Witam w nowym dziale na StoneoneProjekt! Marvel - recenzje komiksów 2015 zawierać będzie krótkie przemyślenia na temat serii Marvela, które zobaczymy w tym roku dzięki wydawnictwu Egmont. Jako pierwsza pojawiła się historia z serii All New X-Men. Teraz przyszła kolej na bohaterów filmowego hitu - Guardians of the Galaxy!
Guardians of the Galaxy/Strażnicy Galaktyki: Kosmiczni Avengers - recenzja komiksu
Egmont funduje nam rozrywkę pod szyldem Marvela, a ja jako wieloletni pochłaniacz nie mogę pozostawić tego wydarzenia bez odzewu. Kolejne propozycje będą pojawiały się na StoneoneProjekt w zakładce Marvel – komiksowe recenzje.
Avengers nie zrobili na mnie piorunującego wrażenia (obiecuję coś naskrobać w wolnym czasie), ale pierwszy album All New X-Men podniósł nieco poprzeczkę. Jak jest ze Strażnikami Galaktyki?
Zacznę od okładki. Bohaterowie, jak bohaterowie, ale co do licha robi w centralnym miejscu Iron Man? Jeżeli czytaliście wcześniejsze moje teksty, to na pewno zauważyliście, iż nie darzę Tony'ego zbytnią sympatią. Nie znam wszystkich odsłon zbroi Iron Mana, ale dziwny hełm wygląda jak wariacja na temat rynsztunku samuraja. Brzydka wariacja, jeśli mam być szczery.
Komiks otwiera historia sprzed 30 lat, kiedy to tatuś Petera trafia na Ziemię, poznaje panią Quiil i jak to zwykle bywa dochodzi między nimi do zbliżenia. Idylla nie trwa długo i kosmiczny kochanek wraca do domu zostawiając młoda damę i kogoś jeszcze. Swoją decyzję tłumaczy obowiązkami względem królestwa, wojną i innymi pierdołami. Po 10 latach możemy zobaczyć śmierć mamy Petera, która różni się od tego co zobaczyliśmy w filmie. Więcej przeczytacie TUTAJ!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz