Ciemny korytarz śmierdział wilgocią
i fekaliami. Jedynym odgłosem jaki dało się słyszeć było
miarowe kapanie wody. Miejmy nadzieję, że to kapała woda, bo jak
wspomniałem wyżej, mogło to być cokolwiek. Lepkie palce
przesuwały się bez ustanku po nagim torsie, żłobiąc krwawiące
bruzdy. Otarcia od łańcuchów nie dają mi zasnąć, a papka
wkładana na siłę w usta, wykręca jelita. Ona nazywa mnie Duchem
i trzyma tu od... Trzyma mnie tak długo, że straciłem rachubę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz