piątek, 10 października 2014

MFKiG 2014 - 25 festiwal komiksu w Łodzi - relacja

Jadę! Cholera jadę! Długo oczekiwane wydarzenie, jakim niewątpliwie miał być 25 festiwal stało się faktem. O czym mowa? 25 Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi. Wielkie oczekiwania i obawy splatały się już od wyjścia z domu, bo w końcu dopiero wtedy wierzyłem, że jednak jadę. Musiałem jeszcze kupić bilet i hop do pociągu. Nie było łatwo, bo i owszem zaopatrzyłem się w dodatkowe rozrywki, zabijające nudę, ale za nic w świecie nie mogłem skoncentrować się na żadnej z nich. Musiałem już być na miejscu. Wreszcie wylądowałem na stacji Łódź Kaliska!


Czy dobrze? Czy tu? Gdzie wszyscy? Aaaa! Jestem przed Atlas Areną! Szok! Kolejka mnie zaskoczyła. Wiecie. Ja jestem z tego pokolenia, które pamiętało spotkania, gdzie za całość służyło kilka szkolnych ławek, TM-Semic, Księgarnia Francuska i ktoś tam jeszcze. Tyle ludu zrobiło na mnie ogromne wrażenie, a to dopiero początek. Nie dałem się namówić na jazdę próbną, ale za to z zachwytem śledziłem postacie z Gwiezdnych Wojen. Poza sympatycznym Szturmowcem, lustrowałem wzrokiem koszulki stojących i przechodzących fanów.

Po zabraniu paska wejściowego, zbyt małej jak na moje potrzeby torby (rysunek/plakat nadal mi się nie podoba) i planu festiwalu, przez który nabawiłem się nerwicy (wertując poszczególne strony), wszedłem do raju. Po przekroczeniu progu w miejscu Świętego Pietra przywitało mnie stoisko Egmontu i wspaniałe nowości. Nie ukrywam, że moją uwagę przykuła szczególnie okładka pierwszego tomu zbiorczego wydania Yansa. Smakowity kąsek, jednak nie tylko to budziło moje zainteresowanie. Krótko mówiąc, korona Atlas Areny zapełniona była przez wszystkie liczące się wydawnictwa i sklepy oferujące starsze i premierowe propozycje. Każdy mógł zakupić to, co go najbardziej interesowało w oryginale i ojczystym języku. Nie brakło również numerów archiwalnych o astronomicznych cenach.

Co poza komiksami? Stoiska z figurkami wszelkiej maści, wystawa Lego i tą w szczególności można uznać za udaną. Fantastycznie się to wszystko prezentowało. Nie umknął mojej uwadze stolik legendarnego czasopisma związanego z grami - Secret Service wskrzeszone! Pisałem przecież, że to niebo.

Nie kupiłem nic. Nie kupiłem nic na początku. Najpierw musiałem nasycić się wszystkim dookoła i przemykać z bananem na twarzy wśród innych podobnych zapaleńców. No może nie wszyscy byli podobni. W tym miejscu należy wspomnieć o wspaniałych coseplayach. Do wyboru, do koloru. Na festiwalu znaleźli się przebierańcy związani ze wspomnianym Star Wars, przemkął mi ktoś z gry i kilku zombie. Jednak prym wiedli superbohaterowie. Bardzo miło było popatrzeć na każdą z postaci i trudno nie docenić pracy jaką włożyli w swój wygląd. Brawo!

Po zejściu na dół, trafiłem na tą część płyty, gdzie autorzy podpisywali komiksy, a niektórzy z nich serwowali małe arcydzieła swoim fanom. Tego dnia pojawił się choćby Rosiński, Jean Van Hamme, Andreas (choroba widziałem jak tworzył, jeszcze w to nie wierzę), Alan Grant, Regis Loisel, Kas i Graza, oraz wielu innych polskich twórców. Tutaj trzeba ponarzekać bo najpierw czekała kolejka na numerki, których już nie można było dostać. Niestety nie każdy miał okazję poprosić o autograf i pozostawało popatrzenie na swego ulubieńca.

Płyta to także miejsce związane z grami, ale ponieważ niezbyt mnie to interesowało, to mijałem pojedynkujących się graczy i nie zwracałem większej uwagi na stoiska.

Jedynie Studio Sound Tropez przykuło uwagę, a powód był nie byle jaki. Premiera drugiej płyty z audiobookiem o Thorgalu i świeżynki w postaci legend polskiego komiksu „Kajko i Kokosz: Szkoła latania” i „Funky Koval: Bez oddechu”. Nie omieszkam się z nimi bliżej zapoznać.

To było tytułem wstępu. Największe wrażenie robiły panele. Zanim przejdę do opisu poszczególnych spotkań muszę napisać coś, co dotyczy każdego z nich. Zbyt mało czasu i fakt pokrywania się jednego z drugim mocno irytowały. W związku z powyższym, nie zawsze wysłuchałem w całości.

Animacja o Smoku Diplodoku, oraz „Tymek i Mistrz”

Tutaj wpadłem dosłownie na chwilkę. Jedyne co zdążyłem zobaczyć to fragment powstającego obrazu do drugiego z tytułów. Przyznaję, że wygląda to bardzo dobrze, blisko oryginału i zapowiada się świetna zabawa dla każdego. Uśmiechnąłem się pod nosem, więc brawa panowie.

The Walking Dead

Z sali A popędziłem na rozpoczynający się panel o „The Walking Dead”. Tam można było posłuchać średnio prowadzonej rozmowy o fenomenie serii w komiksie, serialu, książce i audiobooku. Ameryki nikt nie odkrył, ale może to wpływ duchoty panującej w sali. Ktoś sypnął spoilerem, ale chyba się wyłączyłem bo nie dosłyszałem. Nikogo nie dziwi, że sposób przedstawienia zombie jako tła, a skupienie się na dramacie ludzkim przełożyło się na sukces we wszelkich aspektach tego produktu. Jedyną ciekawostką było info o spin-offie serialu, który powstanie, a o czym kilka osób nie wiedziało, bo „ochy i achy” doszły mnie zza pleców.



Regis Loisel - Piotruś i Pelissa

Dawno, dawno temu były sobie magazyny „Komiks” i „Komiks Fantastyka” i dzięki tym wydawnictwom czytelnicy z Polski mogli zapoznać się z najlepszym światem komiksu. Wystarczy wymienić takie tytuły jak: „Yans”, „Funky Koval”, „Valerian”, „Wieczna Wojna” i wspaniały „Rork”. Wśród tych perełek trafiła w moje ręce seria „W poszukiwaniu ptaka czasu” znana także pod nazwą „Pelissa”. Przygody rudowłosej dziewczyny zachwcały nie tylko historią, ale też genialnymi rysunkami Loisela. Ten artysta, który nie boi się odważnych koncepcji dał nam kilka ładnych lat później „Piotrusia Pana” w wersji dla starszego odbiorcy. Tutaj super informacja: powstanie film fabularny na podstawie opowieści Loisela. Niestety zmienione zostaną ramy czasowe ze względu na trudności finansowe związane z odtworzeniem realiów przedstawionych na łamach komiksu (Londyn w XIX wieku). Świat fantastyczny pozostanie w oryginalnej formie. Jeśli jeszcze nie poznaliście to polecam nowość jaką jest zbiorcze wydanie od Egmontu. Naprawdę warto. Wracając do panelu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to rysunki Regisa wyświetlane na ścianie. Schrupałem i mam nadzieję, że nie wchodziłem z otwartą gębą. Większość wsłuchiwała się jednak w to co autor ma do powiedzenia więc może nie dostrzegli. Tłumacz trochę nawalał, ale dajmy spokój narzekaniom. Spotkanie prowadził Wojciech Birek. Autor opowiadał o problemach związanych z powstawaniem kontynuacji „W poszukiwaniu ptaka czasu”, ale obiecywał spore rozwinięcie tematu. Ważną informacją jest zapowiedź trzeciej wyprawy i śmierci Bragona, które Regis narysuje samodzielnie. Usłyszeliśmy też o problemach związanych z przeprowadzkami Regisa. Najpierw trudnością był wyjazd do Kanady(choć zaowocowało to powstaniem nowej serii), a teraz kiedy zatęsknili za Francją i powrotem, nie jest to takie proste. Jeśli chodzi o aktualne plany to 15 października będzie miał premierę we Francji nowy tom wydanej u nas serii „Skład główny”. Jest to ostatni tom 9 letniej przygody z tą opowieścią. Loisel chce także zrealizować album o Myszce Miki w stylu lat 30-tych. Regis był zdumiony widząc rozmiar festiwalu i zapowiedział swoją obecność za rok.


200 nieznanych prac Janusza Christy”

Panel prowadzony był przez ludzi prowadzących blog „Na plasterki”. Wspaniała podróż w świat twórczości Christy, podczas której przedstawiono szereg szkiców, planszy wygrzebanych z archiwum autora. Mogliśmy dowiedzieć się naprawdę wielu ciekawostek o warsztacie mistrza. Ekipa bloga dotarła do pierwszych rysunków autora, jeszcze z początków jego twórczości. Okazało się również, że Christa robił podchody do animacji. Rozrysował postacie do filmu „Triumf Pana Kleksa”, ale niestety zbyt skomplikowany styl został odrzucony i powstał przeciętny potworek. W archiwum znalazły się oryginalne pomysły i niewykorzystane scenariusze. Prowadzący trochę ze smutkiem pozostawili nam pytanie: „Co dalej?”. Pomysłów jest wiele i szczerze trzymam kciuki za realizacje każdego z nich.


Elementy Mitologii Cthulu w amerykańskim komiksie superbohaterskim”

Ernest Krawczyk i Marcin Sienny opowiedzieli o spuściźnie H.P. Lovecrafta. Panowie przedstawili nam życiorys autora, który trzeba przyznać wiele wyjaśnia, jeśli chodzi o „pogiętą” wyobraźnię Lovecrafta. Okazuje się, że jego dziedzictwo przejęło wielu „adoptowanych synów”, dzięki czemu możemy wciąż odkrywać smaczki w komiksowym świecie. Tytułów związanych z Mitologią Cthulu jest naprawdę dużo i choć czasami są to tylko drobne elementy, to fani opowieści o Wielkich Przedwiecznych i ich pomiocie wyszukują nawet najmniejszą aluzję. Czas niestety gonił, ale zapowiedziano rozszerzenie tematu w przyszłym roku!


To była także okazja do spotkania ekipy z Heroes Movies!


Jean Van Hamme – spotkanie z autorem

Czarujący autor Thorgala opowiedział w czasie interesującej rozmowy, którą prowadził Jakub Syty (Thorgalverse i odpowiedzialny za tłumaczenie niektórych albumów) o historii swojej pracy. Trzeba przyznać, że imponujący dorobek znam niestety tylko w części i z prawdziwą przyjemnością słuchałem o tym jak kariera Jeana się rozwijała na przszestrzeni wielu lat. Niewiele osób pewnie wie, ale pierwszy album okazał się niewypałem. Co więc sprawiło, że Van Hamme uznawany jest za jednego z najlepszych scenarzystów. Autor opowiada, że ponownie zapałał miłością do tworzenia historii obrazkowych po spotkaniu Grzegorza Rosińskiego. Przy okazji jednego z pytań, żartobliwie odpowiedział, że lubi kłamać i czasami podaje cytaty, z przypisaną do nich osobą, ale nie zawsze jest to prawda. Van Hamme dodał, że kłamie nawet tego popołudnia podczas spotkania. Obarczył nas także winą, za skomercjalizowanie jego pracy. Żądał przeprosin za zbyt dużą ilość kupowanych komiksów, co spowodowało, że przestał być dobrym artystą. Oczywiście chwilę później już za to podziękował. W podobnym tonie przebiegała cała rozmowa, polecam by sobie ją odsłuchać. Co obecnie robi Jean Van Hamme? W tym czasie pracuje nad serią Wayne Shelton, do której powrócił po sporej przerwie. W przyszłości musi stworzyć jeszcze jednego Largo Wincha i chce napisać sztukę teatralną, co próbuje zrobić od 25 lat z wiadomym skutkiem. Kolejny i zarazem ostatni album z serii XIII jest zakończony, ale zostanie wydany w 2018 roku. Decyzja o przekazaniu Thorgala w inne ręce, (konkretnie Sente) nie była jego decyzją, a wydawcy. Van Hamme sprzedał prawa po zakończeniu prowadzenia serii w 2006 roku. Niestety nie ma szans by do niej powrócił. Jean zdaje sobie sprawę w jakim kierunku poszła seria, ale osoby za nią odpowiedzialne są dorosłe i wiedzą co robią. Najbardziej dumny jest z „Alinoe” i „Władcy Gór”, które wymagały nieco więcej wysiłku niż inne albumy.


Sound Tropez – audio komiksy

Grupa zajmująca się przekładaniem komiksów na słuchowiska zaistniała na festiwalu z iście mocnym uderzeniem. Drugi „Thorgal”, „Funky Koval” i „Kajko i Kokosz”! Wszystkie warte zakupu i odsłuchania, bo czytał chyba już każdy... Zza ściany dochodziły nas odgłosy szalejącego cosplay-konkursu, ale nie żałuję, bo usłyszeć o pracy twórców było naprawdę ciekawe. Poza technicznymi informacjami, przedstawiciele Sound Tropez powiedzieli np. jak załatwiali prawa do materiału The Walkig Dead. Było tak: Kiedy zadali pytanie o pozwolenie, nikt tak naprawdę nie zaczaił o co im chodzi. Dopiero dłuższe wyjaśnienia skłoniły osobę broniącą interesów Kirkmana do wstępnej akceptacji. Potem należało wysłać nagranie i... choć okazało się oczywiście, że ni w ząb nikt niczego nie rozumiał, to ogólne wrażenie było na tyle pozytywne by zyskano aprobatę. Niestety nie udało się to z Sin City Franka Millera. W przyszłym roku powstanie kilka nagrań, także skarbonki muszą być już zapełniane. Autorzy marzą o realizacji opowieści o Batmanie i Watchmen, ale już wiemy, że do znanych wydań dołączy „Wiedźmin” i kolejna seria skierowana do młodszego odbiorcy.




Alan Grant – legenda komiksu 

Szalenie dowcipny facet, ale tego można było się spodziewać. Cały wywiad jest do odsłuchania i naprawdę warto się z nim zapoznać. Gwarantowana dobra zabawa. Rozmowa bardzo wyczerpująca, a sam Grant zdradza nam wiele i to w świetnym wydaniu. Sporo miejsca zajmował opis relacji autora z DC, która jest dosyć skomplikowana. Autor jest raczej wolny od negatywnych odczuć, ale nie da się ukryć, ze rozdział jest zamknięty i Alan Grant jest tam niemile widziany. Wydawnictwo nie odpowiada na propozycje nowych historii o Batmanie, także nie możemy się spodziewać prac jego autorstwa. Słyszał też, że Lobo został „zgwałcony” o czym nieomieszkali poinformować go fani, choć nie wie dokładnie na ile jest dramatycznie. DC nie kontaktuje się bezpośrednio z Grantem, jedynie przesyłają mu pieniądze. Ulubiona postać ze świata Batmana, której jest twórcą to Anarch. Alan Grant związany ideowo z anarchistami, widział siebie kiedyś w takiego rodzaju osobowości. Miał zresztą większe plany co do chłopaka, pragnął bowiem by to właśnie on został następcą Jasona Todda jako Robin. Wydawnictwo bez żadnej kosultacji stworzyło własną koncepcję na pomocnika Batmana, którym został Tim Drake, co rzecz jasna nie podpasowało naszemu twórcy. Alan Moore to najlepszy scenarzysta, a najlepszą adaptacją filmową komiksu według Granta jest „V for Vendetta”. Ulubioną historią o Batmanie stworzoną przez Alana jest „Trash”, której opis znajdziecie na StoneoneProjekt lub na forum Heroes Movies w zakładce BATMAN.PL
Jeśli jesteście ciekawi co Alan Grant miał do powiedzenia o swoich innych bohaterach, pracy i planach, to zapraszam do filmiku.


Podsumowanie


Niestety nie trafiłem na niedzielne spotkania, przez co nie wysłuchałem, co do powiedzenia ma Andreas, czego bardzo żałuję. Mój pobyt na 25 festiwalu to niesamowita podróż do dzieciństwa i wzrastania pod znakiem komiksu. Loisel, Van Hamme i Grant to twórcy, dzięki którym poznałem różne oblicze komiksu. Historie, które stworzyli, są albumami najwyższych lotów i wiadomo w ciemno, że czytając/oglądając dowolny komiks ich autorstwa nie zawiedziemy się w najmniejszym stopniu. To wspaniałe, że po tylu latach mogłem poznać autorów, którzy przez lata rozbudzali moją wyobraźnię. Wiem, że to między innymi ich praca ukształtowała moje poczucie smaku i estetyki. Na pewno jestem im wdzięczny za przygodę, w której uczestniczę po dziś dzień. Sam festiwal mimo kilku mankamentów oceniam bardzo dobrze. Zakupów nie zaprezentuję przez (hehe) wrodzoną skromność (choć ciągle czytam), a tak naprawdę ze strachu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz