wtorek, 17 września 2013

Filmowy świat Spider-Mana. cz 5: Kameleon?

Kręcimy się wokół zwierzątek i myśliwego, a wszystko dzięki fantazji scenarzystów Marvela. TmSemic dostarczył wiele kapitalnych historii, a zarazem pomysłów na filmowe zmagania Spider-Mana. Jak zauważyliście daje nam to wspaniały ciąg wydarzeń prowadzących do totalnego pogrążenia naszego Pajączka. Wiem, wiem. Po drodze trafił się Mysterio, który niekoniecznie pasuje do reszty, ale musicie mi ten przerywnik wybaczyć. Kameleon to zwierzak doskonale się dostosowujący do otoczenia. Także jego komiksowy odpowiednik opanował do perfekcji sztukę kamuflażu. Jakim wyzwaniem może okazać się dla ekipy filmowej?


Kameleon to Dmitri Anatoly Smerdyakow. Jego umiejętnością jest doskonałe oszukiwanie innych w kwestii własnego wyglądu. Wspomaga go w tym urządzenie holograficzne umieszczone na pasku. Jest też dosyć niezłym konstruktorem. W filmie mógłby oszukiwać Spider-Mana. To by było na tyle. To już było?


Gratka dla wszystkich, tych co marzą o ścianołazie za oknem. Realizm w filmowym Spider-Manie stadium idealne. Jedyną fikcją może być sam człowiek w idiotycznym kostiumie, który nie wiadomo czemu przypomina pająka. Kameleon daje nam okazję na świetny film o terrorystach. Korzystając ze swoich zdolności może dostać się w każde miejsce. Jest idealnym zabójcą, szpiegiem i złodziejem. Wynajęty przez kogoś bogatego (tutaj możemy wstawić innego złoczyńcę ze świata wrogów Pajęczarza) dokonuje sabotażu, porwania, co tylko sobie dusza zapragnie. Wprowadza grupę bandytów do Białego Domu i zajmuje miejsce prezydenta. Przypominam, że może być po prostu każdym i korzystać z władzy, którą obejmie w sobie tylko znany sposób.


Druga opcja wyjaśnia nam trochę dlaczego na początku wspominałem o ciągłości w historii filmowej. Wszystko to za sprawą powiązań Kameleona z Kravenem. Dosyć tajemnicy. Większość już na pewno wie, że Sergei to denat i dlatego Calisto z Lizardem na smyczy prześladowała biednego Petera. Kameleon też ma coś do powiedzenia w tym względzie. W komiksie pogrąża się nawet w obłędzie zatracając swoją prawdziwą osobowość.


Jest jeszcze jedna sprawa, która prowadzi nas do arcy ciekawego przeciwnika. Na razie pozostanie on w cieniu, ale najważniejsze jest to, że zna podwójną tożsamość Petera Parkera, zna historię jego życia i chyba go nienawidzi... W komiksie był nim Harry Osborn – Green Goblin, ale losy przeplatane przez wiele numerów byłby zbyt trudne do przedstawienia w jednym filmie. Na potrzeby ekranizacji można troszkę pozmieniać to i owo. Dobrze poinformowana persona wynajmuje Kameleona , aby uprzykrzył życie pająkowi. Zbiega się to z cudownym powrotem dawno zmarłych rodziców Petera. Wszystko wskazuje (nawet specjalni agenci sprawdzający fakty), że to prawdziwi rodzice Piotrusia, którzy nie zginęli w zamachu, wypadku czy jak tam chcecie, tylko zostali przetrzymywani w jakimś miejscu. W tym momencie też można wykazać się fantazją i wpakować Parkerów w różne sytuacje, które idealnie podpasują nam by jeszcze zawikłać sprawę. Gdyby się jednak okazało, że wbrew wszelkim znakom na niebie i ziemi, tatuś i mamusia nie do końca byli prawdziwi, a wręcz odwrotnie, do tego morderczo nastawieni do „swego synalka”. Można by ich ponownie uśmiercić, albo wykorzystać przeciw Spider-Manowi jako podstawę do szantażu. Kameleon byłby ciągle blisko i podsuwał biednemu Peterowi coraz bardziej śmierdzące jaja, nie znając równocześnie drugiego „ja” swojej ofiary. Całe wydarzenia popchnęłyby Petera na skraj rozpaczy i szaleństwa, a przede wszystkim wściekłości. Spider-Man powoli odnajdywałby poszlaki wskazujące na głównego winowajcę, bo Kameleon to tylko narzędzie.



Historia powyżej oparta jest oczywiście na komiksie, którego fabuły nie chcę do końca zdradzać, ponieważ będę za pewien czas (w sumie to chyba dosyć długi) ją opisywał, ale wcześniej zrobi to pewnie Daniello w swoich opracowaniach na forum HM. Nie zepsuję czytającym do końca zabawy. Oczywiście spotykamy się z ponownym ryzykiem wynikającym z robienia filmu bez fajerwerków. Spider-Man bez ciągłego skakania po mieście i nawalania niedobrych złoczyńców? Raczej by nie przeszło...Kameleon jako główny antagonista by się chyba nie sprawdził w oczach wygłodniałych oglądaczy. Pozostaje pomarzyć...


6 komentarzy:

  1. Również uważam że Kameleon by sie nie sprawdził w efektownym filmie, albo by go przypakowali że mógłby nawet kopiować moce ale to już byłaby przesada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gruba przesada. Tylko jako drugoplanowy łotr by się sprawdził.

      Usuń
  2. Może tak odcinek o moim ulubieńcu Shockerze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Załatwione, tylko o nim też niewiele da się powiedzieć. Prawda jest taka, że to nie jest pierwsza liga. Druga prawda, że już coś zakiełkowało w mojej głowie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sprawdziłby się świetnie w fanfilmie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam gościa, który by to udźwignął :)

    OdpowiedzUsuń