25.media.tumblr.com/f23c1e202f07f9afe2c8424b05d9d578/tumblr_merybysOPd1qebq00o1_500.jpg

Co na to Madelyne i kim właściwie jest żona Cyclopsa? Odpowiedzi należy szukać w crossover "Inferno". Wtedy także dojdzie do pierwszego spotkania dwóch rudowłosych pań. Zanim o "Inferno"... Pierwotny skład X-MEN (Cyclops, Beast, Iceman, Angel i Jean Grey) tworzą nową grupę X-Factor. Pierwszy cięgi od autorów, tzn życia otrzymuje Warren Kenneth Worthington III znany jako Angel. Zostaje porwany przez potężnego Apocalypse. Pozbawiony oryginalnych skrzydeł otrzymuje nowe metalowe. Są to żyjące własnym życiem, zabójcze ostrza. Wojownik zmienia także cerę na niebieską i zwany jest od tego momentu Archangel.

[Obrazek: players-wanted-lego-x-men-20080925015916158-000.jpg]

Strzeż się zdradzonej kobiety... Madelyne nie mogąc pogodzić się z zaistniałym stanem rzeczy wchodzi w pakt z techno demonem zwanym N'Astirh i staje się Panią Zła - Goblyn Queen. Dowiadujemy się z historii, że jest ona klonem Jean Grey. Zdziwieni? Dokonał tego Mr Sinister używając energii Phoenix wyzwolonej po wydarzeniach na księżycu. Wszystko po to by została zapłodniona przez Scotta... Sinister chciał stworzyć mutanta idealnego z połączenia wspaniałych genów obojga mutantów. Postanowiła zabić swojego syna Nathana, aby zemścić się na obu mężczyznach. Śmierć dziecka miała otworzyć stały portal między Ziemią a światem demonów (Limbo). Obrzydliwe... 

http://es.ign.com/pictures/articles/5144/110415.jpg

Nowy Jork zostaje przemieniony w miejsce koszmarów sennych, w którym pełno jest demonów przejmujących nad wszystkim kontrolę. Wydarzenie to dotyka także bohaterów spoza świata mutantów. Mogliśmy się o tym przekonać w polskim wydaniu Spider-Mana. Wszystkie grupy mutantów stawiają czoła piekielnym hordom. Finał zabawy jest taki, że Madelyne popełnia samobójstwo w trakcie, którego próbuje połączyć się mentalnie z Jean w wiadomym celu. Ta zostaje ocalona przez energię Phoenix, którą niestety musi wchłonąć. Łączy się także z osobowością Maddie. X-Men i X-Factor wspólnie walczą przeciwko Mr Sinisterowi zabijając go (tak na serio to im się nie udało). Na jaw wyszedł fakt manipulowania Cyclopsem przez Sinistera już od wczesnego dzieciństwa. Longshot odchodzi z X-Men w celu duchowego oczyszczenia po kontaktach z demonami. Angel zyskuje nowy przydomek. Cyclops odzyskuje syna. Jean ma w sobie trzy osobowości, z którymi jakoś musi sobie poradzić.

Inne grupy też nie miały łatwej roboty. "Inferno" szczególnie dotknęło władającej Mieczem Dusz Magik, czyli Iliany Rasputin (siostra Colossusa). New Mutants i X-Terminators próbują przerwać portal. Magik zostaje porwana, a działania demonów skupiają się na przekształceniu jej w Darkchylde. Piękna śnieżynka dostała nowiutkie kopytka, kły i ogonek. Ze zbydlęcenia wyrywa ją pojawienie się brata. Iliana używa Miecza Dusz i odsyła demony do świata Limbo. Sama staje się siedmioletnią dziewczynką, którą odesłano do rodziców do Rosji. Nastolatkowie z X-Terminators zasilają szeregi New Mutants, którym w przyszłości będzie dowodził Nathan Dayspring, przybysz z przyszłości, zwany Cable. Ten gość kiedyś nieźle namiesza.

http://static.tumblr.com/ok73dxn/QCDmbzois/tumblr_mbeq9ebgzi1rttja8o1_500.gif

Wróćmy jeszcze do innych postaci i bezpośrednich wydarzeń związanych z demonem zwanym Adversary. Nightcrawler, Kitty Pryde i Rachel opuścili Amerykę by szukać szczęścia w Angli. Tworzą tam nową grupę Excalibur, razem z Meggan i Kapitanem Britain (bratem Psylocke). Scott i Jean nie dowiedzieli się kim dla nich jest Rachel.

http://www.chrisroberson.net/uploaded_images/clandes003-734648.jpg

Do X-Men powraca Banshee, który odzyskał moc niszczycielskiego głosu. Szeregi zasila także Forge. Psylocke wypiękniała i zyskała nowe możliwości. Mamy także Jubilee, odkrycie Wolverine'a z Australii. Uratowała Loganowi życie, a ten zaopiekował się nią. Niemałe zmiany dotknęły wiecznie szukającej siebie Storm. Ororo została przywrócona do wieku dziecięcego przez cyborga zwanego Nahny. Przemiana ta spowodowała zanik pamięci. W tym trudnym czasie poznała nowego mutanta Gambita. On także dołączył do X-Men. Havok zawędrował do Genoshy, kraju pałającego nienawiścią do odmieńców, zwłaszcza mutantów. Jednym z oprawców jest Cameron Hodge, twór Apocalypse. Alex Summers został poddany praniu mózgu i od tej pory poluje na mutantów. W szkole zrobiło się trochę ciasno bo przebywają w niej trzy grupy. X-Men, X-factor i New Mutants. Silne osobowości i młodzieńcze hormony ścierają się ze sobą na każdym kroku. 

http://24.media.tumblr.com/tumblr_me6dhz78wT1rcp7bmo1_1280.jpg

W takiej oto sytuacji zastajemy mutantów przed "X-Tinction Agenda" stworzoną przez Chrisa Claremonta i Louisa Simonsona, z rysunkami takim sław jak Jim Lee, John Bogdanove, Rob Liefeld oraz Guang Yap. Należy nadmienić, że historia w oryginale miała dziewięć części. U nas zaprezentowano tylko trzy. To wywołało wiele krzyków wśród czytelników, że jesteśmy po raz kolejny ograbiani z większej całości. Co by nie było, ja jestem jej fanem.

Wchodzimy w finał historii kiedy X-MEN oddali życie za ludzkość.

X-MEN 3/1994 "Powiedzcie Spartanom" "W objęcia bestii!"

[Obrazek: 155x220.jpg]

Scenariusz: Chris Claremont
Rysunki: Marc Silvestri
Tusz: Dan Green

Niezniszczalny Wolverine leży i kwiczy, walcząc o zachowanie przytomności, tylko po to by móc dalej dowodzić drużyną? To musi być kolejny zwiastun końca. Bezpośrednia kontynuacja poprzedniego numeru zapoznaje nas z liczeniem strat przez obie grupy i rozpatrywaniem perspektyw na najbliższy armagedon. 

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinq3H5Qd7ouEXrOFW7qIU8CW7eZm70WM7N4_HOmBayU22pZW0nMDoa-IlTDW6VMbPD9l0j7zqoF5PbZSwnI4TrWhNr4HXbKE3JBcpS6Ai3FIlZMSZ-652SiSvYLPnuK3jH_OZCT7H0sD8/s1600/Fall+of+the+Mutants+1.jpghttps://dcomixologyssl.sslcs.cdngc.net/i/1103/33572/ce3bd5a7db2b777a12e819b0a01976cd.jpg?h=6379e1d453724c844d33213c7fac20b6

Do pełnego anomalii miasteczka przyjeżdża para dziennikarzy Manoli i Neal. Zaniepokojeni wyrwą w niebie i porami roku, które zmieniają się na terenie Teksasu postanawiają zrobić reportaż życia. Nie wiedzą jeszcze, że dla nich może być on ostatnim.

Dazzler odzyskując przytomność natychmiast przechodzi do działania. Oślepia Freedom Force błyskiem swych świateł. Nie podziałało to jednak na Spiral, która chwyciwszy maskę, należącą do Destiny odprawia czary i magicznym sztyletem przytwierdza ją do twarzy przerażonej Alison. Budzi się także Psylocke, ale Spiral przystawia jej szable do szyi i grozi obcięciem głowy. Rogue porywa napastniczkę do góry.



Tymczasem Storm i Forge przebywają w alternatywnej niezamieszkanej Ziemi, która jest dla nich więzieniem zgotowanym przez istotę zwaną Adversary. Mimo rany nożem zadanej w pierś Indianin przeżył i wraca do zdrowia. Kiedy wszystko sobie wyjaśniają prosi ukochaną by go nie opuszczała. 

W Dallas jest coraz ciekawiej. Gdzieniegdzie przechadzają się dinozaury, dalej grasują bandy barbarzyńców rodem z Conana, jeszcze w innym miejscu stoją budynki z odległej przyszłości. Wszystkie ery złączone w jedno miejsce.

Logan i Mystique dochodzą do porozumienia i przeciw tak ogromnemu zagrożeniu postanawiają aby obie drużyny działały pod jednym sztandarem. Pierwszym zadaniem jest pomoc zagubionym w chaosie ludziom. Colossus rozgląda się po budynku, który opuszczają. Ma przeczucie, że ich los związany jest z tym miejscem.

Neal i Manoli odnajdują zdewastowany wóz transmisyjny i martwych operatorów. Sprzęt działa jak nowy podobnie jak broń, której dziewczyna użyła by ocalić Neala przed rozsierdzonym małpoludem z toporem. 

Drużyny działają w małych grupach na przestrzeni całego miasta. Longshot i Pyro w pasażu handlowym ratują ludzi przed tyranozaurem. Jest to także okazja by wyjaśnić, ze mutanci to nic gorszego. Wolverine i Super Sabre wspierani przez policję odpierają hordy barbarzyńców. Starcia transmituje telewizja na cały świat. Dochodzi do wymiany poglądów między dziennikarzami na temat mutantów.

U Storm i Forge'a czas płynie innym rytmem. Szaman może już chodzić i ze smutkiem obserwuje zniszczoną górę mocy. Forge opowiada jak bezlitosnym i potężnym stworzeniem jest Adversary. Storm po raz kolejny idzie w świat by odnaleźć siebie.

Przed wejściem do Eagle Plaza znajduje się punkt pomocy dla rannych i zagubionych. Manoli w wywiadzie atakuje Raven i zarzuca współpracę z przestępcami, których miała ściagać. W rozmowę wtrąca się Havok. Wykrzykuje, że X-MEN zawsze walczyli w obronie życia, a jedynym wyjątkiem wyróżniającym dzisiejszy dzień jest możliwość obserwowania ich dzisiaj w akcji. Neal z radością wyraża nadzieję na to, by takiego przesłania wysłuchał cały świat.

Spiral w skutek działania potężnych sił, nie może oderwać maski z twarzy Dazzler. Colossus grozi sześcio rękiej kobiecie. Facet ma jaja, ale zyskał na sile i z chęcią by się spróbował. Cały czas jak zły omen pada na niego cień wieży.

Storm znalazła się w Afryce na Ziemii 2, ale jedyna odpowiedź jaką znajduje to, że ona ma być panią panującą nad tym pustym światem. Tak na serio to wreszcie mogłaby zapanować nad samą sobą. 

W Dallas ludzie przy pomocy Crimson Commando i Stonewall'a stawiają barykady. Ze zbocza w szyku bojowym nadciągają Czejenowie. Tacy w klasycznym rynsztunku z westernów. Dochodzi do krótkiej rozmowy między wodzem a Commando. Indianie zdają sobie sprawę, że to nie starcie różnych nacji, tylko szeroko pojętej ludzkości z jej odwiecznym wrogiem Adversary. By pokonać potwora potrzebny jest Forge, który przygotowywał się do tego zadania przez całe życie. Czary muszą odbyć się na szczycie Eagle Plaza. Niestety jeden z rozgorączkowanych ludzi strzela do wodza bo tylko głupcy ufają czerwonoskórym. Jeden strzał pociąga za sobą lawinę kolejnych. Po chwili, Czejenowie leżą u stóp oniemiałego Commando. Ludzie wiwatują, a mutanci zastanawiają się czy zasługują by ocaleć.

Storm powraca do swojego konstruktora i zauważa, że z niczego zbudował baterie słoneczne. Nie było jej w domu przez rok. 

Walki trwają. Logan w rozmowie z Mystique porównuje ich do Spartan broniących Termopil. Colossus próbuje pomóc Destiny i pyta ją o przyszłość. Jak się okazuje, Piotr jest pomyłką, anomalią w rzeczywistości nie pasującą do obecnego stanu rzeczy. Zauważa też iskierkę nadziei dla ludzkości, jednak nie dla Colossusa i nie dla X-MEN. Skoro wybawienie jest w Eagle Plaza potomek Rasputinów postanawia tam się dostać. Dziura w niebie poszerza się, zalewając ostrym światłem całe miasto. Czas przestawia się po raz kolejny mieszając i tak pokręconą rzeczywistością. Psylocke odczytuje myśli kolegi i odnajduje w nich wizerunek Romy strażniczki istnienia. Wszyscy zwołani są w jedno miejsce w celu ustalenia kolejnych kroków. Jedno jest pewne, budynek to klucz do wszystkiego. Dotarcie na szczyt z zewnątrz jest niemożliwe, o czym przekonuje się spadająca, niczym płonąca gwiazda Spiral. Pozostaje wejście schodami, a pierwszym przystankiem w tym piekle jest Wietnam w czasie wojny.

Forge i Storm oddają się sobie w nowym świecie. Cały czas targają nimi rozterki. Czy zostać w tej złotej klatce i pogodzić się ze zniszczeniem wszystkiego co kochali, czy zaryzykować życiem i wrócić z odsieczą? Jest to możliwe wbrew wątpliwością Ororo. Kiedy ta podróżowała po świecie. Forge odbudował górę mocy.

W Wietnamie nie jest łatwo. Dokuczają wrogowie i pogoda. Bohaterom towarzyszy podejrzany zabójca wodza Czejenów. Wolverine wyczuwa, że nie jest on tym na kogo wygląda. Dochodzi z nim do sprzeczki na tle rasowym i agresywny strzelec zostaje wyprowadzony. Logan zabrania Freedom Force by podążali za X-MEN. Liderzy dyskutują z czego wypływa piękna przemowa o ideałach i poświęceniu. Po X-MEN nikt nie będzie płakał bo są banitami, a jeśli mogą odejść z honorem - tym lepiej. Na koniec Neal podchodzi do Rosomaka "Sir... chciałbym uścisnąć pańską dłoń". Manoli obserwująca transmisję ociera łzy.

[Obrazek: e0e165555e97d55d7f4810810acf166d_t.jpg?h...dd1b3dc2dc]

Okazuje się, że Forge może odkręcić proces utraty mocy przez Storm (lepiej późno niż wcale). Moce cały czas były w białowłosej bogini, to dostęp do nich został zablokowany. Oczywiście przestrzega ukochaną przed ceną, którą przyjdzie jej zapłacić.

W Eagle Plaza czas na decyzje. Ostatecznie w odmęty szatańskiej wieży wyruszają X-MEN (nawet Alison Blair z maską na twarzy) i Madelyne Pryor. Logan został naczelnym mówcą (no kto by pomyślał, że przegada Cyclopsa) "Może wrócimy... może nie! W każdym razie... Pamiętajcie o nas".

Na Ziemi 2, wszystko idzie zgodnie z planem. Storm odzyskuje moce i od razu we współpracy z czarami Forge'a otwierają bramę ucieczki. Nie pozostaje to bez odpowiedzi w mieście szaleństwa. Wiatr się wzmaga, a z ciała porywczego strzelca wychodzi Adversary. Manifestuje swoją moc i niszczy wieżę Forge'a grzebiąc X-MEN i dziennikarza Neala, który postanowił ostatecznie z nimi pozostać. Panuje chaos, wszystko fruwa, a ludzie krzyczą z przerażenia. Okazuje się, że nikt jeszcze nie zginął. Kamera wciąż działa i przekazuje transmisję ze środka ruin.

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgP5ZTdfaUw1gm1yEvpbBfyIWBfqaQXjyogpz8JXUZ7PL5P9YViZNR3ForukQDV45YJGlVz-xiO-77zxZpxqPkI_ywyRWKYbZ74VRw6ktV2HOrtiyeBxiwzWZB91bjUVYxdUl6Qy03cTu0/s1600/Fall+of+the+Mutants+2.jpg

"W objęcia bestii" podąża ostatnia nadzieja ludzkości. Przeciwko nim i zdezorientowanym Wietnamczykom występują hordy demonów. X-MEN dają z siebie wszystko, jednak piekielnej potędze wciąż przybywa sił. Zagubiona Madelyne ucieka z centrum walki i napotyka rozwleczone ciała amerykańskich żołnierzy. Nieco wyżej młodsza wersja Forge'a czarami wyciąga dusze z ciał martwych towarzyszy. W celu pomszczenia poległych żołnierzy otwiera bramę piekieł, uwalniając tym samym armię pochłaniającą wietnamskie oddziały. Kiedy orientuje się jaką rzeź zgotował, wzywa nalot B52 z bombami wodorowymi. Wszystko to było zapisem z przeszłości szamana.

W "niebiesiech " do Romy zespolonej z filarem dołączyła para zakochanych mutantów. Adversary chełpi się swoim zwycięstwem kpiąc z oskarżeń Ororo. Roma po raz kolejny w myślach zdradza nam, że nie wszystkie asy zostały wyciągnięte z rękawa. 

Logan złości się na Neala, ze rejestruje wszystko bez skrupułów. Dziennikarz odpowiada, że jest to szansa na to by wszyscy zobaczyli w nich ludzi. Havok docenia pracę na rzecz poprawienia ich wizerunku. Psylocke wyczuwa cytadelę krążącą nad nimi w przestworzach, a w niej dwójkę przyjaciół i dwójkę innych potężnych istot. Rogue podejmuje wyzwanie sprawdzenia, czy można się tam dostać. Jednak moc Storm wykorzystana przez czyste zło postawiła silną blokadę z wiatru. Po raz kolejny rozmowa o poświęceniu, tym razem z Longshotem i Ms Pryor, która mimo braku mocy pakuje się w takie same tarapaty. Nie trzeba być mutantem by wierzyć w ich ideały, bo to ideały choćby Martina Luthera Kinga. Ostry ten patos Smile
Szybko powstaje plan. Colossus w opancerzonej formie, jako kotwica trzyma linę, do której wszyscy są przyczepieni. Rogue wyrzuca Longshota, jako najlżejszego, który po wpadnięciu w wir, wciągnie resztę drużyny. Tak się też dzieje. Na końcu Rasputin zamienia się w człowieka i także leci w przestworza. Wzór dziennikarza łapie się w ostatniej chwili "Jak umierać, to z nimi".
Na górze czeka na nich Adversary zaatakowany przez Longshota. Okazuje się, że stalowe ostrza mogą zadać rany demonowi. Następnie działa Rogue, ale nie jest w stanie wchłonąć takiej potęgi. Pazury Wolverine'a nie działają jak trzeba i zadaje niewielkie obrażenia. Wtedy pojawia się as w rękawie, o którym myślała Roma - człowiek anomalia Smile
Colossus w locie zamienia się w człowieka ze stali i rozrywa ciało przeciwnika na pół. Pozostaje sam duch, demon Adversary w niematerialnej formie, aby go pokonać potrzeba magii. Forge, Storm i Roma uwalniają się. Rogue wykorzystuje przejętą wiedzę od Naze'a i otwiera portal wciągający potwora. 

http://static.comicvine.com/uploads/original/3/37573/1819959-image1_4.jpg

Brakuje ostatecznego pchnięcia i bariery powstrzymującej piekielnego osobnika. Forge musi wykonać zabieg podobny do tego, którym otworzył pierwszą bramę. Wtedy wykorzystał dusze kumpli, poległych żołnierzy, teraz muszą to być X-MEN. Nie oszczędzona będzie nawet Madelyne, ponieważ brakuje dziewiątej osoby. do domu powróci Forge i Neal. Czary rozpoczynają się, wszystko filmuje kamera. X-MEN znikają w świetlistej poświacie a Forge konstruuje kulę energii, która wpycha wroga ludzkości w otchłań. Pułapka zamyka się.

http://i.annihil.us/u/prod/marvel//universe3zx/images/thumb/e/e2/Adversary_Head.jpg/406px-Adversary_Head.jpg

Na wyspie Muir Kurt Wagner odzyskuje przytomność o czym informuje rozradowana Moira. Kitty mimo wszystko nie jest do śmiechu. Oglądała transmisję i informuje przyjaciół o najgorszym.

Kiedy dwójka mężczyzn wraca na Ziemię nie są witani w taki sam sposób. Neal ląduje w objęciach Manoli i od razu dostaje informację o tym, że widzowie stracili obraz dopiero przy końcu. Forge słyszy oskarżenie, o to czemu nie oddał swojej duszy. Kiedy odchodząc wyjaśnia, że rzucał czar za plecami krzyczą "morderca!"

To nie koniec tej fascynującej opowieści. W cytadeli Roma odprawia czary nad zamkniętą tablicą, będącą wizualizacją więzienia demona. Kilka błysków i X-MEN stają cali i zdrowi przed boginią. Adversary został skazany na wiek niewoli, bo jego istota mimo wszystko światu jest potrzebna (coś jak bzdura mówiąca, że musi być równowaga między dobrem i złem itp). Pada propozycja. X-MEN mogą wrócić by kontynuować dotychczasowe życie, lub w świadomości wszystkich pozostaną uznani za martwych a sami rozpoczną nową przygodę. Grupa dochodzi do porozumienia, że aby chronić swoich bliskich rozpoczną nowe życie. Roma gratuluje wyboru i tego, że wśród ludzi stali się legendą.

[Obrazek: xmen.jpeg]

Nie będę się zbytnio rozczulał. Kawał dobrej historii. Końcówka trochę śmieszy, trochę wkurza, ale jest możliwością do rozpoczęcia nowego rozdziału w dziejach mutantów. Zmiany nadejdą już w następnym numerze. Nie jest to odmiana w stylu "czy Dazzler pozostanie w masce na twarzy na stałe, czy ją zrzuci?", bo odpowiadam, że już na ostatnich stronach jest bez maski. Namieszane zostanie w życiu mutantów po raz kolejny. Bardzo zgrabna historia, w której ponownie słyszymy o tolerancji, poświeceniu i miłości. Dzieje się dużo ciekawych rzeczy. Gdyby nie to objawienie na końcu to czekanie np miesiąc na to co będzie dalej nie dawałoby spokoju. 

Komiks otrzymuje 4,5.

http://img191.imageshack.us/img191/2064/45z6.jpg

Jeśli myślicie, że poświecenie się Jean dla dobra ludzkości, było czymś odosobnionym i wyjątkowym, to jesteście w błędzie. Przed nami historia, w której ginie cała drużyna. Tak, tak wszyscy z X-MEN, bez wyjątku. To także może zamknąć buzie spekulacjom na temat tego czy Wolverine jest nieśmiertelny. Z perspektywy czasu wiemy, że powrócili do życia, ale czy wszyscy. Co sprawiło, że życie niektórych z nich odmieniło się bezpowrotnie? Historia "The Fall of The Mutants" jest nie tylko zamknięciem pewnego rozdziału. To także zwiastowanie czegoś nowego.

[Obrazek: fallofthemutantsuncanny10.jpg?w=468] 

W tym numerze powraca wiele postaci, ale jak zwykle jest to też skok czasowy dla polskiego czytelnika lat dziewięćdziesiątych. Po pojedynkach z Juggernautem i grupą Marauders sprawy mają się następująco. Storm podróżuje z dawnym mentorem Forge'a, indiańskim szamanem o imieniu Naze. Sam Forge znajduje się bardzo blisko ich dwojga. Colossus odpoczywa po odniesionych ranach w Szkocji. Kitty wraz z ciągle nieprzytomnym Nightcrawlerem przebywa u Moiry na wyspie Muir. Obecny skład X-MEN to: Wolverine, Havok, Psyolcke (Betsy Braddock z poprzedniego numeru), Dazzler (znana z sagi o Dark Phoenix), Longshot (po ostatnim numerze zadomowił się na dłużej), Rogue, towarzyszy im także pilot Ms. Pryor żona nieobecnego Cyclopsa. Grupa została wyjęta spod prawa, oskarżona o zbrodnie przeciwko ludzkości i poszukiwana na całym świecie. Na ich tropie są ciągle inni mutanci. Freedom Force w składzie: Mystiqe, Blob, przepowiadająca przyszłość Destiny, Stonewall, Avalanche, Pyro, Spiral, Super Sabre, Crimson Commando - pokaźna grupa skurczybyków. 

X-MEN 2/1994 "Ciemność przed świtem" "Złudne nadzieje!"

[Obrazek: xmen12m.jpg]

Scenariusz: Chris Claremont
Rysunki: Marc Silvestri
Tusz: Bob Wiacek
Kolor: Glynis Oliver
Okładka: Marc Silvestri


Zaczynamy od Storm pałętającej się po zaśnieżonych Górach Skalistych. Odziana w strój indiański wygląda zjawiskowo. Dumna, pełna szyku i powagi... No dobra, już dobra... Towarzyszy jej podstarzały Indianin, szaman Naze. To właśnie on przekazał jej informacje o szaleństwie byłego kochanka. Działania Forge'a mogą doprowadzić do katastrofy, bo swoje techniczne zainteresowania poszerzył o bratanie się z demonami. Ororo wie, że jedynym wyjściem jest zabicie ukochanego. Tylko Storm jest zdolna podejść dostatecznie blisko, bo tylko ona jest darzona szacunkiem przez kalekiego mutanta. Dostaje buziaczka (dosyć namiętnego o zgrozo!) od staruszka i idzie rozprawić się z niegrzecznym przyjacielem, który przypomnijmy pozbawił ją niegdyś mocy, do tej pory nie odzyskanych. Kiedy odchodzi, Naze dematerializuje się, a swoimi słowami odkrywa, że nie ma czystych intencji. Szykują się kłopoty dla wszystkich.

[Obrazek: 24n3car.jpg]

Jeśli juz mowa o kłopotach to przenosimy się do San Francisco, na gruzy miejskiego szpitala. Asystentka prezydenta Valerie Cooper zwołała konferencję prasową, na której ogłasza negatywny stosunek do samozwańczych stróżów prawa i przejście ustawy o rejestracji zdolności mutacyjnych. Jest z nią przedstawiciel Freedom Force, którym dziennikarze wypominają niedawne grzeszki. Wieść o ustawie budzi wątpliwości natury moralnej i podsuwa hasła o zaprzeczeniu konstytucji. 

Tymczasem w siłowni ćwiczy Rogue. Sprzęt, z którego korzysta należał niegdyś do Thinga z Fantastic Four. Właściciel kupił go okazyjnie jako ciekawostkę w czasach, kiedy FF niedomagało finansowo. Wpada w osłupienie bo waga podniesiona przez Rogue to 47,05 tony. Ćwiczenia przerywa jej inna dziewczyna, którą okazuje się być Mystique, przybrana matka. Wieści jakie przynosi są bardzo niepokojące. "Destiny miała wizję dotyczącą X-MEN. W niedalekiej przyszłości w okolicach Dallas X-MEN zostaną zgładzeni". Niebiesko skóra mutantka proponuje Rogue dołączenie do jej drużyny. Anna Marie odmawia, obwieszczając, że koledzy z X-MEN są jej tak samo bliscy jak przybrana matka. 

http://i213.photobucket.com/albums/cc260/Ethereal07/UncannyX-Men224-07.jpg

Wieczorem w przybrzeżnej dzielnicy odbywa się koncert, którego gwiazdą jest Dazzler. Wszystko idzie nieźle do momentu awarii prądu. Po cóż jednak moce fajerwerków, kiedy nie można ich użyć? Alison nie patrząc na zagrożenie używa swoich zdolności do oświetlenia sceny. Nie wszystkim na początku odpowiada obecność mutanta, ale koncert kończy się sukcesem. Po oklaskach i radości przychodzi czas na gorycz. Logan wypomina Dazzler lekkomyślność w używaniu mocy i potencjalne narażanie grupy. Kiedy panna Blaire przeprasza, Logan stwierdza żeby następnym razem pomyślała. Na to wchodzi Rogue ogłaszając, że następnego razu może już nie być dla nikogo.

W innej części miasta spaceruje Alex Summers z Longshotem. Havok myśli zaprzątnięte ma postępowaniem swojej miłości. To właśnie Polaris dowodzi aktualnie grupą Marauders. Longshot to mutant, którego kości przypominają swoją strukturą ptasie. Dzięki tej lekkości dokonuje fantastycznych akrobacji. Jego mocą jest hmm "szczęście". Gościu przy tym co robi ma po prostu farta. Kolejną jego zaletą jest uroda, działa na panie jak magnes. Chłopcy nie muszą się długo nudzić. Dochodzi do napadu, , którego skutki szybko neutralizują. Efektem (szczególnie na prezentację mocy Alexa) ich działania było oburzenie tłumu i kolejny numer telefonu od dziewczyny do kolekcji przybysza ze świata Mojo.

Drużyna zbiera się przy Blackbirdzie i omawia najnowsze rewelacje Destiny. Według Logana najlepiej wyjść na przeciw pogłoskom. Reszta, łącznie z Ms Pryor popiera ryzykowny plan. Psylocke próbuje telepatycznie połączyć się ze Storm, niestety bezskutecznie.

Storm mozolnie wspina się na górę Forg'e, która jest skupiskiem jego mocy. Towarzyszą jej niematerialne demony. Kiedy wchodzi prawie na sam szczyt, pogłoski wydają się być prawdą. Jej ukochany stoi na samym wierzchołku świecąc niczym słońce, a nad nim w niebie znajduje się wyrwana, ciemna dziura. Maszkary staja się realne i natychmiast atakują byłą władczynię pogody. Uzbrojona jedynie w nóż przedziera się przez rozwścieczone hordy. Oblepiona posoką piekielnych istot staje twarzą w twarz z kochankiem. Bez wahania zatapia nóż w piersi Forge'a. 

http://www.uncannyxmen.net/images/spotlight/storm31.jpg

Kiedy Storm mówi, że nie mogła pozwolić na otwarcie bramy, mężczyzna zaprzecza i opowiada o próbie jej zamknięcia. Ororo rozpoznaje, że została zmanipulowana. Otoczeni przez demony postanawiają rzucić się z wierzchołka góry. Zanim jednak to wykonali coś unicestwiło ich i porwało w ciemność ziejącą z nieba. Roześmiany Naze niszczy górę, zapowiadając koniec świata.

http://fc04.deviantart.net/fs70/f/2012/211/d/8/1988_the_uncanny_x_men_225_by_trivto-d5982eu.jpg

"Złudne nadzieje!" rozpoczynają się od rozmowy Piotra Nikolaievitcha Rasputina (Colossusa) z dziećmi. Prezentuje im swoje całkiem niezłe rysunki przedstawiające X-MEN i ich wrogów. Dzieciarnia bawi się w pojedynek super mutantów z Juggernautem. Sielankę przerywają nowo przybyli chłopcy, którzy negatywnie wyrażają się o mutantach. Kłócąca się dzieciarnia odchodzi. Na jej miejscu pojawia się piękna dziewczyna, która prosi o narysowanie jej portretu. Podczas gdy Piotr rysuje, ona w rozmowie dotyka najgłębszych zakamarków Rosjanina. Kiedy Colossus zada odpowiedzi zauważa zniknięcie dziewczyny. Na jej miejscu stoi dosyć duża figurka szachowa, przedstawiająca go w opancerzonej formie. To nie koniec cudów. Na ilustracji, którą wykonał widnieje inna twarz, a jednak ta sama. Piotr jest cały skołowany, a czarę goryczy przepełnia petarda podrzucona przez dzieciaki z frakcji anty mutacyjnej. Colossus pokazuje swoje żelazne oblicze. Niezależnie od poglądów wszyscy są przerażeni i uciekają. Nasz bohater zabiera tobołek i opuszcza miasto.

https://dcomixologyssl.sslcs.cdngc.net/i/1103/33569/f5d43b05a73450bd6fe85bf4a3568a32.jpg?h=a588c158a4b1cad0f483f0e74b6fd609

W tajemniczej przestrzeni znajduje się miejsce, z którego widać wieczność. Pełne ładu i harmonii. Na środku pomieszczenia stoi stolik z szachownicą pełną pionków o znajomym wyglądzie ( X-MEN i Freedom Force). Po ulotnej chwili spokoju nie pozostaje śladu, gdy pojawia się Naze, a właściwie istota go zamieszkująca Adversary. Oprócz przerażającej istoty widzimy też kobietę z rysunku Colossusa uwięzioną, jakby stopioną z filarem. Lady Roma jest Strażniczką Wszelkiego Istnienia, taka bogini. Adversary jest przekonany o swoim zwycięstwie, podczas gdy pani wie o dodatkowych ruchach.

Tymczasem rozżalony Colossus wędruje, nie mogąc przybrać swojej ludzkiej formy. Ściskając w rękach szachową figurkę zastanawia się nad sensem istnienia X-MEN i ich działalności na rzecz ochrony życia. Próbuje zadzwonić z opuszczonej budki telefonicznej, ale niezgrabne żelazne łapska niszczą automat. Los jednak mu sprzyja bo nie tak łatwo zniszczyć amerykański sprzęt stojący samotnie na pustkowiu w ruinach miasteczka. Udaje mu się skontaktować z siostrą Ilianą z New Mutants, która błyskawicznie teleportuje się do brata. Potok słów "Śnieżynki" kończy prośba Piotra o przetransportowanie go do X-MEN.

https://dcomixologyssl.sslcs.cdngc.net/i/1103/33569/ed15f4ea0caaa0d1df1b7bf4317ba21b.jpg?h=832595ba5b1cf4fe3179ba8825ce7ebf

Gdzie są X-MEN? Oczywiście tam gdzie ich być nie powinno - w Dallas, zapowiedzianym mieście zagłady. Eagle Plaza, wieżowiec Forge'a stoi opuszczony i zniszczony. Po krótkim zewnętrznym rekonesansie w wykonaniu Rogue, Logan postanawia sprawdzić jak ma się sytuacja wewnątrz. Zaledwie po przekroczeniu progu, działka laserowe strzelają w kierunku Rosomaka, dziurawiąc ciało w kilku miejscach. Na ratunek rusza reszta drużyny. Longshot korzystając ze swojego farta przebija się do rannego w serii nadzwyczajnych skoków. Osłania go Dazzler, jednak i to nie wystarcza. Longshot dostaje postrzał w ramię - fart się skończył? Do akcji wkracza Havok topiący wszystkie miotacze i Rouge, która wywleka postrzelonych kolegów. Wylatując z budynku wpada prosto na mutanta zwanego Stonewall. Rozpoczyna się pojedynek między X-MEN i Freedom Force. Walka przerywana jest wieszczeniem Destiny wołającej o ciemności i nadchodzącym końcu. Osłabienie naszych ulubieńców i przewaga liczebna wroga daje o sobie znać. Z opresji ratuje ich Colossus, który elegancko nokautuje Bloba. Walka kończy się patem. Okrojeni X-MEN wchodzą z nieprzytomną Mystiqe do budynku. Na zewnątrz, bez świadomości pozostają w otoczeniu przeciwników Rogue, Dazzler i Psylocke. Oszalała z rozpaczy, przygnieciona swoimi widzeniami Destiny błaga przyjaciół z Freedom Force o powstrzymanie wszystkich przed wejściem do wieży. O świcie każdy kto w niej pozostanie - zginie. W momencie kiedy wypowiada ostrzeżenie, nocne, czarne niebo rozrywa się, wylewając falę światła, które pada na miasto. Koniec X-MEN i być może świata rozpoczął się.

http://img.photobucket.com/albums/v210/tazirai/017.jpg

Hurraa!!! Wreszcie coś fajnego. Po nędznej historii o Mojo i jego kombinacjach mamy konkret. Poczucie zagrożenia dla wszystkich jest namacalne i rozwija się wraz z opowieścią. Mnogość postaci uzasadniona. Wątek Storm i Forge'a powrócił i wszystko wskazuje, że się zakończył. Chociaż ta jasność, która wzleciała w czarną dziurę może zwiastować coś innego. Fajnie przedstawiony Colossus i ten sierpowy wymierzony Blobowi... Logan jako szef jakoś taki sobie i oberwał z laserów, cóż... Nie przeszkadza pomieszanie światów superheroes i mistycyzmu.
Rysunek niezły, ale czasami jest się do czego przyczepić. Ogólnie na plus. Świetnie prezentuje się Storm w indiańskim wdzianku, o czym wspomniałem na początku. W końcu jest to dłuższa historia. Nie na pół zeszytu, ale na dwa, z czego następny będzie powiększony do 68 stron. Ciekawi co dalej? Demony nadciągają do Dallas...

Piękna, zasłużona 4.

http://img571.imageshack.us/img571/2218/4z6g.jpg

Jeśli miałbym wybierać jedne ze słabszych numerów X-MEN to przed nami doskonały przedstawiciel. Testo dobry przykład na to, że wiele postaci nie oznacza wiele radości. Mamy X-MEN, Magneto, New Mutants, pojawiają się Betsy Braddock i Longshot. Głównym przeciwnikiem jest Mojo, u którego boku stoi Spiral, oraz X-MEN? Ten ostatni punkt, sam pomysł na opowieść sprawił, że pogryzłem swoje kapcie. W trakcie czytania przechodzą ciarki po plecach (wcale nie z zadowolenia), a przez głowę pytanie "DLACZEGO?!".

X-MEN 1/1994

[Obrazek: xmen11m.jpg]


Komiks zaczyna się starciem X-MEN z Magneto w sali ćwiczeń. Niestety weterani nie są w stanie sobie poradzić z mistrzem magnetyzmu. Pojedynek obserwują Sunspot i Cypher z New Mutants, oraz Elizabeth Braddock (przyszła Psylocke). Młodzieńcy są zdegustowani drugoplanową rolą w społeczności zmutowanych superbohaterów, a Betsy sama nie wie gdzie jej miejsce. Mówiłem, że obserwują we trójkę ćwiczenia starszych kolegów? To nie cała prawda. Panna Braddock była niewidomą maskotką władcy Wildways, którego zwą Mojo. Tłusty, żółty osobnik umożliwił widzenie mutantce o fioletowych włosach. Nie ma nic za darmo... Oczy Betsy są nie tylko kamerami, rejestrują także myśli pięknej kobiety. Wszystko to powraca do świata Mojo jako transmisja telewizyjna. W świecie Mojo, oglądalność to władza. Jakby się zastanowić to u nas jest podobnie, mimo wszystko. Żółta paskuda wpada na genialny pomysł występu X-MEN na żywo.

W sali ćwiczeń pojawia się oślepiający błysk, pył pokrywający wszystkich obecnych i przystojny blondasek, lądujący twarzą na podłodze. Blondasek ma tylko trzy palce u każdej z dłoni, jest niewiarygodnie lekki i całkowicie nieprzytomny. Paćka, która oblepiła każdego z ćwiczących, niepokoi mutantów, ale kiedy wyrażają pomysł jej zbadania, po prostu znika.

[Obrazek: Mojo+X-men+01.jpg]

Następnego dnia dochodzi do zmian. Pierwszą jest zbyt duży rozmiar szlafroka Storm. Nieeeee... Chodzi o coś innego. Do pokoju Iliany Rasputin (siostra Colossusa, członkini New Mutants) i Kitty Pryde wpadają wszyscy domownicy zwabieni krzykiem przerażenia. Okazuje się, że wszyscy X-MEN cofnęli się w rozwoju... Tak naprawdę to odmłodnieli. Najmłodsi z nich, jak Kitty stali się po prostu dziećmi. Longshot odzyskuje przytomność i wspólnie z dzieciarnią pragnie odegrać się na Mojo. Chwila nieuwagi New Mutants i bachory uciekają Rolls Roycem.

Trafiają do Nowego Jorku, choć sprawił to tylko cud. Jazda samochodem kończy się na miejskim trawniku. Szybko pojawia się konna policja, przed którą wybawia młody, choć nadal siwy Magneto. dodam tylko, że wszystkiemu towarzyszą płacze i przepychanki, a wszyscy stają się jeszcze młodsi. W końcu trafiają na sympatycznego, żółtego pana kuleczkę, który jest po to, by się z nimi bawić.

New Mutants odzyskują przytomność, obudzeni przez policję, która informuje o znalezieniu samochodu zarejestrowanego na szkołę. Podejmują szalenie dramatyczną decyzję. Zmienili kostiumy z jednolitych żółto czarnych na indywidualne i stwierdzają "stajemy się X-MEN". Niektórzy po tych słowach mają takie miny, ze chyba narobili w gacie z wrażenia. "To nie miało być tak. To się stało zbyt szybko, za wcześnie". Oczywiście można to też zwalić na żal, urodzony w bólach przekształcenia starszych mutantów.

Teleportacja, której dokonują zostaje przechwycona w pół drogi. Pojawiają się na scenie teatru, za co odpowiedzialna jest Spiral. Wśród unieruchomionej publiczności, pod jej stopami znajdują się żaby. Teraz muszę przedstawić dialog, który występuje w komiksie.

Rozmowa dwóch osób z publiczności.
- Walterze słyszysz to kumkanie.
- Kiepski żart Weezie. Myslisz, że żaby chodzą do teatru?
Rozmowa żab.
- Hej wujku Brodawko, czy coś złego się dzieje?
- Nie wiem dzieciaki, ale uważajcie na waszą mamę... królową Żółtobrzuszkę na wszelki wypadek!
Jest jeszcze dopisek redaktora.
Mowa w języku zwierząt słyszalna tylko dla tych, którzy mają uszy i chcą słuchać.

Za sam taki numer komiks powinien dostać ocenę na minusie.

Czary mary Spiral działa i obie grupy mutantów występują przeciwko sobie. X-MEN, którzy ze względu na wiek potracili moce, teraz wraz powolnym powrotem do normalności odzyskuję je i wykorzystują przeciwko New Mutants. Pomiędzy pojedynkami wkrada się wątek nienawiści Spiral do Longshota, która kopie go w zadek, za co zostaje ukarana przez Mojo. Przewaga doświadczonych mutantów rośnie i gdyby nie odzyskanie świadomości (bądź przez szokową, przyspieszona terapię, bądź celowe działanie młodszych towarzyszy) pewnie doszłoby do rozlewu krwi przyjaciół. W końcu wspólnie występują przeciwko Mojo. Niestety ten ratuje się ucieczką. Spiral zostaje zmuszona do cofnięcia czarów i wszystko wraca do normy.

[Obrazek: Mojo+X-men+2.jpg]

New Mutants łapią się za rączki, bo są dumni, że zaistnieli. X-MEN bawią się w basenie a Storm w rozmowie z Loganem i Betsy kwituje: "I dlatego ty możesz należeć Elizabeth, a niektórzy New Mutants... mimo odwagi... nie mogą. Na dobre i złe, aby być X-MEN trzeba nie tyle urodzić się mutantem, co bohaterem.". Jakby usłyszało młode pokolenie...
Napisy końcowe Mojo Giant Movies i oklaski publiczności. Najgorsze jest to, że Mojo zapowiada swój powrót.

[Obrazek: longshot.jpg]

Ten komiks jest tak słaby, za aż strach. Uwstecznienie X-MEN wypada fatalnie. Ich płacze, seplenienie, zgrozo, omijajcie z daleka. Jedyny plus to rysunki i możliwość poznania nowych postaci.

Wyłącznie przez wzgląd na Betsy Braddock i Longshota, komiks otrzymuje 2.

[Obrazek: 2z6ap.jpg]


Za ciosem!!! Kolejne perypetie mutantów zagubionych w wielkim, prześladującym ich świecie. Ocena tego numeru sprawia mi nieco kłopotów. Wpływają na to dwie różne historie i o ile pierwsza jest z pewnych powodów niezła, to drugą trzeba nazwać zwykłą „zapchaj dziurą”. Co w numerze? Jak głosi okładka „Pojedynek! Kto będzie liderem X-MEN?” i druga słabsza opowieść o starciu z Freedom Force. 

X-MEN 6/1993 "Pojedynek" "Wolność to wyraz czteroliterowy"
[Obrazek: 06-93.jpg]
Scenariusz: Chris Claremont
Rysunki: Rick Leonardi, John Romita Jr.
Tusz: Whilce Portacio, Dan Green
Kolor: Glynis Oliver
Okładka: Rick Leonardi

Pierwsza strona komiksu zapoznaje nas z nastrojem jaki panuje wśród X-MEN. W centrum całostronicowego kadru znajduje się potomek rodu Summers, wokół którego zgromadzili się mutanci z Madelyne. Wszyscy są uśmiechnięci i szczęśliwi z wydarzenia wyrywającego ich z codziennych utarczek z wrednymi ludźmi i niedobrymi złoczyńcami. Nawet największy killer drużyny „szybkie pazury” Wolverine rozdziawia buźkę w szczerym uwielbieniu. Wszyscy? Nieeee.... Wśród tych zadowolonych cioć i wujków znajdują się dwa smutasy i trzeci, który z niewyraźną miną próbuje dostosować się do sytuacji. Któż to może być, zapytacie? Otóż o dziwo są to osoby najbliżej związane z maluchem. O kim mowa? Nadęty bubek, tatuś Cyclops, siostra z alternatywnej przyszłości Rachel i mamusia Madelyne, która tłumi w sobie złość na małżonka. Ufff... przejdę dalej bo to dopiero jeden kadr Smile

Madelyne w rozmowie ze Storm (wygląda kozacko z irokezem) wyjaśnia, ze jest wściekła na Scotta. Miłosna sielanka została sukcesywnie spychana na boczny tor na koszt dowodzenia X zespołem. Madelyne opowiada jak zawsze starała się być wyrozumiała i uległa w stosunku do swojego męża i jego nietypowego hobby. Kiedy jednak nadszedł czas największej próby, jednookiego zabrakło bo musiał ganiać ze swoją ekipą. Zabrakło go kiedy rodziła na podłodze w kuchni, ale nie wysilił się też na jeden telefon po powrocie z Asgardu. Storm próbuje tłumaczyć skrytego zazwyczaj Cyclopsa, ale Madelyne zaczyna wątpić, czy to na pewno chodzi o problemy z okazywaniem uczuć. 

Rachel roztkliwia się nad swoim braciszkiem i przeszłością (naszą przyszłością), która zrobiła z niej „psa tropiącego mutantów”. Wyjawia, że jej zadaniem jest ochrona brata i sprawienie by żył w lepszym świecie. 

Najlepszy jest Cyclops. Jego rozterki mnie po prostu rozwalają. Pozwólcie, że zacytuję. „Jestem ojcem. Mam syna. Dlaczego cię tu nie ma profesorze... żeby to ze mną dzielić?”. Haahahaha. Co za gość. Nigdy nie przepadałem za tym typkiem. Z każdą częścią narastała we mnie chęć by ktoś mu dokopał, Jean rzuciła go na rzecz Logana, lub obie na raz. Kolejne teksty to już głupota totalna po tylu latach przygód. Mówię tu o wypowiadanych w myślach instrukcjach na temat zdejmowania wizjera i zamiany go na okulary. O dzięki ci wielki profesorze, że nauczyłeś mnie tego.... Oczywiście następuje ponowny szloch i wątpliwości na temat roli Magneto. 

Tymczasem, borem, lasem... Nie, nie, nie... gdzieś daleko... w kosmosie, gwiazdolot Starjammer toczy zacięty bój. Jego załoga nosi to samo miano, a wśród niej: Lilandra, Corsair, Binary (Carol Danvers), Ch'od, Hepizbah i nie uwierzycie!!! Charles Xavier stojący o własnych siłach. Jeśli macie wątpliwości co do jego stanu zdrowia, to buzi-buzi z ptasią cesarzową rozwieje je natychmiast. Oczywiście profesor nie byłby sobą, gdyby nie wspominał swoich wychowanków i Magneto.

Kolejne „tymczasem” sprowadza nas na ziemię. Tam wesoła gromadka relaksuje się przy grze w Cyclopsa. Eeee to jest palanta, mam na myśli baseball. Jeśli już jesteśmy przy liderze X-MEN to prowadzi on bardzo nieprzyjemną rozmowę z małżonką. Madelyne wywala mu wszystko z grubej rury, co Scotty kwituje milczeniem. Wtedy wkracza mistrzyni dzisiejszego odcinka – Storm. „Przepraszam, ale decyzja musi zapaść teraz”. Pozbawiona mocy Ororo proponuje pojedynek o dowodzenie grupa mutantów. Oczywiście pyta też, czy Cyclops nie chciałby zrezygnować dobrowolnie. Buc na buce odpowiada, że nie. 

Ćwiczenia w sali ćwiczeń, które z New Mutants przeprowadza Magneto, zostają brutalnie przerwane. Powoduje to złośliwe komentarze młodego pokolenia. Kiedy przeciwnicy stają naprzeciw siebie w obserwatorium wszyscy przyklejają się do szyby i obstawiają zakłady. Wolvie stawia na „damę”. Cyclops robi łaskę i nastawia wizjer na niskie obroty. Otoczenie przedstawiające ruiny budynków działa na korzyść białowłosej bogini. Storm ukrywając się w zwalonych budynkach przygotowuje pułapki używając dostępnych środków, jak pasek i gruz. Ororo wykorzystując mrok, skacze na Scotta i zrywa mu wizjer z głowy. Spryt zwyciężył. Cyclops nie może otworzyć oczu, bo zabiłby wszystkich dookoła. Pojedynek kończy się kapitulacją Summersa (bezcenna mina), który zastanawia się czy jest jeszcze dla niego miejsce obok żony. Wiwat Storm -lepszy X-MEN!!! 

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJc4KT_VlCh-h-1Cm9bz2cz1swFaXwvpdcdMTzyVQmzqus3uUzkqjU-12G2CxPVpgp2oSoEMwE8qqO_D2Vr5eB_0ISZtTFZAn3YYFPUvUQsRAwmg4bUb1EJ5aT1jbw8DDNmHvzYiMIHlI/s1600/storm_by_rahzzah-d5qq42s.jpg

Druga historia opowiada o X-MEN w San Francisco. Storm kopie tyłki zbirom w ciemnej alejce, czym zyskuje przychylność lokalnych władz. Kitty wybiera się na randkę, a Rouge przeczytaną od Cyclopsa pocztówką, doprowadza do furii Rachel, która bije przenoszone telekinetycznie naczynia.

W drodze powrotnej Kitty zostaje zaatakowana przez Freedom Force, którzy niszczą wszystko dookoła pod przykrywką legalności. X-MEN ścierają się z podopiecznymi Mystique, która nic nie wie o ich samowolce. Nikt z was by nie uwierzył, ale niesamowici mutanci dostają lanie od niedawnych przestępców. Może dlatego, że zabrakło Logana... Na końcu dowiadujemy się, po co potrzebna była początkowa scena ze Storm. Drużyna zostaje ocalona przez przychylną panią policjant. Ocaleni X-MEN muszą wynosić się z San Francisco.

Numer całkiem niezły, jeśli weźmiemy pod uwagę pierwszą historię. Są prawdziwe emocje, które nie wypadają mdło i na siłę. Pojedynek o przywództwo rodzi większe emocje niż paplanina z poprzedniego numeru równająca Holocaust z prześladowaniem mutantów. Bardzo zgrabnie usunięto wyeksploatowanego Summersa. Jak się okazuje, w grupie X-MEN z pierwszego pokolenia mutantów nie pozostał już ani jeden członek. Jeśli chodzi o mnie nie żałuję tego reliktu, który działał wszystkim na nerwy. Logan stwierdził, że Scott stracił serce do tego zajęcia i prędzej czy później ktoś by za to zapłacił. Nie tęskniłem też za migdalącym się w kosmosie Xavierem. Jakie wyzwania czekają na grupę X-MEN, która została bez swoich dotychczasowych liderów? Czas pokaże.... 

Ocena jest zaniżona przez drugą część komiksu. Gdybym mógł, to bym postawił 4-, ale nie mogę, także tylko 3+. Chyba jestem zbyt surowy...

http://img607.imageshack.us/img607/6822/35x6.jpg

Kolejny numer X-MEN jest bezpośrednią kontynuacją losów „nawróconego” Magneto. Mamy niesamowitą okazję uczestniczyć w procesie dotyczącym zbrodni mistrza magnetyzmu. Jednak nie tylko prokurator chce dorwać Erika. Dookoła szaleją wściekli ludzie, którzy ociekają nienawiścią do mutantów. Jest jeszcze ktoś, kto szuka okazji do zemsty. W okolicach pałętają się powracający z Asgardu X-Men, a Xavier stoi na progu śmierci. Ja dzisiaj obejrzałem 3 filmy o mutantach i zacząłem się zastanawiać czy wiem, po której stronie bym stanął.


X-MEN 5/1993 "Sąd nad Magneto"
[Obrazek: 10.jpg]
Scenariusz: Chris Claremont
Rysunki: John Romita Jr.
Tusz: Dan Green
Okładka: John Romita Jr.

Akcja „Sądu na Magneto” odbywa się w Paryżu. Oskarżycielem w procesie jest angielski prokurator generalny „dupek” Sir James Jaspers. Obrońcą natomiast, jest ambasador w Wielkiej Brytanii Gabrielle Haller, wspomagana przez znajomego łysola Charlesa Xaviera. Wokół Palais de Justice zbiera się tłuszcza o rozmaitych nastrojach. Jedno jest pewne. Każdy dzień zwiększa napięcie, które kiedyś znajdzie swoje ujście.

Tymczasem na Morzu Śródziemnym stateczkiem płynie sobie blond rodzeństwo planujące zgładzić trójkę: Xavier, Haller i Magneto.

Jak to zwykle bywa, w centrum zamieszania lądują X-MEN. Prosto z Asgardu, w którym ratowali Storm, przeniesieni są w towarzystwie New Mutants, do Lasku Bulońskiego. Zdezorientowani (Loki miał ich odstawić do domu) pod osłoną Rachel Summers wymykają się zgromadzonym gapiom. 

Polska. Kilka dni później, w bazie ARMII CZERWONEJ w pobliżu portu morskiego w Szczecinie dochodzi do ataku, po którym pozostaje napis „Free Magneto - X-MEN”. Jednak kontury uzbrojonych napastników wskazują na innego agresora.

Wieść szybko się roznosi, czego obserwatorem jest odpoczywający w Ritzu osłabiony mentor. Osłabienie to mało powiedziane. Xavier zdaje sobie sprawę, że nie pozostało mu wiele czasu. Nie przyznaje się Cyclopsowi do swojego stanu zdrowia, ale namawia go, aby starał się dopomóc Magneto, który poświęca się dla sprawy mutantów.

Prokurator jest bezlitosny, a kolejny atak terrorystyczny pod hasłem „uwolnić Magneto” powoduje, że wyczekujący wyroku, tłum domaga się śmierci. Obrona powołuje się na fakt cofnięcia Erika do wieku dziecięcego, które przedstawia jako formę odbycia kary. Sędzina przychyla się do stanowiska obrony i postanawia oceniać czyny dokonane po „rezurekcji” Magneto.

X-MEN udaremniają atak terrorystów na szpital, jednak nie dostrzegają głównych napastników. Cała wina i tak spada na naszych bohaterów, o czym czytamy z nagłówków gazet. W stronę obrońców lecą owoce i warzywa.
Po drugiej stronie oceanu Madelyne „wydatny brzuszek” Pryor ma niespodziewanych gości. W poszukiwaniu Xaviera na ziemię przybywa ojciec Cyclopsa, Corsair z cesarzową Lilandrą. Madelyne dowiaduje się o śmiertelnej chorobie profesora. Przybysze nie zastawszy w domu Charlesa pozostawiają żonę Cyclopsa samą. Niezupełnie samą bo osamotniona pani pilot zaczyna rodzić.

Kitty wścieka się na zebranych pod sądem Francuzów. Jednak Colossus informuje ją, iż nie wszystkie hasła są im nieprzychylne. Przed sądem zeznaje dowódca radzieckiej floty Grigorij Michajłowicz Suworow. Oskarża Erika o zatopienie okrętu. Linia obrony postawiona jest na samoobronie Magneto. Sam oskarżony broni się mówiąc „A jakim prawem te samozwańcze mocarstwa groziły mi swym arsenałem nuklearnym?!”. Magneto nie zaprzecza niczemu. Mówi, że świadomość bezsensownego odpowiadania przemocą na przemoc, odkrył zbyt późno. Oskarżyciel kipiący złością, z każdą chwilą traci w oczach sędziny. Erik podchwytuje pozytywnie układające się przesłuchanie i tłumaczy, że nie agresja była jego celem, ale obrona jego rasy mutantów i nie dopuszczenie do kolejnego Holocaustu. Prosi, aby oceniać go jako jednostkę. Nie chce by utożsamiano całą rasę na podstawie czynów jednego przedstawiciela. 

X-MEN dają się wciągnąć w fałszywy atak terrorystyczny. Odpierają ciosy opancerzonych złoczyńców, będące specjalnym wybiegiem mającym na celu odciągniecie bohaterów od budynku sądu. Bliźniaki nazywające się Fenris dokonują zamachu na Magneto, który staje między nimi a przerażonymi ludźmi. Moce rodzeństwa działają tylko w przypadku, kiedy dochodzi między nimi do kontaktu fizycznego. Działają szybko i bezlitośnie. Podłoga zapada się, pociągając za sobą sędzinę, prokuratora, obrońcę i trójkę, na której zaplanowano zabójstwo. Na ratunek przybywa Rachel. Fenris okazują się być dziećmi starego wroga. Bliźniacy uciekają, pozostawiając innych w odmętach wody. Charles ostatkiem sił prosi Magneto, aby przejął prowadzenie szkoły, opiekę nad X-MEN i New Mutants. Na ratunek przybywa Lilandra, która zabiera ukochanego w kosmiczną dal. X-MEN odstawiają pokonanych terrorystów na posterunek francuskiej policji.

Ha! Koniec komiksu pokazuje płaczącego Magneto.

Wracam do początku. Dzisiaj oglądałem trzy filmy o X-MEN. Czemu o nich wspominam. Nawiązują one do wydarzeń z opisywanego numeru. Jaki tak naprawdę jest temat? Magneto, Fenris, Xavier, a może X-MEN? Nieee. Ci ostatni to już na serio pełnią marginalna rolę w całym odcinku. Można by powiedzieć, ze tematem jest tolerancja. W pewnym sensie tak. Jednak mimo podobieństw, chciałbym uciec od modnego homoseksualizmu. Uważam, ze odpowiednim słowem nie będzie też strach. Te rzeczy to składowa większej całości. Dodać też można, bezmyślne podążanie za większą całością. Bunt ludzi przeciw mutantom? Słuszny? 

Przez większość czasu myślałem sobie: „czemu do cholery czepiają się tych biednych mutantów?!!”. Dzisiaj pomyślałem w inny sposób. Dzieciaki są różne. Często bywają bardzo okrutne. Cóż... może dlatego, że są jeszcze dziećmi, może dlatego, ze mają taki przykład, a może po prostu mają taki wredny charakter. Jeśli jednak do tej wredności dodamy dowolną moc? Mieszanka może być wybuchowa i to dosłownie. Czy wiedząc jak to bywa między rówieśnikami, chcielibyśmy aby nasze dzieci chodziły do klasy z mutantami, którzy potrafią pogrzebać im w głowach? Czy strach jest bezpodstawny? Czy to jest wyraz zacofania? Zapraszam do dyskusji.

Numer jest lepszy od poprzedniego, ale nie podniesiono poprzeczki zbyt wysoko. Osobiście bardzo mnie denerwuje, że dosłownie wszystko jest tylko tłem do głównego tematu. Takie nękające mnie "dzisiaj proszę napisać komiks na temat pod tytułem....". Hmmm.... a tak, to taki temat, to najlepiej wpasuje się X-MEN. Ocena taka sobie: trója. Dałbym więcej, bo przecież motyw niezły, i Madelyne rodzi, Xavier prawie umiera itp. ale niczym pajęczy zmysł, coś wali mi w tył głowy, że to wszystko jest trochę na siłę. Najgorsze jest jednak zestawienie z poprzednimi numerami. 
http://img831.imageshack.us/img831/852/3z6i.jpg

Witam na szalonej karuzeli obładowanej ulubionymi mutantami Marvela. Zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany. Kolejny numer ze znakiem X to kolejny krok w przyszłość. Nie bądźcie zaskoczeni drobnymi dziwnymi wydarzeniami jak np. obecność Magneto w X-chatce, który już nie jest taki „be” jak wcześniej. Pierwsza historia przenosi nas w szalony świat Arcade'a, a głownymi bohaterami są Piotr Nikołajewicz Rasputin vel Colossus i Kitty Pryde vel Shadowcat(Ariel, Sprite również kiedyś tam – może występowała w reklamach). Kitty podrosła i zdążyła zaliczyć związek z żelaznym Rosjaninem. 

X-MEN 4/1993 "Ocalić Arcade'a?!?" "Kręta ścieżka"
[Obrazek: 04-93.jpg]
Scenariusz: Chris Claremont
Rysunki: John Romita
Tusz: Dan Green

Opowieść rozpoczyna się od koszmaru Piotra, w którym główne skrzypce należą do kobiet, które nasz blaszany kolega kochał. Wszystkie zamieniają się w potwory i wrzeszczą: „Zawiodłeś nas Peterze Rasputin. Nagłe emocje wyrywają kolosa ze snu, niszcząc pidżamę (drogie panie spokojnie – tylko górną część). Okazuje się, że budzi się w obcym miejscu wraz ze swoją towarzyszką Kitty. Miejsce to nosi nazwę „Zabójczy świat” (bardzo oryginalna nazwa) a zaznajamia ich z nim typek ze świńskimi oczkami nazywany Arcade.

Tutaj mamy krótki przerywnik, który teleportuje nas na Alaskę. Przystanek Anchorage, Alaska i domek kapitana linii lotniczych Madelyne Pryor. Przepraszam bardzo, ale od roku to ona ma na nazwisko Summers. Zaginiona siostra? Nic bardziej mylnego. Ta urocza dama, podobna do Jean Grey jest żoną Scota Summersa, którego znamy pod pseudonimem bojowym Cyclops. Mówiłem, że są zmiany? To jeszcze nie koniec...

Powróćmy jednak do dwójki przyjaciół bawiących u Arcade'a. Pomijając małe zamieszanie z rozbrojeniem bomby i kolejnym postrzępionym ubraniem „Ruska” to możemy się dowiedzieć, że Arcade konstruuje roboty na zamówienie (identyczne kopie członków X-MEN), a także o wyroku na niego ze strony niejakiego Dr. Dooma. Arcade szantażuje dwójkę młodych mutantów, grożąc zabiciem ich bliskich i zmusza ich do pracy jako jego ochroniarze. Kitty podejrzewa podstęp, ale na czas wyjaśnienia matactw porywacza zgadza się na współpracę.

Niczym czas na reklamę, na siku, czy coś tam, pojawia się scenka z południowego Manhatanu. W spokojnym barze rozmawia dwóch gości. Dochodzi do napadu rabunkowego i wtedy jeden z nich o imieniu Nimrod zamienia się w dziwnego stworo-robota i stapia na popiół napastników. Wszyscy wiwatują, brakuje tylko sztucznych ogni. Nikomu tez nie przeszkadza smród spalonego ludzkiego mięsa, ważne, że napad udaremniono. „Jesteś bohaterem” „Jesteś dzielnym człowiekiem, Nimrod” Doprawdy ciekawe....

Tymczasem... Tymczasem Colossus i Shadowcat wspierani przez armię X-MENo podobnych robotów prowadzą walkę z innymi robotami, rakietami, mechanicznymi pociągami (serio) kierowanymi przez rozszalałego Dooma. Kiedy sam doktorek dorwał w swe łapska Arcade'a i powalił Kitty do pokoju wpada Piotruś. Nie zdążył jednak powalić potężnego wroga, z którym ledwo daje sobie radę Fantastic Four. Zza pleców osobnika w zielonej pelerynce wyskakuje jak królik z kapelusza podstępna Shadowcat. Fazuje łapki przez ciało Victora i powala go na ziemię. Żenada...

Druga historia nosi tytuł „Kręta Ścieżka”. Na sali ćwiczeń popisuje się Cyclops obserwowany przez Dr. MacTaggert i oklaskującego go Wolverine'a. No miód po prostu... Na salę wchodzi Rachel. Uwaga to kolejna niespodzianka. Rachel jest młodą dziewczyną i nie uwierzycie ma na nazwisko Summers. Tak kochani. Nie jest to siostra ani była żona Scota, tylko córka. Córka Scota i Jean z alternatywnej przyszłości, w której mutanci mają naprawdę przechlapane. Rachel i Cyclops mają problem z komunikacją, bo „tatuś” jest w dosyć kłopotliwej sytuacji. Problemów ciąg dalszy „Chodzi o profesora Xaviera – on umiera”. Moira podejrzewa, że Magneto został sprowadzony by zastąpił umierającego mentora. Cyclops nie jest zadowolony bo nie ufa niedawnemu złoczyńcy. Kolejna niespodzianka następuje po pytaniu Scota o czas, który pozostał profesorowi. Moira odpowiada „W najlepszym razie może dożyje narodzin naszego dziecka”. Hehe. Nie śmieję się z poważnego stanu profesora oczywiście, tylko z tej opowiastki rodem z telenoweli wenezuelskiej.

Przenieśmy się do domu Valerie Cooper asystentki prezydenta USA do spraw specjalnych. Val zostaje odwiedzona przez posiadającą wielu fanów Mystique. W zamian za pełne ułaskawienie kryminalistyczna grupa wywodząca się z „Bractwa Niegrzecznych Mutantów” a zwana obecnie Freedom Force, będzie pracowała dla rządu a ich pierwszym testowym celem jest Magneto.

Rachel odwiedza grób swojej matki (nie matki), dom dziadków (nie dziadków) itd. Nawiedzają ją echa wydarzeń z „Dark Phoenix Saga”. Dochodzi do emanacji mocy Phoenix w ciele Rachel Grey Summers.

W Waszyngtonie odbywa się specjalna uroczystość w Narodowym Muzeum Holocaustu. Na spotkaniu przebywają byli więźniowie z obozów i dwójka niespodziewanych gości. Magneto, który jak niektórzy wiedzą przebywał w obozie, oraz przemawiająca w imieniu swojego dziadka Kitty Pryde. Ciocia Kitty mieszkała przed wojną w Warszawie. Magneto spotyka „znajomych” z obozu, którzy wyrażają swoja wdzięczność za pomoc okazaną w tamtym czasie przez mistrza magnetyzmu. Wtedy kobieta towarzysząca mutantom zmienia swój wygląd. Dziewczyną tą jest Mystiquee, która oskarża Magneto o zbrodnie przeciw ludzkości. Ten nie pozostaje dłużny i używa swoich mocy by unieruchomić przywódczynię Freedom Force. Dookoła powstaje zamieszanie, z którego dochodzą oskarżycielskie głosy „To mutant!” „Niepoczytalny” „Czy on chce nas zabić?” itp. Dochodzi do potyczki, do której dołączają X-MEN. Pojedynek dwóch grup zakończony jest porażką Freedom Force. Magneto pod wpływem wydarzeń i emocji towarzyszącym osobom przybyłym na spotkanie poświęcone zagładzie Żydów postanawia oddać się w ręce sprawiedliwości. Mystique z satysfakcją zakłada mu kajdanki.

Powiem tak. Pierwsza część komiksu jest tragiczna. Druga ratuje cały numer podciągając go refleksją nad przemocą i agresją międzyludzką. Ciekawe pochylenie się w rozrywkowym medium nad Holocaustem. Jednak trudno to wszystko traktować poważnie. Skrucha Magneto, który w przyszłości tworzy Avalon i prowadzi antyludzką politykę. Totalne przechodzenie ze strony na stronę i to tak radykalne... Naciągana historia, na potrzeby wsadzenia na siłę pewnych rzeczy do komiksu. Żenujące sceną była także zawstydzenie Colossusa po porwaniu ubrania. Piotr zasłania się jakby wyskoczył mu z portek metalowy „interes” a porwana ma tylką koszulkę. Bo przecież nie jest mu zimno w opancerzonej formie. Kitty: „Och, nie! Przepraszam, Peter...nie zauważyłam, że twój kostium się porwał”. Koszmar po prostu. Meczarnią są te skoki czasowe. Klon żony babki z pierwszego małżeństwa mojego stryjka z alternatywnej przyszłości i zakrzywionej psycho przestrznnej demoniczno kosmicznej rzeczywistości. Plusem są jedynie rysunki Romity jednak jak wiadomo "rzecz gustu". Komiks oceniam na szkolne dwa.

http://img715.imageshack.us/img715/8466/2z6ap.jpg

Po przerwie powracamy do bezpośredniej kontynuacji historii o Storm, zwanej przez niektórych Burzą lub Sztorm (mam nadzieję już nigdy nie słyszeć dwóch ostatnich form). Innymi słowy X-MEN na poważnie bez fajerwerków „Życie Śmierć II”.

X-Men 3/1993 "Życie/śmierć II" "Ranny wilk"
[Obrazek: xmen7m.jpg]
Scenariusz: Chris Claremont, Barry Windsor-Smith
Rysunki: Barry Windsor-Smith
Kolor: Barry Windsor-Smith
Okładka: Barry Windsor-Smith

Historia rozpoczyna się w momencie, gdy nasza biedna „bogini” zapyla po pustyni z krwawiącą głową. Ściera się z trudnymi warunkami atmosferycznymi (o ironio!!! kiedyś jedno pstryknięcie palców i sprawa załatwiona, a teraz...) i majakami w postaci Forge'a i przyjaciół z ulubionej bandy. Pojawia się także element grozy w postaci żmii. Mówcie co chcecie, ale kiedy padasz na twarz, oddech staje się ciężki, a wredny, pełzający natręt wije się po waszym bezsilnym ciele, sytuacja nie jest przyjemna. 

Z odrętwienia wyrywa ją realna sytuacja zagrożenia. Napotyka na swej drodze rozbity samochód, a w nim młodą, ciężarną dziewczynę o imieniu Shani. Okazuje się, że jest jedyną osobą, która przeżyła wypadek. Ororo okrywa ją swoim płaszczem i wysłuchuje opowieści o losach zagubionej w wielkim mieście dziewczyny. Ocalała z wypadku pragnie powrócić w swoje rodzinne strony „nic nie jest ważniejsze, niż świadomość miejsca i przynależności”. Storm rozmyśla o swoich lękach i tym, że rodzinę odnalazła dopiero w X-MEN. Odkrywa nam swoją ulotną barierę, którą budowała przez lata. Jej poza była ucieczką przed swą ludzką naturą. 

Świt odkrywa ogromną siłę natury. Próba adaptacji pustyni przez technikę i rękę człowieka okazała się fiaskiem. Maszyny i pola uprawne zagarnął piasek, a widok ten powoduje szok u obu kobiet. Jednak to właśnie ta ziemia okazuje się być domem Shani. Rodzice dziewczyny nie reagują na powitanie i błaganie o przebaczenie własnej córki. Nie odpowiadają także na prośbę o błogosławieństwo dla nowego życia. Prawdopodobnie spowodowane to jest wcześniejszą ucieczką i niespodziewaną ciążą. Wtedy pojawia się przywódca plemienia, najstarszy mędrzec Mjanari. To właśnie on przerywa milczenie przychylnie witając niespodziewanych gości. Pęka bariera między matką a córką, pęka także coś w mutantce. Storm traci przytomność.

Odzyskuje ją dopiero w nocy. Mjnari wita Storm jako boginię i niestety przekazuje niepokojące wieści. Dziecko nie chce przyjść na świat. Plemię stara się pomóc odprawiając rytualne tańce, jednak w takim przypadku lepszy byłby szpital. Shani prosi o pomoc swoją towarzyszkę. Storm robi co może, ale dziecko rodzi się martwe. Nawet wtedy bogini nie zaprzestaje ratunku. W takiej sytuacji nie potrzebne są żadne super moce. Taniec ustaje, gdyż przerywa go płacz dziecka. 

Po błogosławieństwie rodziców i mędrca śpiewy zmieniają swoje brzmienie. Starzec rozbiera się i oddaje swoje insygnia podążając na skraj pola. Storm zaczyna rozumieć, że już więcej go nie zobaczy i zaczyna zadawać pytania. Lekcja, której doświadcza jest zupełnie inna od tego czego mogła nauczyć się w X-MEN, choć tak naprawdę bliska jej samej. Nie dotyczy rozterek związanych z byciem mutantem, ale mówi o byciu człowiekiem. Słyszy opowieść o harmonii, o walce o tożsamość, o bezlitosnej walce o życie. Wyparcie się swojej ziemi, pęd za nowinkami spowodowało, że plemię utraciło naturalne dobra i środki do życia. Bardzo starzy ustępują miejsca bardzo młodym, by zachować równowagę. 

„Być może, że człowiek jest panem świata. Lecz jest głupim panem, który katuje i zmusza do śmiertelnego wysiłku swoje sługi... Zwłaszcza gdy ich losy są splecione ze sobą. To nie to, że nasze metody były zupełnie złe. Byliśmy zbyt młodzi, zbyt głupi... Zbyt aroganccy, aby właściwie z nich skorzystać”. 

Mjnari zasypia na zawsze, a Storm w czasie pochówku kontynuuje myśl starca, co doprowadza ją do znalezienia spokoju ducha. Brak mocy przestaje być przeszkodą, gdyż serce i dusza odnalazły wolność.


Druga historia numeru to „Wounded wolf”, a w niej Wolverine, dziewczynka z grupy Power Pack o pseudonimie Energizer (Katie Power), oraz Lady Deathstrike (Yuriko Oyama), wraz z grupą The Reavers polującą na mutantów.

Polowanie na wilka rozpoczyna scena odrodzenia Lady Deathstrike. Przemieniona w maszynkę do zabijania Yuriko Oyama zawdzięcza swój nowy stan Spiral. Teraz z grupą The Reavers palą się do roboty, której celem jest uśmiercenie pewnego Rosomaka.

W centrum zamieszania trafia Katie podążająca na kolędowanie. Najpierw pojawia się strzelający mężczyzna, który wywraca dziewczynkę, oddzielając ją od opiekunki. Kiedy Katie podnosi się i rozgląda w poszukiwaniu panny Randolph, staje twarzą w twarz z zakrwawionym, półnagim Wolverinem. Wolverine wysuwa pazury, zaledwie kilka centymetrów od twarzy przerażonej dziewczynki, która rozpoznaje „pana Logana”. Oczywiście w takim momencie brakowało tylko policji, która widząc warczącego mężczyznę trzymającego dziecko, ostro reaguje na zaistniałą sytuację. Logan porywa Katie i ucieka przed gliniarzami.

Energizer tworzy kulę energii, dzięki której wyswobadza się z objęć dzikiego X-faceta. Młoda bohaterka próbuje dotrzeć do rannego towarzysza, ale ten pozostaje we własnym świecie. Wtedy pojawiają się światła z broni ścigających ich ludzi.

Uciekinierzy trafiają do taksówki, a Katie sprzedaje bajkę o napadzie na wujka. Jazda nie trwa krótko bo Logan robi wyjście ewakuacyjne pazurkami i wyrzuca dziewczynkę. Wtedy samochód staje w płomieniach. Nie przeszkadza to podpieczonemu bohaterowi, który zdołał uratować życie kierowcy.

Logan dochodzi do siebie (przynajmniej psychicznie) i od tego momentu ofiara staje się myśliwym. Wśród bieli nieustannie sypiącego śniegu, padają wypatroszone zwłoki. Wreszcie na arenie pozostaje dwoje zabójczych kochanków. Szkarłatny taniec kończy się brutalnie i gwałtownie. Wygrany jest jeden, ale nie oznacza to, iż cieszy się swoim zwycięstwem. Logan ujrzał ponownie zwierzę ukrywane głęboko w sobie, o którym myślał, że jest ujarzmione. Wolverine marzył o człowieczeństwie, a Yuriko zrezygnowała z niego na własne życzenie. Kiedy Deathstrike prosi o łaskę śmierci, Logan odmawia „Zasłuż na to”. Komiks zakończony jest przyjacielską rozmową Katie Power i jej „wujka”.

Kolejne świetne opowieści duetu Chris Claremont i Barry Windsor-Smith. Wszystko stoi na wysokim poziomie i współgra ze sobą idealnie. Samotne przygody dwójki członków X-MEN to podobnie jak pierwsza część historii „Życie/Śmierć” refleksyjne spojrzenie na człowieczeństwo. Pierwsza opowieść opisywanego numeru to opis drogi jaką każdy musi przebyć by pogodzić się z samym sobą. Storm przeprowadza samooczyszczenie poprzez podróż do korzeni i do wnętrza swojego serca. Dopiero oblicze nowego życia i śmierci odkrywa jej wewnętrzną wartość ukrytą pod warstwami masek.

Wolverine w naturalnej dla niego atmosferze wypruwanych flaków ponownie spogląda na swoja przeszłość. Przypomina sobie, że zło choć ukryte pozostaje w nim samym. Dzikość, od której ucieka to część jego osobowości. O byciu człowiekiem decyduje czy jest się w stanie zapanować nad swoją gorszą formą. Oba oblicza ścierają się ze sobą w odwiecznej walce, a wygrywa to, które jest aktualnie karmione. Taka parafraza tekstu piosenki „Wilki dwa” zespołu „Luxtorpeda”. 

Świetny numer ponownie pokazujący, że historie „super heroes” nie muszą być płytkie. Dlatego bardzo mocne 4,5.

http://img191.imageshack.us/img191/2064/45z6.jpg

Komiksy z TM-Semic miały to do siebie, że jeden numer od drugiego w stosunku do wydań amerykańskich, dzieliło wiele miesięcy, a nawet lat. Czasami trzeba było pominąć nudne historie, czasami nadgonić przepaść i starać się doprowadzić do zaktualizowania polskich wydań. Konsekwencje były różne. Dla czytelników znaczyło to najczęściej wylądowanie w wydarzeniach zgoła odmiennych od poprzedniego numeru. Na szczęście strony klubowe dostarczały informacji uzupełniających.
Pojawiają się nowi bohaterowie, starzy zmieniają diametralnie wygląd, lub giną w niebycie. W tym przypadku poznajemy dwoje nowych. Są nimi Forge i Rogue. Powiedzmy dwa słowa o osobach dramatu. Forge jest Indianinem, mutantem, który kocha Storm. Jego moc polega na tym, że jest w stanie stworzyć dowolne urządzenie. Tak powstały jego sztuczne kończyny (stracił nogę i dłoń), które po prostu sobie odbudował.. Forge jest także szamanem posługującym się magią. Rouge (znana wszystkim, którzy zapoznali się z pierwszą częścią adaptacji filmowej) posiada zdolność przejmowania mocy innej osoby. Okazją do tego jest kontakt fizyczny. Razem z mocą do Rogue dochodzą strzępki myśli. Żeby podsycić apetyty, dodam, że Storm straciła moce a na głowie nosi irokeza. Panie i panowie przed nami Chris Claremont i Barry Windsor-Smith z niesamowitą historią.

X_MEN 2/1993 "Życie/śmierć"
[Obrazek: 155x220.jpg]
Scenariusz: Chris Claremont
Rysunki: Barry Windsor-Smith
Tusz: Terry Austin
Kolor: Glynis Wein, Christie Scheele

Historia zaczyna się w domu Forge'a. Storm po utracie swoich zdolności leży w łóżku, pogrążona w apatii. Nie reaguje na to co się do niej mówi, co rozdrażnia jej opiekuna. Wykorzystując jeden ze swoich wynalazków, Forge ogląda wydarzenia, które doprowadziły do obecnego stanu Ororo. Otóż agent NSA użył wynalazku Forge'a w celu zneutralizowania mocy, oskarżonej o morderstwo Rogue. Odbywało się to bez pozwolenia pomysłodawcy, nie przetestowanej broni. Indiański konstruktor próbował powstrzymać agenta, ale skierował wystrzelony promień prosto w Storm. Rozpętało się piekło, bowiem moce żywiołów wyrwały się spod kontroli mutantki. Rogue porywa prąd rzeki, a Storm zostaje wyłowiona przez wynalazcę. Oglądaną scenę przerywa wejście „Bogini Pogody”, któa stwierdza beznamiętnym tonem, że powinien pozwolić jej umrzeć.

W międzyczasie widzimy profesora Xaviera rozmawiającego z Nightcrawlerem. Tematem rozmowy jest zaginięcie Storm. Profesor opowiada, że impuls, którego niedawno doświadczył mógł być spowodowany śmiercią lidera X-MEN(Storm obecnie była dowódcą grupy).

Ororo i Forge poszerzają swoją znajomość. Rozmawiają o kontrowersyjnej przeszłości Rouge w Brotherhood Of Evil Mutants. Storm zdradza nam, że jako nastolatka była najlepszym kieszonkowcem w Kairze. Mówi też o swoim cierpieniu związanym z nową sytuacją. Nie akceptuje obecnego stanu rzeczy, a swoje życie określa wegetacją.

Forge nie jest w stanie dotrzeć do kobiety, która go fascynuje. Pływając w basenie rozmyśla nad swoimi słowami. Oskarża się, że zbyt ostro mówi o tym by bogini stała się wreszcie człowiekiem. Do pływania przyłącza się Storm, która wygrywa w wyścigu, wyprzedzając konkurenta. Wychodząc z basenu dostrzega protezę nogi Forge'a. Dowiaduje się też o protezie ręki i zauważa blizny na ciele mężczyzny zdobyte w Wietnamie. Wybuch bomby i droga rehabilitacji sprawiły, że ten depresyjny stan jest całkowicie zrozumiały dla weterana, który w tamtym czasie również pragnął śmierci. Teraz wie, że życie to nadzieja a śmierć to koniec wszystkiego. Storm robi się zimno, czego wcześniej nie odczuwała. Przyznaje rację stwierdzeniu „by przyzwyczaiła się do swego człowieczeństwa”.

W innym miejscu panoszą się zabójcze potwory, przywdziewające ludzką skórę. Pomocną dłoń wyciąga Rogue, której styczność z potworami nie wychodzi na dobre. Mordercze myśli pochodzące od stworów, a gnieżdżące się w głowie mutantki zostają przechwycone przez Xaviera. Rogue zdobywa informacje o losie Storm. Postanawia zawiadomić X-MEN.

Relacje między Storm a jej opiekunem zaczynają nabierać rumieńców. Trochę gubią się w swoich odczuciach i zauważają w sobie odruchy zakochanych nastolatków. Dziwne skrępowanie powoduje uciekanie od własnych pragnień. Szampan rozluźnia atmosferę. Storm wspomina rodziców zabitych przez wybuch bomby. Jako dziecko została przysypana gruzami co rozwinęło u niej klaustrofobię. Z zewnątrz dochodzą odgłosy grzmotów. Forge opacznie odbiera słowa kobiety i każe jej posłużyć się specjalnym pilotem. Budynek stał się przeźroczysty a para stanęła w samym centrum burzy, co wywołało atak paniki u mutantki, pozbawionej swoich mocy. Sytuacja wyciąga ze Storm kolejne wyznania. Opowiada o swoich rozterkach związanych z posługiwania się swoimi zdolnościami, których kontrola sprawiła, że przestała skupiać się na sobie jak na kobiecie. Narzucone ograniczenia wywołały bunt wyrażony zmianą wizualną i zmianą otoczenia. Storm mówi, że po utracie mocy pozostaje sama ze sobą. Forge na to, że niezupełnie i oddaje odwzajemniony pocałunek. Forge wspomina, że może spróbować odwrócić proces utraty zdolności, ale rozmowę przerywa telefon. Ororo niechcący podsłuchuje i dowiaduje się prawdy o tym, kto skonstruował feralne urządzenie. Próbuje uciec, ale uruchamia projekcję z przeszłości, ukazującą bombardowanie w Wietnamie. Obok zwyczajnego, wojennego obrazka zauważa istoty przypominające demony. Kiedy uciekająca i ścigający spotykają się, dochodzi do kłótni i ciosu wymierzonego Forgeowi. Storm wyrzuca mu, że jest zimny i bezduszny, zawieszony w nierealnym, wykreowanym świecie. Jednocześnie stanowczo stwierdza, że nie chce być taka jak on i podąży własną, inną drogą.

Wspaniała opowieść, która jest przykładem, że komiksy o X-MEN to nie tylko kolorowe fajerwerki. Historia, w której pierwsze skrzypce grają Forge i Storm to tak naprawdę kadry pokazujące poszukiwanie własnego ja. Człowiek miota się na wszystkie strony w odnalezieniu właściwej ścieżki, tak naprawdę odrzucając coś oczywistego, będącego na wyciągnięcie ręki. Może takie poszukiwanie własnego ja, jest poszukiwaniem miłości. To uczucie jest wypełnieniem człowieczeństwa, wypełnieniem niezbędnym do życia z wolnym sercem. 

Drugi sens opowieści to relacje między dwojgiem podobnych do siebie ludzi. Pokazanie jak wyrywające uczucie jest tłumione strachem przed całkowitym otwarciem na kogoś innego.

Jeśli chodzi o kreskę to według mnie jest niesamowita. Wiele osób krytykowało styl Windsor-Smitha, ale ja jestem zachwycony. Pełnie talentu można docenić w jego interpretacji Logana. Zapowiedzi tego wszystkiego można było przeczytać na stronach klubowych. Ja się nie zawiodłem, ale postrzeganie sztuki to rzecz gustu.

Na pięć to trochę za mało (ale niewiele brakuje) ale mocna 4ka będzie ok. Dam jednak 4,5.

http://img191.imageshack.us/img191/2064/45z6.jpg

X-MEN 1/93 „Przekleństwo Phoenix” „Żałoba” „Tajemnicza Spider-Woman”
http://www.komiks.nast.pl/gfx/okladki/xmen5.jpg
Scenariusz: Chris Claremont, John Byrne
Rysunki: John Byrne, Steve Leialoha
Tusz: Terry Austin
Okładka: John Byrne


Kochani popatrzcie już na samą podwójną okładkę! Rewelacja. X-MEN broniący Marvel Girl przed Dark Phoenix. Bardzo, ale to bardzo wymowne.

Pierwszą kartkę zajmuje Watcher opowiadający o wydarzeniach dramatu dotykającego najbardziej Jean Grey, ale rozciągającego się na cały wszechświat.

Wszechświat w obawie wysyła swojego obrońcę w postaci Imperium Shi'ar. To właśnie na pokładzie imperialnego pancernika znaleźli się zagubieni mutanci. X-MEN stają przed obliczem cesarzowej Lilandry otoczeni przez uzbrojonych po zęby wojowników. Żeby skomplikować całą sytuację dodam tylko, iż Lilandra jest ukochaną figlarnego profesora. Shi'ar ogłasza swoją wolę zabicia Phoenix, aby zapobiec kolejnym tragediom. Dochodzi do walki słownej o życie Jean, ale wyrok śmierci jest nieuchronny, a cesarzowa nieubłagana.Wtedy Xavier wyciąga królika z kapelusza wypowiadając „Jean Grey Arin'nn Haelar”. Krótko mówiąc wyzwał Shi'ar na honorowy pojedynek o rudzielca. Takie oto tajemnice łysy wyciągnął od Lilki podczas nocnych uniesień. Cesarzowa jest pod wrażeniem zdobytej przez Charliego wiedzy, ale wstrzymuje się z odpowiedzią do czasu narady z imperium Kree i Skrullami. Ostatecznie jest zgoda na pojedynek, do którego pozostaje jeden dzień na nabranie sił. Łaskawość imperium nie zna granic, niczym litość Dartha Vadera z innej opowieści, rozgrywającej się również w kosmosie.

Każdy odpoczywa na swój sposób. Jean pozostaje w samotności. Zamawia sobie na najbliższe starcie, oryginalny strój Marvel Girl. Nightcrawler ćwiczy, a Angel dzieli się swoimi wątpliwościami nad tym, czy będzie w stanie walczyć o tak wielką stawkę jak życie Jean. Czasy dawnej chwały minęły, bo zrezygnował z odgrywania superbohatera na rzecz bycia chłopcem-bilionerem. Wolverine w myśl zasady „najlepiej myśli się w kiblu i pod prysznicem” rozpatruje arcytrudną sytuację przyjaciółki. Sam przeszedł wiele i jako jeden z niewielu doskonale rozumie dwoistości osobowości w jednym ciele. Na koniec opowiada się, że bez względu na wszystko będzie stał po jej stronie. Beast zażywa kąpieli i patrzy na sprawę, jak na przestępstwo. Wykazuje niesprawiedliwość Shi'ar i samej cesarzowej. Drażni go bezkompromisowe potraktowanie przyjaciółki, z pominięciem drogi sądowej. Colossus przesypia całą noc i wstaje z nastawieniem „miłość wszystko zwycięży”. Storm idzie tym samym tropem, jednocześnie czuje się wyobcowana tak daleko od Ziemi. 

Pojedynek między X-MEN a Strażą imperialną będzie odbywał się na księżycu. Sytuacja wydaje się beznadziejna a sami bohaterowie skazani na porażkę. 

Walka jeszcze się nie rozpoczęła a już pierwsze kłopoty. Angel nie wziął poprawki na inną siłę ciążenia, co spowodowało jego upadek. Tylko dzięki Storm nie roztrzaskał się o powierzchnię księżyca. Straż imperialna jest reprezentowana przez różne gatunki, jednak każdy z przedstawicieli jest bardzo potężny. Dochodzi do szeregu indywidualnych pojedynków, w których jeden za drugim, padają członkowie X-MEN. Na placu boju pozostają jedynie Scott i Jean. Przeważające siły wroga, powodują swoimi nieustającymi atakami, odrodzenie Phoenix w ciele Jean Grey. Lilandra wydaje swojej flocie rozkaz spalenia całego układu gwiezdnego, w przypadku braku powodzenia w pojedynku Straży Imperialnej z Phoenix. Xavier widząc grozę całej sytuacji wydaje X-MEN rozkaz zaatakowania Jean, która nie osiągnęła jeszcze pełni mocy. Pierwszy atakuje Scott przysypując ukochaną stertą kamieni. Kolejna, uderza Storm tworząc wir zamykający ledwie widoczną postać. Wolverine wykorzystuje księżycową grawitację i rzuca Colossusem, który w swej opancerzonej formie zwala z nóg oszołomioną ciągłym atakiem Phoenix. Jean zyskuje świadomość i zaczyna sobie zdawać sprawę, że ona i Phoenix to nierozerwalna symbioza. Jedna nie może istnieć bez drugiej. Jedynym wyjściem jest jej śmierć, o którą prosi przyjaciół. Scott błaga dziewczynę o to by walczyła, jednak ta mówi o wyrzutach spowodowanych uśmierceniem pięciu miliardów ludzi i brakiem sił do walki z samą sobą przez całe życie. Strachem przed tym, że straci kontrolę i zabije choćby jedną osobę. Scott unieruchomiony polem telekinetycznym nie może nic zrobić. W tym czasie sterowane przez Jean działo laserowe wyłania się z ziemi. „Kocham cię Scott. Cząstka mnie pozostaje z tobą.” Wystrzał z działa dezintegruje Jean Grey, Marvel Girl, Phoenix i Dark Phoenix zarazem. Zrozpaczony Scott odkrywa, że odkąd przybyli na księżyc Jean szykowała się na tą sytuację. Osłabiała się we wspólnych zmaganiach, aby łatwiej było przejąć jej kontrolę nad swoją mroczną stroną.

Na końcu tej smutnej opowieści przedstawiono rozmowę Rejestratora z Watcherem. Humanoid nie rozumie czemu mimo dobroci Jean, walki o obronę wszechświata, doprowadzono do jej śmierci. Watcher odpowiada, że z powodu jej człowieczeństwa. Opowiada o wyborze między istniejącymi w nas siłami dobra i zła, o trudnych wyborach i oczywistych konfliktach. Na końcu stwierdza, że to właśnie jest wyjątkowe w ludzkości. Zdolność do poświęcenia, umiejętność przezwyciężania trudności w walce o słuszną sprawę – aż do śmierci. Ostatecznie docenia wybór Jean. Chwali ją za to, że wolała pozostać człowiekiem, niż być okrutnym bogiem.

Po pogrzebie Scott ogłasza swoje odejście z X-MEN, a do szkoły dla młodych talentów przyjeżdża nowa uczennica Kitty Pryde.

Komiks zawiera krótkie notki „John Byrne” i „Chris Claremont” oraz 6 stronicowy komiks o Spider-Woman.

Piękny finał opowieści o Jean Grey. W świetle ostatnich słów Watchera możemy ją odbierać jako opowieść o poświęceniu, o najlepszych cechach człowieczeństwa. Niby patetyczne, niby oklepane, ale według mnie potrzebne. Troszkę odchodzi się w dzisiejszych czasach od moralizmu. Odchodzi od bajek na dobranoc opowiadających klasyczne zmagania dobra i zła. Mówienie o cierpieniu, oddaniu, wspomnianym wyżej poświeceniu jest nie na miejscu. Kto wie? Być może taka Jean uznana by była przez wielu za frajerkę. Oddała w końcu takie możliwości na rzecz śmierci. Lubię rzeczy poruszające coś we mnie. Lubię wyzwalany dziecięcy infantylizm. Takie nienaturalne, naiwne pragnienie czegoś lepszego. Po dwudziestu latach odkąd pierwszy raz czytałem ten komiks, takie odczucia powracają. Taki ogromny znak zapytania w kierunku ludzkości. Prośba o zatrzymanie i zweryfikowanie destrukcyjnej tendencji.
Na pewno czytałem komiksy mądrzejsze, ciekawsze, lepiej rysowane. Przeczytałem kilka regałów z komiksami, ale zapewniam, że historia dotycząca Dark Phoenix jest warta tego, by poświęcić jej czas. Znając dalsze losy X-MEN wiem, że wydarzenia zawarte w tych zeszytach będą miały wpływ na kolejne lata ich egzystencji, aż po dziś dzień. 

http://img208.imageshack.us/img208/5154/5z6bg.jpg 

Ocena szkolna: 5 (myślę, że jest to ocena wystawiona wszystkim częściom tej historii zebranym w jedną całość)


Stało się!!! Na naszych oczach rozgrywa się legendarne wydarzenie!!! THE DARK PHOENIX SAGA!!! Tak na poważnie to dla czytelników w Polsce, w latach 90tych, wydarzenia opisane w najbliższych numerach nie były tym czym okazały się dla ojczyzny mutantów. My sympatyczną grupkę znaliśmy od kilku numerów i więź nie zdążyła się utworzyć, ale nie ma co owijać w bawełnę wejście na rynek odbyło się z ognistym hukiem.

X-MEN 4/1992 „Dark Phoenix” „Dziecko Światła i Ciemności” „Ponowne narodzenie”
[Obrazek: xmen4m.jpg]
Scenariusz: Chris Claremont, John Byrne
Rysunki: John Byrne, Dave Cockrum
Tusz: Terry Austin
Okładka: John Byrne


Tak, tak... Wielki huk towarzyszy już pierwszej stronie czwartego komiksu z naszymi mutantami. „Jesteśmy świadkami narodzin boga!”. Bardzo lubię ten wypłowiały, żółto-czarny rysunek. Przedstawia rozpadający się pojazd z X-MEN na pokładzie. Wybuch układa się w napis Dark Phoenix. Następne kadry przedstawiają rozbitków ratujących się przed upadkiem i atakiem odmienionej Jean. Ta nie oszczędza nikogo. Moc manifestowana jest ognistymi wybuchami, zmianą molekularną ciał stałych i odbieraniem zdolności niedawnym towarzyszom, którzy padają jeden za drugim.

Narracja i przemyślenia Scotta połączonego psychicznie z Jean pokazują nam drugą naturę nowopowstałego bóstwa. Gdzieś w środku rozszalałego żywiołu kryje się zagubiona dziewczyna. Rudowłosa piękność przeżywa rozterki, wachania i gdzieś na końcu wyrywa się tłamszone współczucie. Wszystko to niknie wobec potęgi Phoenix, która wypiera ludzkie odruchy słabości. 

Tymczasem w Hellfire Club, Sebastian Shaw raduje się z udanego rezultatu spisku, który pogrążył X-MEN w oczach świata. Na tym jednak nie kończy się jego perfidia. Korzysta z bezradności policji i obecności kandydata na prezydenta, którym jest senator Robert Kelly. Podsuwa pomysł ostatecznego rozwiązania kwestii mutantów, jakim mogą być Sentinels (obrzydliwe, ogromne roboty do wyłapywania/ex-terminacji mutantów). Temat nie zostaje rozwinięty bowiem niebo przecinają błyskawice formujące się w olbrzymiego, pokrywającego cały horyzont, ognistego feniksa.

Takie wydarzenie nie pozostaje nie zauważone przez innych mieszkańców Ziemi. Czerwony alarm rozświetla dom Fantastic Four, wyrywając spod prysznica namydlonego Thinga. Mr Fantastic nie ma czasu zwracać uwagi na gustowny, różowy szlafroczek kolosa, gdyż rejestry pokazują moc pochodzącą od kogoś „z kim Galactus nie może się równać”. Dla wszystkich, którzy znają potęgę pożeracza planet informacja doskonale obrazuje kim stała się dziewczyna Cyclopsa. W innym miejscu nasz przyjaciel z sąsiedztwa, niesamowity, spektakularny i wiecznie dowcipkujący Spider-Man wariuje od natrętnego brzęku pajęczego zmysłu. W Greenwich Village Dr. Strange wyczuwa ogromną żądzę, ogromnego zła. Także kosmos nie pozostaje obojętny. Silver Surfer prorokuje opętanej istocie zagładę. „Sama istota” opuszcza ojczystą planetę i kieruje się w kosmos dopełnić tragiczne przeznaczenie. 

W jej miejsce, do nieprzytomnych mutantów przybywa niebieski futrzak. Beast pomaga pozbierać się przyjaciołom. Profesor Xavier wymienia uwagi z Moirą McTaggert i dochodzą do wspólnego wniosku - sprawy wymknęły się spod kontroli. „Człowiek-Wózek” obwinia siebie i wspólnie z Angelem udają się do New Yorku na ratunek światu.

Dark Phoenix błyskawicznie przemieszcza się w kosmicznej przestrzeni, zmieniając galaktyki. Gwiezdne wojaże wpływają na metabolizm potężnego bytu, który w końcu zapragnął pożywienia. Los sprawia, ze staje się nim gwiazda, funkcją zbliżona do naszego słońca. Konsumpcja przynosi katastrofalne skutki. W jednej chwili ginie życie na całej planecie. Wszystko obserwują pasażerowie imperialnego krążownika Shi'ar, humanoidalnej rasy, która jakby to nie brzmiało, ma coś wspólnego z ptakami. Niezbyt roztropnie postanawiają pomścić zagładę miliardów sprzymierzeńców, co kończy się totalną klęską. Zagładę statku widzi cesarzowa Shi'ar – Lilandra. 

Na Ziemi, X-MEN odpoczywają po przegranej pierwszej rundzie gdy nagle Scott wyczuwa, że nieokiełznany, złakniony Phoenix powraca. Normalnie modliszka ta jego ruda dziewucha.

Imperium Shi'ar trzyma rękę na pulsie. Obserwują poczynania Phoenix i mimo świadomości, że jest to również Jean Grey, która pomogła niegdyś uratować porządek w galaktycznym cesarstwie podejmują trudną, acz konieczną decyzję. By wszechświat istniał, muszą zniszczyć Phoenix. 

Także prezydent USA zainteresował się niszczycielską siłą i prosi Avengers o interwencję. Jednak jedyną osobą podejmującą rozmowę okazuje się Jarvis, który zastanawia się gdzie podział się Beast, pełniący obserwacyjny dyżur.

X-MEN spędzają czas na ćwiczeniach i wszelkiego rodzaju przygotowaniach do drugiej konfrontacji. Hank/Beast konstruuje rozpraszacz mnemoniczny zakłócający prawidłowe myślenie. Ma on powstrzymać telekinetyczne i telepatyczne zdolności Jean. 

Jean kierowana wyrywającymi się spod panowania Phoenix ludzkimi uczuciami, odwiedza swoich rodziców i siostrę. Moc jest tak potężna, że mimo najszczerszych chęci nie może stłumić natłoku myśli ukochanej rodziny. Widzi, że mimo miłości odczuwają lęk i niepewność. Potwór wyrywa się na wolność. Zmienia kwiat w kryształ i straszy tym samym bliskie osoby. Ojciec wchodzi w spór z wyobcowaną córką, która wewnętrznie toczy spór między swoimi odmiennymi osobowościami.

W tym momencie przybywają X-MEN i przechodzą do podstępnego ataku. Wszystko idzie pomyślnie dzięki wynalazkowi Hanka jednak tak naprawdę nic się nie zmienia bo ograniczeniem są wzajemne relacje między członkami zespołu a Jean. Zauważa to Wolverine, który wyciąga pazury w ostatecznym ataku. W ostatnich słowach prosi o wybaczenie. Wtedy ludzka strona Phoenix bierze górę i prosi by Rosomak zakończył sprawę. To spowodowało, że serce drapieżnika zawahało się przez chwilę, która wystarczyła by unieszkodliwić niedoszłego zabójcę i zniszczyć blokujące urządzenie. Phoenix unieruchamia wszystkich co powoduje pojawienie się nieobecnego wcześniej Scotta. Rozmowa kochanków działa kojąco. Gniew potwora traci na sile. Dekoncentrację Jean wykorzystuje kolejny uczestnik dramatu. Do akcji wchodzi Xavier z mało skutecznym, psychicznym atakiem. Rozwściecza Phoenix, która rozwala wózek i maltretuje nieco mentora. Xavier przemawia o swojej winie i chęci odkupienia, na co Jean odpowiada kolejną już prezentacją możliwości. Starcie „samej potęgi”, według Xaviera pozbawionej wiedzy, mądrości, dojrzałości, dorosłości, namiętności i miłości z nim samym. Psychiczne siłowanie jest brutalne i rozgrywa się na wielu płaszczyznach, przynajmniej tak to opisują. W rzeczywistości wygląda to tak: wielki czerwony feniks, oko z łzą, czerwony feniks, oko z łzą/zbliżenie, ognisty feniks trochę się rozmywa, cyklon i Jean omdlewa otulona zwiewna mgiełką. Xavier jakby z niedowierzaniem patrzy na wygraną, podpowiada nam, że to sama Jean zwalczając w sobie Phoenix pomogła w sukcesie. Scott bierze golasa (ubranko się spaliło, ale nie cieszcie się bo najlepsze otula cień) na ręce i wyznaje miłość na dobre i na złe (naoglądał się polskich seriali). Rudzielec odzyskuje przytomność i odpowiada „TAK” na propozycję. Buzi, buzi, wszyscy są happy. Na miejsce boju wpada zaczerwieniony tatuś z resztą rodziny. Na gotowe przyczłapał się Anioł, który jeśli stróżował to w innym miejscu. Atmosfera się rozluźnia, gadki szmatki o herbatce, aż tu nagle pierdut jasne światełko i wszyscy z X-MEN znikają. Na polance pozostaje zaskoczona rodzinka Grey. 

„Następny X-MEN za 2 miesiące” Taki napis widnieje na dole strony. Myślałem, że szału dostanę. Tyle czekać... Na pocieszenie jest krótka historia z przeszłości opowiadająca o pierwszej śmierci Jean i odrodzeniu jako Phoenix. Marvel Girl chroni przyjaciół przed promieniowaniem, które wdziera się na wahadłowiec. Tarcza psychiczna nie wytrzymuje naporu i lądowanie mimo złagodzenia jest dosyć twarde. Wahadłowiec z lądowiska wpada do wody i tonie praktycznie po sekundzie. Wszyscy z wyjątkiem Jean wypływają na powierzchnię. Jednak po chwili słup wody wznosi się w powietrze a z niego wyskakuje elegancko przebrana w zielono złoty kaftanik Phoenix. Potem spada do wody, z wody do szpitala, wszyscy się martwią i płaczą aż do momentu kiedy doktor ogłasza pomyślną diagnozę. Wtedy też płaczą, ale ze szczęścia. Największą beksą jest oczywiście Cyklop. 

Poziom z numeru na numer rośnie. Podobnie jak zainteresowanie kolejnymi losami. Jak sami mogliście zobaczyć pojawiają się nowe elementy. Same potyczki tak naprawdę są już tłem. Niesamowita jest metamorfoza wątłej dziewczyny w giganta przewyższającego mocą potężnego Galactusa. Największym plusem historii jest wewnętrzna walka Jean z Phoenix. To samo dotyczy innych bohaterów. Rozterki na temat decyzji ostatecznych wciągają w centrum akcji. Czytelnik sam zaczyna się zastanawiać co by zrobił w takiej sytuacji. Do czego jesteśmy zdolni? Czy w takiej sytuacji skłonni byśmy byli zabić i to ukochaną osobę? Nawet taki twardziel i pragmatyk jak Wolverine nie dał rady. 
Jeśli są niedociągnięcia, to czytelnik przestaje zwracać na nie uwagę. Jest taka fajna atmosfera w tym numerze. Cały czas coś wisi w powietrzu. Jesteśmy przekonani, że coś wybuchnie, ktoś zginie, dojdzie do naprawdę istotnego wydarzenia. Dojdzie naprawdę, ale musimy poczekać. Świetne jest zakończenie. Pomijam ślubne deklaracje, ale to coś co stawia nas w niepewności. Kiedy tak jak zwykle wszystko wraca do normy, wydaje się, że moc Phoenix została okiełznana, wszyscy wyparowują. Pan Grey podkręca jeszcze naszą ciekawość stwierdzeniem, że X-MEN byli tak samo zaskoczeni jak i my.

http://img571.imageshack.us/img571/2218/4z6g.jpg 

Ocena szkolna: 4 (zaznaczam 2 sprawy: pohamowałem swoje sądy dotyczące upływu lat, języka itp., jest to mocna czwórka). 


X-MEN 3/1992 „Wolverine sam!” „Przegrani bohaterowie” „Pożegnanie...”
[Obrazek: nr%2003%20%2803-1992%29.jpg]
Scenariusz: Chris Claremont, John Byrne
Rysunki: John Byrne, Dave Cockrum
Tusz: Terry Austin


Wszystko wskazuje, że bohaterowie mają przechlapane, ale jeszcze nic straconego. Tylko czy odwet, nawet zwycięski na pewno zakończony będzie radosnym świętowaniem. Czarne chmury nigdy nie były ciemniejsze nad X-MEN, mrok zbliża się wielkimi krokami by pochłonąć całe rzesze. 

Przejdźmy do rzeczy. Wolverine masakruje strażników Hellfire Clubu nie przebierając w środkach. Niestety bardziej musimy się tego domyślać, bo nie uświadczymy hektolitrów krwi i walających się wnętrzności. 

Jean okłada pejczykiem Storm i obściskuje się z Jasonem Wyngarde. Okazuje się, że jest jeszcze jedna deska ratunku, którym jest prywatna linia psychiczna między Scotem a Jean. Cyclops nawiązuje psycho-kontakt i wkracza w rzeczywistość z przeszłości. Tam spotyka Black Queen i Masterminda w swoich drugich wcieleniach, sam zwizualizowany w stroju rewolucjonisty. Dochodzi do pojedynku na szpady, w którym Scott zostaje przeszyty na wylot. W realnym świecie pada bez ruchu na ziemię a Nightcrawler wydaje okrzyk przerażenia „Cyclops... Nie żyje!”

Przewracamy dwie strony i ja np. dostaję spazmów śmiechu. Mniej więcej ta sama scena, tylko widziana z drugiej strony. Różnica polega na tym, ze Cyclops się podnosi a Nightcrawler krzyczy „Patrzcie...Cyclops żyje!”. Jean ma niewyraźną minę i nienawiść w oczach. W tym momencie do pokoju wpada Wolverine, na którym wiszą dwaj lokaje. Jean w wyniku szoku, który spowodowany był widokiem śmierci kochanka odzyskuje świadomość. Wszyscy zbierają się do kupy i dają tęgiego łupnia przeciwnikom. 

W kwaterze Avengers rozlega się alarm. Traf sprawił, ze na dyżurze przebywał aktualny członek Mścicieli – niebieski futrzak – Beast. Informacja o ataku X-MEN na szanowany klub zostaje szybko skasowana. Bestia udaje się na ratunek starym towarzyszom. 

Jean wychodzi z mroku wprost na swego prześladowcę i po chwili umysł Masterminda doświadcza podróży, która zamienia go w obślinione warzywo. 

X-MEN uciekają z budynku, żeby nie natknąć się na przybywających policjantów. Shaw obserwuje uciekających bohaterów. Mimo porażki cieszy się, że wkrótce będą ścigani jako wróg publiczny numer jeden.

Kiedy wszyscy zmierzają do domu i szykują się na wesołe świętowanie dzieje się coś nieoczekiwanego. Jean staje w płomieniach (wszystko na pokładzie latającego pojazdu) wypowiada „Ja jestem Phoenix!” po czym wysadza pojazd z całą ekipą w powietrze. BOOM!

„Pożegnanie” przenosi nas w przeszłość i skupia się na Cyclopsie, który przeżywa śmierć Thunderbirda. Opisane jest odejście pierwszego składu X-MEN. Odchodzą oczywiście wszyscy poza Scottem. Odchodzi także Sunfire. Na koniec notka o Hellfire Club.

Numer zamyka trzyczęściowy prolog do „Dark Phoenix Saga” i trzeba przyznać, że jest najlepszą jego częścią. 
Plusy: 
Wreszcie Wolverine ma coś do powiedzenia.
Potyczka Scotta z Wyngardem w wirtualnym świecie.
Okazuje się, że Jean obejmując kontrolę nad sobą, nie jest w stanie zapanować nad Phoenix.
Bardzo lubię motyw kiedy Wolverine skacze z góry na Lelanda, a ten w desperackim ruchu powiększa jego masę. Można się tylko domyślać jak później wyglądał, choć sam Logan zdradza nieco tajemnicę.
Cyclops: Nieźle wyglądasz. Co się stało z Lelandem.
Wolverine: Nie pytaj.
Zwrot akcji jest tak naprawdę niesamowity, a sam finał daje zapowiedź kosmicznego tornada w życiu mutantów.
Odniosę się jeszcze do kreski w trzech tomach, która jest naprawdę fajna. Oczywiście daleka od realizmu Alexa Rossa, ale powinna zadowolić. Jedynie Colossus w swoim opancerzeniu nie trafia w moje gusta, w szczególności jego głowa.

http://img607.imageshack.us/img607/6822/35x6.jpg 

Ocena szkolna: 3+

X-MEN 2/1992 „Ratuj się kto może” „A imię ich ogień piekielny” „Narodzili się X-MEN”
[Obrazek: nr%2002%20%2802-1992%29.jpg]
Scenariusz: Chris Claremont, John Byrne, Len Wein
Rysunki: John Byrne, Dave Cockrum
Tusz: Terry Austin
Kolor: Glynis Wein
Okładka: John Byrne


Drugi numer rozpoczyna się od ucieczki Kitty Pryde, którą z opresji ratuje grupa Cyclopsa. Jean „przesłuchuje” napastników i dowiaduje się, że za wszystkim stoi Hellfire Club, z którym związany jest człowiek z jej wizji, Jason Wyngarde. Udając pojmanych drużyna jednookiego dostaje się na teren laboratorium niedobrej Emmy Frost. 

Tymczasem Kitty przez przypadek robi najlepsze co mogła zrobić, a mianowicie ratuje gościa nazywanego Wolverine. Sama dostaje ogłuszający postrzał co bardzo zdenerwowało nadpobudliwego kurdupla, który wyciąga pazurki i wyjaśnia, że „to była największa pomyłka twojego życia. I chyba ostatnia”.

Ekipa Cyklopa robi wejście smoka, przechodząc przez zabudowania jak czołg. Jean dociera do białej, zimnej i wyrachowanej wiadomo kogo (na wszelki wypadek dodam, że chodzi o White Queen), która właśnie przesłuchiwała Storm. Phoenix nie kryje wzburzenia, o czym świadczą dziwne cienie pod oczami i tekst wyzwania skierowany do przeciwniczki. Starcie jest brutalne, a manifestacja mocy destruktywna i przerażająca. Pani Frost kończy pod gruzami własnego budynku, a nasza wesoła ferajna jest cała i zdrowa. 
Odcinek kończy pożegnanie Dazzler, której nie kręcą bohaterskie zabawy i jedno istotne wydarzenie. Jean ingeruje w umysł wściekłego ojca Kitty, który zamartwiał się o córkę, zmieniając jego nastawienie do Xaviera. Mówię Wam, coś niedobrego dzieje się z tą dziewczyną.

X-MEN odwiedzają swojego starego przyjaciela i członka oryginalnego składu Warrena Worthingtona III, który znany jest jako Angel. Okazuje się, że jest on członkiem Hellfire Clubu. Opisuje go jako stary, konserwatywny i porządny klub. Jean podczas schadzki ze Scotem pokazuje po raz kolejny swoja potęgę, blokując moc Cyclopsa.

Po tygodniu X-MEN postanawiają zrobić rekonesans w złowieszczym klubie i wytropić nikczemników. Wolverine i Nightcrawler w „służbowych” strojach penetrują kanały, a Scott, Jean, Peter (Colossus) i Ororo (Storm) w cywilnych ubraniach wchodzą głównym wejściem. Angel i profesor zostają w ciepłym domku rozprawiając o bezradności.
Obecność X-MEN zostaje dostrzeżona i do akcji wchodzi Mastermind, porywając Jean z ramion ukochanego. Jason Wyngarde zostaje zdemaskowany, ale dla Cyclopsa jest już za późno. Nie ma już Jean, bowiem dokonała się przemiana w straszliwą, przerażającą, okrutną, mroczną itd. Black Queen. Dalsza konspiracja nie ma sensu. Colossus wykorzystuje swoją siłę w pojedynku, w którym przeciwnikiem jest absorbujący energię Sebastian Shaw. Skutki są opłakane dla pochodzącego z Rosji opancerzonego bohatera. Storm nie radzi sobie lepiej i ulega wrogiemu mutantowi.
Tymczasem Kurt przegrywa walkę z cyborgiem Donaldem Pierce. Wolverine mimo dobrych chęci nie zdołał pomóc przyjacielowi bo sam trafia na Harrego Lelanda. Mutant zwielokrotnia wagę Logana, pod którym pęka podłoga, otwierając drogę do kanałów. Dobro przegrywa a zło tryumfuje i wznosi toasty za Black Queen. Jest jednak chyba na to za wcześnie, bo mały (upaprany zawartością kanałów) człowieczek obiecuje odwet.

Komiks kończą krótkie historie przedstawiające pierwsze spotkania Profesora X z nową generacją mutantów. Dowiadujemy się, że do nowej drużyny zwerbowany był jeszcze Japończyk o pseudonimie Sunfire, oraz mutant o wyglądzie Indianina. Jest nim Thunderbird, którego losy niestety w tym numerze zostały pominięte.

Drugi numer jest już lepszy, głównie dzięki roli Jean, do której powolutku zostajemy przygotowywani. Z jednej strony rosnąca potęga, z drugiej niepokój czy przypadkiem nie przerasta ona możliwości młodej dziewczyny. Na koniec okazuje się, że wszystkie asy posiada przeciwnik, a najpotężniejsza z X-MEN, obróciła się przeciwko swoim przyjaciołom. Drażni powtarzający się motyw gdzie super heroes dostają lanie, by za chwilę zlać swoich pogromców. Jak na pierwsze zetknięcie z tą konkretnie grupą możemy się zawieść, jeżeli spodziewaliśmy się niezwyciężonych chojraków. Na jedno nie można utyskiwać, mianowicie na akcję. Wszystko leci bardzo szybko od porażki do zwycięstwa przechodzimy płynnie. Nie ma czasu na dyrdymały a końcowa zapowiedź z ust Logana pokazuje, że w następnym numerze będzie równie gorąco. Młodszy czytelnik może być usatysfakcjonowany, tak jak ja te dziesięć lat temu. Aktualnie pozostaje przeciętniakiem.

http://img831.imageshack.us/img831/852/3z6i.jpg 

Ocena szkolna: 3

Jest rok 1992. W Polsce wydawnictwo TMSEMIC, pionierzy komiksu super bohaterskiego wypuszczają na rynek nową serię. Obok Spidermana i Punishera z wydawnictwa Marvel Comics, czy Batmana i Supermena z DC pojawia się tytuł X-MEN. Zagmatwana historia grupy mutantów (wtedy niewiele osób miało pojęcie co to oznacza) znanych i lubianych na całym świecie. To właśnie z tej grupy wywodzi się rozpoznawalny przez każdego Wolverine. X-Men to bardzo liczna rodzina, przez wielu uważana za zbyt liczną, jednak w roku 1992 każdy kto czytał komiksy TMSEMIC wołał "chcę więcej super bohaterów". Nikomu nie przyszło do głowy, że po latach doczekamy się kilku filmów, figurek, czy oryginalnych wydań. 
Postaram się przybliżyć historię wydań w naszym języku, która obejmuje wydawnictwa: TMSEMIC, Mandragora, Dobry Komiks, Mucha Comics.

http://www.heroesmovies.pl/forum/showthread.php?tid=4197


[Obrazek: xmen1.jpg]

Burza przed burzą po burzy, czyli X-MEN vr Hellfire Club, wstęp do Dark Phoenix Saga, krótko mówiąc początek. 
Mutanci wylądowali w naszym pięknym kraju z całym swoim zamieszaniem na barkach. Wielu spośród czytelników ma problemy z ogarnięciem wieloletniej historii pojedynczego bohatera. Taki np. Spiderman ma swoje klony, dziewczyny i ich klony, wersje alternatywne itd. Na przestrzeni lat ten dorobek jest ogromny. Z X-MEN jest o tyle trudniej, że dorobek jednego bohatera trzeba pomnożyć przez kilka jak nie kilkanaście, a może kilkadziesiąt osób. Specyfika tamtego okresu, pewnego rodzaju głód komiksowy sprawił, że wielu z nas rzuciło się na nowy komiks jak pies na kości. Wystarczała sama ilość i różnorodność aby zatonąć w magii marvelowskiej dżungli. Wydarzenia, które rozpoczęły przygodę z X-MEN w Polsce miały nas wprowadzić do jednej z bardziej znanych tragicznych opowieści ze świata Marvela. No dobra wszyscy wiedzą, że było ich nieprzeliczenie wiele, ale warto zapoznać się z historią śmierci Jean Grey/Phoenix, której dzieje (umierania i zmartwychwstania) doprowadziły do gorzkich opinii i skrajnych życzeń w stylu „może byś wreszcie zdechła na zawsze”.

X-MEN 1/1992 „...Boże, chroń to dziecię...” „Dazzler”
[Obrazek: xmen1m.jpg]
Scenariusz: Chris Claremont, John Byrne, Alan Weiss
Rysunki: John Byrne, Alan Weiss
Tusz: Terry Austin, Jim Sherman
Kolor: Bob Sharen, Glynis Wein, Jim Sherman


Wydarzenia rozpoczynają się od pożegnań. Po stoczonej walce z Proteusem, na wyspie Muir, niektórzy członkowie rezygnują z przynależności do X-MEN. Z grupy odchodzi Sean Cassidy/Banshee, który utracił swój „niszczący głos” i wyraża chęć opieki nad Moirą MacTaggart, która straciła męża i syna. Sean sam podkochiwał się w Moirze, więc w sumie korzystał z okazji w imię zasady kuj żelazo póki gorące. Jamie Madrox/Multiple Man chce „posiedzieć nieco dłużej na wyspie” bo w głębi duszy jest „zwykłym chłopakiem z Kansas”. Za normalnością zatęsknili także Havok i Polaris.

Reszta grupy pakuje się do Blackbirda, jedynego w swoim rodzaju pojazdu latającego. Tutaj wreszcie „Tajemniczy X-MEN” są nam przedstawieni: Nightcrawler, Cyclops, Wolverine, Colossus, Storm, Phoenix. Trzeba powiedzieć, że jest to kolejne pokolenie mutantów. Marvel co pewien czas weryfikuje swoje dokonania i stara się dostosować do nowej epoki. Z perspektywy czasu widać, że postrzeganie świata przez współczesnych zmienia się bardzo szybko.

Na scenie pojawia się samolocik z logiem Hellfire Club a w nim Jason Wyngarde/ Mastermind. Używa on swojej mocy tworzenia iluzji i wpływa na Jean/Phoenix/Grey aby namącić jej w głowie. W wizji, którą jej prezentuje cofa czas o 200 lat i przedstawia się jako ukochany narzeczony. Wszystko to by wyciągnąć z biednej dziewczyny niszczycielskie żądze. Z czasoprzestrzennego czary-mary wyrywa ją ukochany Scott Summers/Cyclops. Drużyna dolatuje do domu, gdzie wita ich alarm informujący o nieproszonym gościu, którym okazuje się być Profesor Charles Xavier, który był nieobecny wśród bohaterów przez pewien okres.

Powrót „ukochanego” profesora nie jest wcale łatwy. Jean sądzi, że to ona jest powodem ze względu na potężną moc Phoenix. Wolverine dostaje szału bo traktowany jest jak uczniak. Scott wchodzi w konflikt bo Xavier uważa, że źle prowadził grupę. Natomiast sam Cyclops łaja profesorka, że to nie jest oryginalny skład kiedy wszyscy byli jeszcze dziećmi, tylko indywidualni dorośli ludzie. Kłótnię przerywa alarm Cerebro, machiny wykrywającej mutantów. Okazuje się, że jest dwóch nowych mutantów w różnych miejscach, także grupa zostaje podzielona na dwie drużyny, które mają nawiązać kontakt. Niestety wszystko obserwowane jest przez członków Hellfire Club, którzy mają podobne, werbunkowe cele. Na scenie pojawia się jej wysokość White Queen/Emma Frost, której niestety daleko do sex piękności z obecnych komiksów. Duch czasów był dla niej łaskawy, choć w dzisiejszych komiksach oglądając jej postać zastanawiamy się czy to nie rozkładówka pisma dla dorosłych.

Pierwszym mutantem jest Kitty Pryde, posiadająca moc fazowania/przenikania przez ciała stałe. Grupa w składzie Xavier, Storm, Colossus, Wolverine mija się z Emmą Frost, która nasyła na nich opancerzonych napastników, przygotowanych do neutralizacji poszczególnych mocy. X-MEN zostają rozbici, jednak Kitty, niedoświadczona nastolatka już im spieszy na ratunek.

Druga grupa: Cyclops, Phoenix i Nightcrawler natrafiają na Dazzler, mutantkę przekształcającą fale dźwiękowe w światło. Niestety trafiają także na Jasona Wyngarde, który w kolejnej wizji zamienia Jean w Black Queen, żeni się z nią i namiętnie całuje, czemu w prawdziwym świecie przygląda się osłupiały Scott. Chwilę później zostają napadnięci przez metalowych napastników, jednak w porównaniu do cieniasów z pierwszej ekipy radzą sobie doskonale. W tak zwanym międzyczasie Kitty dociera do uwięzionych, dostaje numer telefonu od Storm i dzwoni do Kurta Wagnera/Nightcrawlera informując o ciężkiej sytuacji w jakiej znaleźli się przyjaciele.

W dalszej części znajduje się notka o oryginalnych X-MEN (Cyclops, Marvel Girl, Angel, Beast, Iceman), nowych X-MEN i o zamianie Marvel Girl w Phoenix. Jest także opis wykrywacza mutantów o nazwie Cerebro, oraz samolotu X czyli Blackbirda i wyjaśnienie na czym polega mutacja. Na koniec krótki opis życia Hanka McCoya/Beasta.

Teraz wypadałoby powiedzieć co myślę o pierwszym numerze. Kiedyś byłem zachwycony bo podniecała mnie sama wyliczanka imion występujących postaci. Fabuła ma zadatki na coś fajnego, ale trąci strychem i naiwnością. Najbardziej żenujący jest Scott, który patrzy jak jego ukochana migdali się na dyskotece z nieznanym gościem, następnie przejeżdżając obok niego nie zagaduje „Jean co to do cholery miało znaczyć, kim jest ten %%##@$%^?”. Zastanawia się jedynie, czy to część większej łamigłówki, czy rywal w zalotach. „Mam złe przeczucie” to błyskotliwy wniosek kończący skomplikowany wywód Cyclopsa. Muszę wspomnieć, że Jasona stojącego na rogu ulicy wskazuje Kurt, który wcześniej go nie widział, bo nie wchodził do lokalu, gdzie rozgrywała się manipulacja rzeczywistością. Sam motyw wyciągania zła z Jean jest bardzo fajny, szczególnie jeżeli poznamy w dalszej części konsekwencje manipulowania czyimś umysłem i mocą. Pamiętajcie dzieci, nie bawcie się zapałkami. 
Kolejna wpadka to łatwość pokonania pierwszej grupy przez White Queen, przedstawiona w jednym kadrze. Drażniło mnie to kiedyś, drażni i dziś.
Nie wystawiam szkolnej oceny bo większość komiksów z tamtych lat jest pisana na inne czasy. Nawet język i dialogi brzmią już archaicznie. Nie oszukujmy się tasiemce super bohaterskie mają to do siebie, że są trochę jak seriale wenezuelskie. Powiem krótko przeciętniak, ale konieczny start dla ważnego wydarzenia.

http://img831.imageshack.us/img831/852/3z6i.jpg 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz