Czyżby już było za późno? Czy nie
ma drogi ucieczki? Z każdej strony oczekujesz ataku, wiesz że
pułapka zaciśnie się, a ty dołączysz do kolekcji myśliwego?
Jeśli towarzyszą ci te uczucia to Kraven Myśliwy jest już na
twoim tropie. Pan Kravinoff to jedna z najbardziej tragicznych
postaci z kręgu Spider-Mana. Żaden z przeciwników nie dostał tak
wspaniałej historii jak Sergei.
Sergei Kravinoff aka Kraven Myśliwy
to kolejny złoczyńca bez efektownych mocy. Trzeci artykuł i trzeci
osobnik, który nie potrzebuje laserowego uderzenia by rozprawić się
ze Spider-Manem. Mało tego doskonale radzi sobie w starciu z lwem,
gorylem i aligatorem. Jego broń to siła, spryt, strzelba i
trucizna. Nieodłącznym atrybutem są sieci i ostry nóż. Jeśli
jeszcze nie czytaliście drugiego artykułu to natychmiast odsyłam,
bo wspomniałem o polowaniu Kravena na Pumę jakie mogłoby mieć
miejsce w pierwszej części filmu.
Scenariusz do drugiej i trzeciej części
funduje nam komiks. W zasadzie dwie historie. Błagam was panowie:
nakręćcie „Ostatnie łowy Kravena” i „Torment”. Każdy kto
czytał, wie o czym mówię. Materiału wystarczy na dwa filmy, a
drugi tytuł umożliwi nam zobaczenie właściwej wersji Lizarda.
Czekam na kolejny płacz, że czepiam się wyglądu Connorsa w stylu
Gumbasa z filmu o Super Mario. Zatrzymajmy się na tym
kontrowersyjnym punkcie. Zakładając (uważam, że to naciągane,
lub jak kto woli chybione), że wersja z filmu „The Amazing
Spider-Man” jest pierwotnym wcieleniem Jaszczura przechodzącego
proces ciągłej ewolucji to kolejna filmowa odsłona może ukazać
jego wersję finalną. Po co jednak robić następną ekranizację z
tym samym przeciwnikiem? Uważam, że ciekawy motyw straciliśmy na
zawsze, a przynajmniej do czasu kiedy ktoś nowy weźmie na warsztat
przygody Petera Parkera i obejrzymy kolejne początki bohatera. Dosyć
o tym, bo znowu dostanę pozdrowienia od autora archaicznej wizji
sprzed kilkudziesięciu lat. Mam na myśli styl rysowania w momencie
powstawania pierwszych historii Marvela, a nie wymyślenie tychże
postaci. Wtręt jest efektem burzliwych dyskusji na forum.
Jeśli ktoś jest wielkim grzesznikiem,
który nie zdążył zapoznać się z komiksem „Ostatnie łowy
Kravena” to zachęcam do poprawy i zakupienia reedycji w formie
zbiorczego wydania Wielkiej Kolekcji Marvela z wydawnictwa Hachette.
Osobiście posiadam jeszcze archiwalne już wydanie TMSemica, które
preferuję ze względu na odmienną kolorystykę.
Dla wszystkich pozostałych, nasz
ekspert nakreśli rys tej cudownej opowieści. Ostrzegam, że
znajdzie się tutaj mega spoiler dotyczący wydarzeń z komiksu.
Kraven ma depresję wspieraną przez deszczowe warunki atmosferyczne.
Tak na poważnie, to faktycznie nieco pomieszało mu się w głowie.
Chce udowodnić sobie i światu, że jest lepszy od Spider-Mana, ale
w taki sposób by nie dało się tego odwrócić. Bystrzaki domyślają
się co to może oznaczać, ktoś musi zginąć. Polowanie na robala
okazuje się owocne. Złapany w sidła Peter dostaje strzał w głowę
z bliskiej odległości. Nie martwcie się, to nie koniec jego
cierpień, chociaż zaraz później uczestniczymy w pogrzebie
superbohatera.
Ciężko pisać o historii „Torment”
nie zdradzając pewnych szczegółów z wyżej opisywanej opowieści.
Co tym razem staje na drodze Spider-Mana? Dziewczyna Kravena - Calypso, VooDoo
i otumaniony Lizard. McFarlane świetnie ilustruje poczynania
jaszczurczego potwora na usługach demonicznej pani. Krew leje się
gęsto z naszego biednego Petera, który ponownie staje na granicy
szaleństwa, w skutek zatrucia. Oddech grobowej otchłani zbiera swoje żniwo w rytm
bębnów i wszechobecnego deszczu. Na przeszkodzie w realizacji
takiego rodzaju kina stoi ponownie kategoria wiekowa, którą by
chciano wcisnąć w celu lepszej sprzedaży.
Mamy dwa filmy i wielu łotrów.
Najważniejsze jest to, że złoczyńcy wprowadzeni byliby nie
nachalnie, wszystko do siebie pasuje i kapitalne gotowe scenariusze.
Fani płakaliby ze szczęścia i uderzali z zaciśniętymi pośladkami
na seanse, by nie narobić ze szczęścia.
Fabuła na tyle ciekawa,
że satysfakcjonuje każdego. Swoją drogą ciekawy jestem jak by to
wyglądało gdyby w kinach były dwie wersje. Jedna z dubbingiem i
wygładzona do bólu, gdzie ostre szpony pozostawiają jedynie
podarte ubranie i druga, w której krew z ran leje się jak z
zarzynanego prosiaka. Jak myślicie – jest to możliwe? Kogo byście
obsadzili w rolach fikcyjnych osób umieszczonych na rysunkach?
Zapraszam do wyrażania opinii na blogu i forum, a już od dzisiaj można polubić nasz profil na facebook!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz