poniedziałek, 8 czerwca 2015
Sandman na dużym ekranie - Temat nie umarł, ale rodzi się powoli...
Takimi słowami można by podsumować wypowiedź, jakiej udzielił Joseph Gordon-Levitt na temat filmu Sandman. Wiadomo było, że nad scenariuszem pracuje w całkiem niezłym towarzystwie: David S. Goyer (dyskusyjne), Jack Thorne i Neil Gaiman, a także to, że pierwsza wersja scenariusza zyskała ogólną aprobatę. Obecnie Joseph twierdzi, że napotkał pewne kłopoty wynikające ze struktury komiksu i rozległego czasu, w którym powstawał. według niego nie jest łatwo przenieść na ekran coś, co śmiało można nazwać genialną robotą. Powołując się na Watchman, zauważa, że w przeciwieństwie do wspomnianego tytułu, Sandman nie ma jasno określonego początku, środka i końca. Przeniesienie takiej płynącej historii na medium filmowe jest według niego dosyć skomplikowane. Nie jest to też kino akcji, którego można by się spodziewać ze strony komiksu, szczególnie w dobie kina superheroes. Morfeusz nie jest kolejnym mięśniakiem okładającym łotrów. Jeśli ktoś miał styczność z tą opowieścią, to doskonale zdaje sobie sprawę o czym mowa. Podsumowując. Wszystko powyżej wpływa na czas realizacji projektu, ale ma zaowocować naprawdę porządnym scenariuszem, a w efekcie końcowym, rewelacyjnym filmem.
Prawdę powiedziawszy brzmi to jak wymówka, ale faktycznie jeśli mają wypuścić gniot, to lepiej niech piszą do skutku.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz