poniedziałek, 30 września 2013

Nowa zakładka komiks.pl już aktywna!

komiks.pl to kolejny pomysł pod szyldem StoneoneProjekt. Znajdziecie tutaj opisy serii, bądź pojedynczych wydań komiksów stworzonych w całości, bądź częściowo przez Polaków. Nie spodziewajcie się jednak tutaj takich serii jak Thorgal czy Yans. Pytacie dlaczego? Ponieważ tego typu tematy wymagają odrębnego potraktowania, którego doczekacie się również. Dobrej zabawy!


Na pierwszy rzut idzie seria „Doman” osadzona w realiach legend i początkach państwowości naszego kraju. Znajdziemy w nim takie postacie jak Piast Kołodziej, Popiel, ale i mityczne potwory jak w przypadku „Pogromcy smoka”. „Doman „ jest też luźną wariacją na temat „Starej Baśni” Józefa Ignacego Kraszewskiego, którego twórczość dotyczyła między innymi dziejów Polski. W opisie serii o Domanie przyjmuję kolejność według chronologii wydarzeń, a nie daty ukazania się albumu. Przy okazji wspominam, że została wydana dwukrotnie: przez „Interpress” i „Orbitę”.



Książę Krak miał dwóch synów, którzy nie do końca zgadzali się ze sobą. Podczas jednej z wypraw na polowanie, młodszy prawdopodobnie w celu przybliżenia sobie miejsca do tronu, zabija swojego rodzonego braciszka. Zwłoki ukrywa pod wawelskim wzgórzem. Nie uchodzi to uwadze dawnych słowiańskich bogów. Swarożyc zsyła klątwę w postaci smoka, który będzie pustoszył okolicę.



Morderca wrócił do krakowskiego grodu i opowiedział ojcu i siostrze Wandzie o potworze, który pojawił się w okolicy i sprzedaje bajeczkę o zaginięciu brata.

Smok szaleje niszcząc i zabijając kogo popadnie. Do opustoszałej okolicy Wiślan przybywa młody chłopiec nazywany Domanem. W czasie wędrówki przez leśne ostępy natrafia na ciała pomordowanych kupców. Wśród ciał odnajduje ciężko rannego przybysza z Konstantynopola (okazał się prawdziwym znawcą języków obcych). Pomoc niestety okazuje się być niewystarczającą, ale w podzięce Doman otrzymuje naczynie z ogniem greckim i tajemnicze słowa „ogień i woda smoka powalą, brat zabił brata, twój czyn będzie karą”. Kim był mężczyzna, który je wypowiedział na zawsze pozostanie sekretem, nie większym jednak od tego skąd posiadał informacje na temat bratobójstwa.



Doman dotarł w końcu do Krakowa zamkniętego na cztery spusty. Wokół panowała atmosfera grozy , a wybuch paniki czekał na jedno warknięcie okropnego gada. Na dworze królował smutek spowodowany zaginięciem starszego następcy.

Tak to już bywa, że główny bohater musi trafić na głównego „złego”. Kręcący się chłopak od razu podpada młodszemu księciu, który wygania Domana sprzed oblicza majestatu. Szwendającego się po podgrodziu blondyna zaczepia szewc Skuba. Starszy jegomość o dobrym sercu, przy posiłku opowiada o ostatnich wypadkach, które wszystkim spędzają sen z powiek.

Jak na dzielnego młodzieńca przystało, Doman następnego dnia wybrał się na zwiedzanie. Trafił do jaskini  w której odkrywa rozkładające się zwłoki księcia, przebitego własnym mieczem. Przypominają mu się natychmiast słowa „...brat zabił brata...” i w tym momencie jego obecność zostaje zauważona. Wściekły smok atakuje chłopaka, bezskutecznie usiłującego przebić twardą skórę strzałami z łuku. Pozostaje ucieczka do grodu. W ostatniej chwili łapie linę rzuconą przez szewca, który nie wiadomo skąd znalazł się w strażnicy nad bramą wjazdową... Atak bestii zostaje odparty dużo później.



Szycie butów widać jest mało interesujące, bo myśli szewczyka zajmowały tajemnicze słowa kupca. W końcu wpadł na genialny pomysł znany nawet najmłodszym czytelnikom. Wziął baranka, wypchał go siarką i innym badziewiem, dołożył naczynie z ogniem greckim i w asyście kpin ruszył na spotkanie ze smokiem.

Łakoma gadzina połaszczyła się na nieruchomy łup i łyknęła barana trojańskiego. Zaszkliły się oczęta amatora łowiecek bowiem paląca mieszanka młodego pirotechnika wykręcała mu trzewia. Smok zaczął chłeptać wodę z Wisły. Dzisiaj pewnie by mu zaszkodziła bardziej niż sztuczny rogacz. Pił i pił, pił, wypił prawie całą wodę z Wisły (ciekawe jak...), aż tu nagle trach! BAOOM! Brzucho nie wytrzymało. Doman zaskrzeczał z radości, co zabrzmiało: IIORAAB!!



Zlecieli się mieszkańcy grodu i wiwatom nie było końca. Radość przerwał wybawiciel, przybierając skwaszoną minę. Wzniósł rękę i z powagą zwrócił się do bogów o zdjęcie klątwy i wyjawienie prawdy. Mieszkańcom polecił zajrzeć do jaskini. Zgroza objęła Krakowian gdy zobaczyli zamordowanego księcia. Załkała księżniczka Wanda. Doszłoby do linczu, ale mądrość Skuby, szewca myśliciela wskazała, że Krak powinien osądzić syna. Krakowi przedstawiono Domana wybawiciela i przyprowadzono syna bratobójcę. Łaskawym okazał się książę, który jedynie przegnał precz mordercę. Doman nie zażądał zaszczytów, ani bogactwa. Na nagrodę wybrał sobie kaftan ze smoczej skóry. Jak dobrze wiemy gada nie imały się żadne strzały.


Koniec bajki. Fajnie powrócić w tak odległe czasy, nie tylko w historii zawartej w tym albumiku, ale i do momentu kiedy czytałem go po raz pierwszy. Inne spojrzenie na dobrze znaną legendę jest fajne. Nie spodziewajcie się jednak dzieła. To raczej pozycja dla młodszego czytelnika, mimo widoku rozkładających się zwłok. 
Kreska jest nierówna. Z jednej strony szczegóły przykuwające wzrok, z drugiej uproszczenia. Drażni postać głównego bohatera, który niekiedy wygląda jakby do ciała młodzieńca doklejono główkę kilkulatka. Troszkę autor nie mógł się zdecydować czy mamy do czynienia z dzieckiem, czy z młodzikiem. Całkiem nieźle wyszły twarze innych osób. Krak z pierwszej strony jest super. Smok niezbyt udany, bo przypomina grubawego tyranozaura z irokezem. Wracając jeszcze do Domana, to np w momencie tryumfu jego wygląd zmienia się jakby dorównywał wiekiem młodszemu księciu. Prostota fabuły i dialogów nie przeszkodziły mi w dobrej zabawie, ale jestem nieobiektywny. Nie wystawię też oceny bo trudno zmierzyć się z idolem z dzieciństwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz