wtorek, 15 marca 2016

Deadpool #1 „Martwi prezydenci” - komiks (niezbyt) śmieszny - recenzja


Jest! Jest! Chórem zakrzyknęli mieszkańcy Nadwiślańskiego Kraju. Do Polski, wraz z premierą kinową (obiła się echem w świecie, ze względu na słabe wyniki premierowych pokazów – o tym za chwilę), zawitał pierwszy numer opowieści o najbardziej rozpoznawalnym szaleńcu Marvela. No właśnie! Czy, aby na pewno Wade Wilson jest taką popularną postacią? Pomijając obślinionych fanów komiksów, to tak naprawdę, przeciętny przysłowiowy Kowalski nie miał szansy na bliższą penetrację Deadpoola. Nie jest to w końcu ikona na miarę Batmana, czy szukając bliżej Spider-Mana, lub jeszcze bliżej Wolverine'a. No przykro mi, ale nie jest. Jedyną okazją, o której wielu (łącznie z odtwórcą głównej roli) chciałoby zapomnieć, był solowy film o Loganie, w której postać Wade'a została zgwałcona i to w sposób całkowicie odmienny od jego wyobrażeń i pragnień. Braku znajomości niestety nie uzupełniła kampania marketingowa.

Więcej znajdziecie w zakładce "Marvel - recenzje komiksów 2015/2016"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz